O 19 proc., do 53,3 zł, potaniały wczoraj akcje Budimeksu. Akcjonariuszy rozczarowała informacja o dokonaniu przez budowlaną spółkę odpisu wartości udziałów Przedsiębiorstwa Napraw Infrastruktury w wysokości prawie 182,3 mln zł. Na przejęcie PNI od Polskich Kolei Państwowych?spółka wydała pod koniec ubiegłego roku 225 mln zł. Choć zarząd Budimeksu już wcześniej informował, że w ciągu najbliższych dwóch lat nie spodziewa się zysków z działalności kolejowej spółki, skala odpisu i tak zaskoczyła rynek. – Budimex jest zwykle bardzo konserwatywny w księgowaniu odpisów i nie wykluczone, że dokonał rezerwy aż w nadmiarze. Jeśli udałoby się spółce wdrożyć w PNI swoje standardy zarządzania, może udałoby jej się część z tych rezerw rozwiązać. Pamiętajmy, że Budimex kupił PNI przede wszystkich dla jego kompetencji i referencji w segmencie kolejowym, których wcześniej nie miał – zaznacza Piotr Nawrocki, analityk Wood & Company.
Eksperci przypuszczają, że w trakcie prywatyzacji PNI robiła wszystko, żeby zbudować duży portfel zleceń, aby przyciągnąć inwestora. Jednak rentowność tych kontraktów okazała się marna – stąd rozpoznanie strat na zleceniach, które kończą się dopiero w 2014 roku. Sam Dariusz Blocher, prezes Budimeksu, wielokrotnie podkreślał, że ceny oferowane w kolejnictwie są poniżej oczekiwań. Jednocześnie zapowiada reorganizację struktur PNI, zmianę sposobu jej zarządzania oraz minimalizację strat na nierentownych kontraktach.
W ocenie analityków spadek notowań Budimeksu nie potrwa długo. – Inwestorzy zareagowali negatywnie na informację o odpisie, ale w dłuższej perspektywie mogą odbudować swoje zaufanie do spółki. Zwłaszcza że sytuacja Budimeksu na tle branży budowlanej, która jest w poważnych tarapatach, wygląda naprawdę dobrze. Im większe kłopoty innych firm, tym teoretycznie powinno być łatwiej Budimeksowi o nowe kontrakty – twierdzi Nawrocki.
Od początku roku notowania spółki spadły o 30 proc. Nie bez znaczenia było odcięcie od kursu dywidendy, która wyniosła 10,97 zł na akcję.