Warto przyjrzeć się rynkom wschodzącym

William De Vijlder, chief investment officer z BNP Paribas Investment Partners, odpowiada na pytania czytelników „Parkietu”

Publikacja: 29.12.2010 01:44

Warto przyjrzeć się rynkom wschodzącym

Foto: Archiwum

[b]Czy w 2011 roku powinniśmy oczekiwać wzrostu ryzyka? [/b]

Cały nadchodzący rok będzie się charakteryzował podwyższoną zmiennością. Wygląda na to, że podjęte działania pracują na wzrost, ale nie unikniemy obaw o to, że tego wzrostu nie będzie. W takim otoczeniu inwestorzy będą często zmieniali klasy aktywów.

[b]Jakich trendów możemy oczekiwać?[/b]

Nie widzimy sygnałów silnej bessy. Jednak gdyby rynki przestraszyły się powrotu recesji, rządy znalazłyby się w tarapatach – nie mają bowiem dużego pola do obniżek stóp procentowych, a warte setki miliardów dolarów programy stymulacyjne nie dały dotychczas spodziewanych rezultatów. Powyższy scenariusz spowodowałby spadki na rynkach akcji. Alternatywą jest silne odbicie gospodarcze i powrót inflacji, a tym samym – wzrost cen akcji. W takim wypadku nawet podwyżki stóp procentowych odwróciłyby ten trend dopiero po pewnym czasie.

[b]Warto zabezpieczyć się przed inflacją poprzez inwestycję w złoto?[/b]

Jeśli zakładamy słaby wzrost gospodarczy i dalsze rozluźnianie polityki pieniężnej, powodujące spadek wartości dolara, to cena złota może wzrosnąć. Podobnie jak w razie mocniejszego odbicia. Wartość tego surowca wzrosła już jednak w ostatnim czasie znacznie i nie uważam go za bezpieczną inwestycję. Ceny złota mocno się wahają, a kupienie go w złym momencie może skazać nas na wysokie straty.

[b]Jakich aktywów powinniśmy unikać? [/b]

Najniższą stopę zwrotu przyniosą prawdopodobnie obligacje rządowe krajów z OECD. Szczególnie USA i krajów strefy euro, gdzie ich oprocentowanie już teraz jest na dość niskim poziomie. Im bardziej wzrosną gospodarki tych państw, tym szybciej inwestorzy zaczną się obawiać, że banki centralne zdecydują się podnieść stopy procentowe.

[b]Czy warto ulokować środki w obligacje krajów rozwijających się?[/b]

Kraje rozwijające się pokażą w przyszłym roku lepsze wyniki niż dojrzałe gospodarki. Najlepiej jednak inwestować w portfel obligacji różnych państw. Pozwala to dywersyfikować ryzyko związane z wahaniami kursów walut i ewentualnymi podwyżkami stóp procentowych.

[b]Jak będą się zachowywały akcje z rynków rozwiniętych? [/b]

Szacujemy, że poprzez wzrost cen i wypłacenie dywidend przyniosą zysk – do 10 proc. Wyrażając stopę zwrotu w euro, w wypadku obligacji państw rozwijających się zysk ten powinien wynieść ponad 10 proc. Natomiast ceny akcji na tych rynkach mogą wzrosnąć w 2011 r. nawet o 20 proc. W drugiej połowie roku 2011 może jednak pojawić się pytanie o szanse na utrzymanie dzisiejszego poziomu wzrostu. Wówczas zaczną się mocniejsze wahania.

[b]Czy na rynkach wschodzących tworzą się obecnie jakieś groźne bańki spekulacyjne?[/b]

W wypadku akcji – to nawet jeśli zaczęła tam już powstawać bańka, nie rozwinęła się w pełni i mała jest szansa, żeby miała pęknąć w 2011 roku. Dane historyczne sugerują, że jesteśmy dość daleko od niebezpiecznego punktu. Współczynnik cena/zysk jest nadal atrakcyjny, zwłaszcza w obliczu przewidywanych zysków tamtejszych spółek w 2011 roku. Podobnie jest w wypadku obligacji krajów rozwijających się, szczególnie że wchodzimy raczej w cykl podwyżek stóp procentowych i ceny będą musiały hamować. Bańka może powstawać na rynku nieruchomości – zwłaszcza w Hongkongu. Tamtejszy przyrost cen wydaje się groźny.

[b]Kiedy ta nieruchomościowa bańka pęknie? [/b]

Jeżeli mówimy o powierzchni biurowej, to ten moment może być blisko. Inaczej jest w wypadku mieszkań i domów, bo z reguły nie kupuje się ich tam na kredyt. Determinuje to w dużej mierze polityka rządu. Szanse na pęknięcie tej bańki czy zmianę kierunku, w jakim podążają ceny, są więc ograniczone przez to, że zadłużenie jest stosunkowo niewielkie. Zresztą cała chińska gospodarka zadłużona jest w niewielkim stopniu. Oznacza to, że nawet gdyby taka bańka pękła, wpływ tego na rynki byłby bardzo ograniczony.

[b]Jak bardzo prawdopodobny jest upadek strefy euro?[/b]

Istnieje wiele argumentów świadczących, że strefa euro nie może upaść. Kiedy jednak powróci niepokój co do tego, który kraj będzie następną ofiarą spekulantów, na rynku możemy oczekiwać dość dużych zawirowań. Myślę, że państwa, które wpadną w kłopoty, będą szukały pomocy u zdrowszych partnerów. W zamian za nią będą musiały oddać część swojej autonomii fiskalnej i wdrażać specjalne reformy. Płynność na rynku będzie zapewniał EBC. Pytanie brzmi: ile czasu rynki będą w stanie czekać na konkretne rozwiązania systemowe?

Firmy
Rafako zmienia nazwę. Inwestorzy odwracają się od raciborskiej spółki?
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Firmy
W tym roku świadczenia pracownicze wzrosną co najmniej o wskaźnik inflacji
Firmy
ML System pogłębia straty. Produkcja nie wytrzymuje chińskiej konkurencji
Firmy
Rafako i Huta Częstochowa. Będą razem produkować dla wojska?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Firmy
Patologie przymusowego wykupu. Jest petycja do ministra finansów
Firmy
Premier zdecydował o Rafako. Padła kwota pomocy