Gdyby tak się stało i w poniedziałek Mariusz Swora, prezes URE, zatwierdził taryfę, to zacznie obowiązywać ona od czerwca. PGNiG, naturalny monopolista w kraju, sprzedaje ok. 14 mld m sześc.

gazu. W pierwszym, złożonym w lutym wniosku taryfowym domagało się podwyżki cen gazu o ok. 9 proc. Zarząd argumentował to rosnącymi kosztami importu gazu. URE miał inną opinię i wezwał spółkę, by dokonała korekty. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zmniejszyła oczekiwania do około 7 proc. Obecnie metr sześc. gazu kosztuje dla przemysłu ok. 91 groszy, a dla odbiorców indywidualnych – 95 gr.

W zgodnej opinii analityków przedłużające się negocjacje negatywnie wpływają na wyniki PGNiG. W II kwartale spółka faktycznie więcej zapłaci za sprowadzany – zwłaszcza z Rosji – gaz. Poza tym przewidują, że w II i III kwartale PGNiG może ponosić straty na podstawowej działalności, czyli sprzedaży gazu. I kwartał pod tym względem – jak wynika z prognoz – był wyjątkowo korzystny. PGNiG dziś opublikuje wyniki za ten okres i okaże się, czy prognozy były prawidłowe.

Równocześnie z wnioskiem PGNiG URE otrzymał wnioski taryfowe o podwyżkę opłat za przesłanie (dostarczenie) gazu. Spółki chcą je podnieść od kilkunastu do nawet 50 proc. Gdyby szef URE uwzględnił wszystkie te postulaty, to rachunki odbiorców wzrosłyby co najmniej o 15 proc.