[b]Jaka jest pana filozofia zarządzania firmą?[/b]
To bardzo ważne pytanie, na które niełatwo odpowiedzieć. Zarządzanie to bardzo trudna i złożona sprawa. Jedna z rzeczy, w które wierzę, to prowadzenie spółki na co dzień jak rodzinnego biznesu z punktu widzenia pracowników. Jestem zwolennikiem utrzymywania kontaktu z pracownikami, pełnej otwartości na spotkania i rozmowy z nimi. Do mojego biura może przyjść każdy w dowolnym momencie. Właśnie przed chwilą skończyłem rozmowę z szefem operacyjnym naszej spółki w Bułgarii, który podzielił się ze mną mocnymi i słabymi stronami projektu, który widział wczoraj w nocy
[b] Pracę ilu osób kontroluje pan osobiście na co dzień?[/b]
To zależy, jak zdefiniujemy słowo „kontrola”. To, że pojadę do kina na warszawskim Bemowie czy w Katowicach zagadam do kasjerki, nie oznacza, że ją kontroluję i jeśli mi się nie spodobają jej odpowiedzi – wyrzucę ją z pracy. Jednocześnie wierzę, że działanie firmy zależy przede wszystkim od menedżerów średniego szczebla. Takich osób jest w Cinema City International 50 – 60 na 3 tys. pracowników ogółem i lubię mieć z nimi bieżący kontakt, chociaż grupa, z którą się bezpośrednio kontaktuję, to dziesięć osób.
[b]Nie brakuje w firmie menedżerów średniego szczebla? [/b]