Projekty rozporządzeń przygotowało Ministerstwo Środowiska. Proponowane przepisy wskazują m.in., jakie czynniki muszą być brane pod uwagę przy ocenie terenu przeznaczonego pod lokalizację elektrowni oraz w jakich przypadkach pewne obszary trzeba wykluczyć z tego rodzaju inwestycji. Uwzględniają też wnioski wynikające z awarii w japońskiej Elektrowni Jądrowej Fukushima, a także z zagrożenia powodziowego amerykańskiej siłowni Fort Calhoun. Dlatego, zgodnie z założeniami resortu środowiska, projekt polskiej elektrowni powinien zapewnić odporność obiektu na obciążenia wywołane wstrząsami sejsmicznymi oraz na zagrożenia powodziowe, a także niezawodność zasilania elektrycznego i zewnętrznych systemów służących do chłodzenia reaktora.

– Przyjęcie odpowiednich rozporządzeń jest niezbędne do tego, aby wdrożyć w naszym kraju unijne przepisy. Nie zapominajmy, że równolegle są już prowadzone prace przez inwestora pierwszej elektrowni jądrowej w naszym kraju. Ważne jest więc to, aby prace nad projektem i wdrażanie regulacji prawnych szło równolegle. Unikniemy wtedy sytuacji, że inwestycja zostanie wstrzymana z uwagi na brak jakiegoś przepisu – zaznacza Robert Zajdler, ekspert ds. energetyki w Instytucie Sobieskiego.

Polska Grupa Energetyczna, która realizuje inwestycję, w swojej wieloletniej strategii zaznaczyła, że chce uczestniczyć w budowie nie jednej, lecz dwóch takich siłowni w Polsce. Pierwsza elektrownia, składająca się z dwóch albo trzech bloków energetycznych, powinna osiągnąć pełną moc 3000 MW w 2025 roku. Jej koszt szacuje się na 35–55 mld zł. Pierwsza energia z atomu popłynie jednak wcześniej – wraz z uruchomieniem pierwszego bloku jądrowego tuż po 2020 r. Kolejna siłownia, o podobnej mocy, ruszy w 2029 r.

Plany są ambitne, ale spółka do tej pory nie ogłosiła jeszcze zapowiadanego od dawna przetargu na dostawcę technologii do pierwszej elektrowni, w tym reaktora jądrowego. To najważniejszy przetarg dla tej inwestycji.