Wygląda na to, że unijny szczyt po raz kolejny rozczaruje inwestorów. Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble już to zapowiada. Czy pan też tak uważa?
Szczyt prawdopodobnie rozczaruje, ale będzie to nie tyle wina Schaeuble, ile francuskiego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego. Niedawno mówił on, że to spotkanie przyniesie pełną odpowiedź na kryzys. Ustawił przez to oczekiwania na bardzo wysokim poziomie. Wszyscy spodziewają się teraz fajerwerków, ale tu jest Europa. Tu procesy decyzyjne nie zachodzą szybko. Nie spodziewajmy się więc, że w niedzielę europejscy politycy ogłoszą, że banki X, Y, Z będą musiały dokonać rekapitalizacji wartej ileś tam miliardów euro. Unia?Europejska tak nie funkcjonuje.
Czego możemy się więc spodziewać po nadchodzącym szczycie UE?
Ja raczej nie będę rozczarowany. Mogą się bowiem wyłonić na nim kontury strategii walki z kryzysem. Dowiemy się więc pewnie, że będzie rekapitalizacja banków, że zostanie wzmocniony Europejski Fundusz Stabilności Finansowej, że dojdzie do restrukturyzacji greckiego zadłużenia, a sektor prywatny poniesie większy koszt tej operacji, niż się spodziewano. Wiele pytań pozostanie jednak bez odpowiedzi. Możliwe, że poznamy jedynie szczegóły udziału sektora prywatnego w pomocy dla Grecji. Mimo wszystko, choć nie zostaną przedstawione żadne „magiczne rozwiązania", wyniki szczytu będziemy mogli ocenić jako stosunkowo pozytywne.
Obecnie wydaje się najbardziej prawdopodobne, że? wzmocnienie EFSF ograniczy się do dania mu możliwości gwarantowania obligacji państw strefy euro. Czy takie rozwiązanie będzie jednak wystarczające, by uspokoić inwestorów?