Chodzi o pakiet, o który została zmniejszona ogólna pula walorów pierwotnie wystawiona do publicznej sprzedaży. Niepewność wywołuje zapis zawarty w prospekcie, mówiący o tym, że tzw. lock-upem objęta jest „nie mniejsza liczba akcji niż 21,6 mln papierów stanowiących do 48 proc. głosów na WZA".
Tymczasem po dokonanej w poniedziałek korekcie liczby oferowanych akcji w rękach głównych udziałowców pozostaną walory dające ponad 53 proc. głosów. W tej sytuacji zrodziło się pytanie, czy część akcji spółki należąca do Zbigniewa Jakubasa i trzech członków zarządu nie będzie sprzedana podczas giełdowej sesji. Wcześniej nieuwzględniona, potencjalna podaż mogłaby mieć negatywny wpływ na notowania, w tym na giełdowy debiut.
Czy istnieje taka groźba? – Ani jedna akcja znajdująca się w moim posiadaniu i trzech członków zarządu nie będzie sprzedana w okresie lock-upu na warszawskiej giełdzie – stanowczo mówi Zbigniew Jakubas, większościowy udziałowiec Newagu. Nie ujawnia jednak, dlaczego zmniejszona została pula zbywanych w ofercie akcji – i czy w równym stopniu objęła wszystkich sprzedających.
Przypomnijmy, że udziałowcy Newagu i oferujący ustalili, że ostateczna liczba sprzedawanych papierów wyniesie 19,56 mln. Do inwestorów indywidualnych trafi dokładnie 2 mln akcji, a reszta do instytucji. Te drugie kupią akcje spółki po 20,5 zł, a inwestorzy indywidualni po 19 zł.
Pierwotnie Jakubas chciał sprzedać w ofercie 2,18 mln papierów z 19,7 mln bezpośrednio kontrolowanych. Zbyty miał być też cały pakiet 15,57 mln walorów należący do zależnej od niego spółki Multico. Część papierów sprzedają też członkowie zarządu Newagu.