Miniony rok w gdańskiej spółce można pod wieloma względami podsumować jako odbijanie się od dna. Skok Lotosu w naszym rankingu robi wrażenie - tegoroczny zwycięzca jeszcze przed rokiem był niemal na końcu zestawienia, z pokaźnym bagażem ujemnych punktów (248,65).
To odbijanie się od dna widać w notowaniach akcji. Kurs spółki poszybował w minionym roku o 166 proc., co było jedną z najwyższych na całym rynku stóp zwrotu. Właśnie dzięki temu Lotos otrzymał w tegorocznej edycji tak dużo punktów. Sposób postrzegania spółki przez inwestorów zmienił się diametralnie w porównaniu z poprzednim rokiem, kiedy akcje producenta paliw gwałtownie traciły na wartości.
Drugorzędne znaczenie przy przyznawaniu punktów za wzrost kapitalizacji miała operacja wykonana przez głównego właściciela spółki - Skarb Państwa, który w zamian za przekazane Lotosowi akcje kilku firm naftowych otrzymał świeżo wyemitowane walory koncernu (co spowodowało wzrost kapitalizacji).Skok notowań Lotosu miał związek z tym, co działo się w sferze fundamentalnej.
Po fatalnej końcówce 2008 r. (gdy firma odnotowała gigantyczne papierowe straty związane z przeszacowaniem w dół wartości zapasów taniejącej na światowych rynkach ropy naftowej), firma zaczęła wychodzić z dołka. W skali całego roku zamieniła stratę na zysk, dzięki czemu otrzymała także dodatnie punkty w naszym rankingu.
Nie ma wątpliwości, że to przede wszystkim zasługa szybkiego końca kryzysu i odbicia cen surowców, w tym ropy naftowej. Dzięki temu koncernowi udało się uniknąć czarnego scenariusza, czyli ugięcia się pod nadmiernym zadłużeniem (przez większość 2009 r. wskaźniki zadłużenia spółki malały). Jeszcze na jesieni 2008 r. - w kulminacyjnym momencie kryzysu - taki scenariusz był brany pod uwagę przez niektórych analityków. W listopadzie 2008 r. eksperci UniCredit wyceniali Lotos na... zero złotych. To pokazuje, jak ogromną przemianę przeszedł w minionym roku paliwowy koncern.