Kurs producenta farmaceutyków znajduje się w długoterminowym trendzie spadkowym. Jego pierwsza, bardzo gwałtowna fala przypadała na rok 2008. W okresie tym cały światowy rynek finansowy załamał się pod naciskiem problemów amerykańskiego sektora kredytów subprime. W wyniku silnej przeceny kurs Krka spadł w ciągu dwunastu miesięcy z poziomu 125,5 euro do 45,8 euro. Niska wycena walorów zachęciła inwestorów do strategii łapania dołków. Wzmożone zakupy podniosły cenę i w czerwcu 2009 r. kurs znalazł się w okolicy 76,5 euro. Niestety na tym byczy zapał się zakończył i kurs rozpoczął drugą falę spadkowego trendu, która trwa do dziś.
Od połowy 2009 r. cena porusza się w kanale spadkowym. Trend nie jest tak silny jak ten z 2008 r., ale niedźwiedzie konsekwentnie notują coraz niższe dołki, niwelując zyski wypracowane odbiciem z początku 2009 r. Ubiegłoroczne, sierpniowe załamanie przyspieszyło tempo spadków i w połowie stycznia cena osiągnęła lokalne minimum 47,9 euro. Kurs zbliża się do długoterminowego wsparcia 45,8 euro, wyznaczonego przez dołek z 2008 r. Byki próbują się bronić przed pogłębieniem przeceny i ponownie usiłują łapać dołki. Jedna z takich prób miała miejsce pod koniec stycznia. Popyt przystąpił do ataku i na początku marca cena osiągnęła lokalny szczyt 52,45 euro.
Krótkoterminowe zwyżki to jednak wszystko, na co mogą teraz liczyć inwestorzy zainteresowani walorami Krka. W kwietniu kurs ponownie znalazł się w okolicy 48 euro, co potwierdza dominację niedźwiedzi. Obraz techniczny nie napawa optymizmem, więc osiągnięcie poziomu dołka z 2008 r. jest całkiem realnym scenariuszem.
Zainteresowanie słoweńską spółką ze strony polskich inwestorów jest na razie znikome. Jeśli na nasz parkiet przeniosą się nastroje z Lublany, ryzykowna może się okazać inwestycja w farmaceutyczną spółkę. Można próbować walczyć z trendem, ale tylko z odpowiednio ustawionym zleceniem stop.