Dziś zaczynają się notowania nowego indeksu spółek zagranicznych obecnych na głównym parkiecie i rynku alternatywnym w Warszawie. Skład WIG-CEE poznamy po południu. Na razie wiadomo jedynie, że mogą do niego wejść firmy z Bułgarii, Chorwacji, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Rumunii, Słowacji, Słowenii oraz Ukrainy. Ale nie każde z 47 przedsiębiorstw z regionu, których akcje znajdują się w obrocie na naszym rynku, trafi do WIG-CEE.
Zapewnić reprezentatywność
Jak GPW wyłoniło skład wskaźnika? W pierwszym etapie wytypowano poszczególne kraje, w których biznes prowadzą przynajmniej dwie notowane u nas firmy. Musiały one dodatkowo reprezentować więcej niż jedną branżę. Dopiero po spełnieniu tych warunków, nastąpiła kwalifikacja konkretnych spółek. Przedstawiciele GPW nie ujawniają ich nazw aż do momentu inauguracji. Podkreślają, że celem było stworzenie takiego produktu, który będzie reprezentatywny dla gospodarek całego regionu Europy Środkowej i Wschodniej. Uważają, że właśnie takie kryterium może zainteresować zarządzających funduszami.
Statystyki nie zachęcają
Tymczasem zwroty z kapitału zainwestowanego w akcje spółek zagranicznych nie powalają. Co więcej, w ciągu ostatniego roku tylko inwestorzy, którzy ulokowali pieniądze w papierach estońskiego Silvano Fashion Group i polsko-francuskiego Belvedere mogli zarobić. Zwroty wyniosły tu odpowiednio – prawie 17 proc. i 0,24 proc. Jeśli ktoś okazał się na tyle cierpliwym graczem, by czekać dłużej, mógł zyskać znacznie więcej. Od początku notowań na GPW kursy ukraińskiej Astarty i Kernela wzrosły odpowiednio o ponad 163 proc. i blisko 116 proc. Stosunkowo dobry zwrot w tak długiej perspektywie przyniosły walory Cinema City International (46,6 proc.) i Ovostaru (43,5 proc.). Wśród pięciu najgorszych inwestycji minionego roku w spółki regionalne znalazły się zaś Photon Energy (spadek kursu o 83,4 proc.), Intercapital Property (83,1 proc.), Aerofinance (78,2 proc.), UniCredit (73,45 proc.) i Agroton (73 proc.).
Przydatny, ale nie pożyteczny
Analitycy nie są zgodni w ocenie WIG-CEE. Jan Rekowski z departamentu rynków kapitałowych DM BZ WBK uważa, że od dawna brakowało indeksu, który dawałby ekspozycję na wszystkie zagraniczne spółki notowane w Warszawie. – W niedługim czasie nasze TFI pokuszą się o stworzenie na jego bazie instrumentu inwestycyjnego – twierdzi Rekowski.
Kogo typuje do indeksu? – Giełda powinna zminimalizować wpływ Ukrainy na WIG-CEE, ale z drugiej strony trudno go sobie wyobrazić bez reprezentujących ten kraj Astarty, Kernela czy Ovostaru. Z innych państw mogą do niego wejść słoweński Nova Kreditina Banka, bułgarska Sopharma czy czeski CEZ. Dobrym pomysłem byłaby też obecność w nim KOV i CEDC, a także deweloperskich spółek, jak GTC czy Orco – wylicza Rekowski.