Państwa strefy euro dopiero co zatwierdziły rozszerzenie uprawnień Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF), a już słyszymy, że będzie konieczne zwiększenie jego siły nabywczej. Jak Bruksela może tego dokonać?
Obecnie dyskutowane są dwie opcje. Pierwsza zakłada przyznanie EFSF możliwości korzystania z płynności Europejskiego Banku Centralnego. Chodzi o to, żeby EFSF mógł pożyczać z EBC pod zastaw obligacji skarbowych zadłużonych państw eurolandu, które ma skupować.
Druga opcja zakłada, że zamiast skupować te papiery na rynku, EFSF starałby się uczynić je atrakcyjniejszymi dla inwestorów. W tym celu mógłby gwarantować częściowo, np. w 30 proc., wszystkie nowe obligacje zadłużonych państw. Innymi słowy, EFSF pokrywałby pierwsze 30 proc. ewentualnych strat na tych papierach.
Pierwszą z tych opcji odrzuca jednak EBC.
Niestety, tak. Mówię niestety, bo druga opcja ma liczne wady. Przede wszystkim mogłaby doprowadzić do rewaluacji obligacji objętych gwarancjami EFSF. Poza tym, gdyby inwestorzy naprawdę stracili zaufanie do niektórych zadłużonych państw, częściowe ubezpieczenie ich obligacji przez EFSF nie byłoby w stanie ustabilizować sytuacji.