Wbrew nastrojom panującym na warszawskim parkiecie, kurs dystrybutora części zamiennych do samochodów poszedł w górę od początku roku o prawie 50 proc. z 84 do 124 zł. Po raz ostatni za akcje spółki płacono tyle prawie sześć lat temu, gdy kończyła się pamiętna hossa z lat 2003–2007. Inwestorzy doceniają więc wysiłki zarządu skutkujące poprawą wyników finansowych. I oczekują na kolejne udane lata.
Sprzedaż w górę
Największy w Polsce dystrybutor części zamiennych do samochodów z roku na rok radzi sobie coraz lepiej. Spółka kierowana przez Roberta Kierzka ma za sobą najlepszy rok w historii pod względem przychodów ze sprzedaży – w 2012 roku powiększyły się one o 9 proc., osiągając poziom 3 mld zł. Dla porównania, w 2006 roku sprzedaż grupy wynosiła 1 miliard złotych.
Ten rok pod względem wyników sprzedażowych zapowiada się równie udanie jak poprzedni. Po pięciu pierwszych miesiącach roku łączna sprzedaż firmy skoczyła o 12 proc., do 1,3 mld zł. Poprawę Inter Cars zawdzięcza dynamicznie rosnącej sprzedaży w spółkach dystrybucyjnych operujących na kilkunastu rynkach w regionie. Ich przychody w okresie od stycznia do maja podskoczyły o 22,5 proc. wobec zeszłego roku, podczas gdy sprzedaż krajowa wzrosła jedynie o 11,5 proc. Polski rynek wciąż odpowiada za 70 proc. łącznych przychodów grupy, ale udział ten systematycznie maleje.
Inter Cars stawia na rozwój sieci sprzedaży poza Polską, chcąc w ten sposób uniezależnić się od wahań koniunktury na rynku krajowym. W ocenie spółki największy potencjał ma Rumunia (drugi najważniejszy dla grupy rynek po Polsce), ale spore nadzieje są wiązane także z rynkiem ukraińskim. Inter Cars oczekuje, że do 2017 roku sprzedaż spółek zagranicznych będzie stanowiła połowę przychodów ze sprzedaży części zamiennych.
Dystrybutor, po dobrych wynikach sprzedaży w kwietniu i maju, liczy w całym 2013 roku na wzrost przychodów z rynku krajowego o co najmniej 7 proc. i spodziewa się utrzymania co najmniej 20 proc. wzrostu sprzedaży w spółkach zagranicznych.