Przede wszystkim opóźnia się rozstrzyganie zagranicznych przetargów, w których bierzemy udział. W Australii np. czekamy na wyniki trzech, każdy za ok. 30 mln dolarów australijskich. Uważamy, że jeden, dwa na pewno wygramy. Od wiosny czekamy też na rozstrzygnięcie przetargu w RPA. W wersji maksimum może mieć on wartość nawet 100 mln dolarów. Są też przetargi argentyńskie, które wpisywaliśmy w tegoroczną prognozę, ale ich nie realizowaliśmy. 16 listopada będą ogłoszone powtórnie.
[b]Tylko to rzutuje na rezultaty grupy?[/b]
Na wyniku ciążyła też restrukturyzacja Tagoru. Nasza odlewnia w Stalowej Woli też dopiero od września ma dodatni rezultat. Na wyniku za trzeci kwartał zaciążyły także koszty likwidacji naszej spółki w Serbii. Trzeba też wspomnieć o... pogodzie. Ze względu na powódź nie dało się dostarczyć sprzętu do Turowa, a to oznacza, że nadal jest on niezafakturowany. Planowaliśmy także, że pełne drążenie szybu dla kopalni Jastrzębskiej Spółki Węglowej ruszy w sierpniu, ale dojdzie do tego dopiero w listopadzie. Ale teraz będzie już tylko lepiej.
[b]Czy są rzeczywiście takie sygnały z rynku?[/b]
Wraca koniunktura na inwestycje w Rosji, gdzie stagnacja trwała prawie dwa lata, a przecież górnictwo bez inwestycji nie może funkcjonować. Plany budowy bazy energetycznej m.in. do eksportu prądu do Chin ma SUEK. A to też szansa dla polskich inwestorów, zwłaszcza że banki, np. Fortis, oferują dość ciekawe kredyty na finansowanie realizacji kontraktów. Naszym celem jest też rynek chiński. W środę podpisane zostało chińsko-polskie porozumienie o współpracy. Według mnie to ważny sygnał dla naszych firm ze strony Chin. Do tego kraju sprzedajemy właśnie drugi kombajn wysokich mocy za 3 mln euro i są szanse, że dostarczymy tam kolejnych kilkadziesiąt maszyn.
[b]A czy w RPA, gdzie zmniejszyliście udział w spółce zależnej, też liczycie na ożywienie? A co z polskim rynkiem?[/b]