Jeszcze przed zamknięciem sesji ich wartość przekroczyła 100 mln zł. Była najwyższa na warszawskiej giełdzie. Pretekstem do wyprzedaży akcji Eurocashu stała się publikacja raportu za I kwartał.
– Wyniki spółki za pierwszy kwartał były rzeczywiście słabe, poniżej oczekiwań moich i rynku. Biorąc pod uwagę, że kurs akcji Eurocashu zachowywał się w ostatnim czasie zdecydowanie lepiej niż rynek, korekta wydaje się uzasadniona – komentuje Małgorzata Kloka, analityk UniCredit CAIB.
Eurocash nie kryje, że rynek jest trudny. – W minionym kwartale wyraźne zwyżki pokazał segment dyskontów, natomiast hipermarkety zanotowały znaczące spadki sprzedaży. My – jako partner małych i średnich sklepów – urośliśmy, ale w pewnym stopniu wiązało się to z niższą marżą – mówi Jacek Owczarek z zarządu Eurocashu.
Jakub Viscardi, analityk DM IDMSA, podkreśla, że wyniki Eurocashu były słabe, mimo iż przesunięcie świąt wielkanocnych powinno w tym roku oddziaływać na korzyść. – Jednak efekt ten został zniesiony poprzez dłuższą zimę – dodaje. Jego zdaniem obserwowana niższa marża – wynikająca z agresywnej polityki cenowej – może negatywnie rokować, jeżeli chodzi o oczekiwania w zakresie poprawy marży EBITDA w całym roku. – Jednak aby móc to stwierdzić z większym prawdopodobieństwem, należy poczekać na wyniki półroczne. Do tego czasu walory Eurocashu mogą się znajdować pod presją – uważa analityk.
Zarząd o przyszłości wypowiada się ostrożnie. – Za wcześnie jeszcze na komentowanie wyników całorocznych, choć jesteśmy dobrej myśli – mówi Owczarek. Zwraca uwagę, że historycznie patrząc EBITDA I kwartału nie ważyła więcej niż 12–15 proc. całego wyniku. – Od strony sprzedażowej widzimy, że koniunktura zaczęła się poprawiać wraz z nadejściem wiosny w drugiej połowie kwietnia – dodaje Owczarek. Na temat piątkowych, potężnych obrotów na akcjach Eurocashu nie chce się wypowiadać.