Puławskie Azoty same chcą konsolidować.

W nadchodzącym tygodniu zarząd chemicznej spółki będzie przekonywał do swojej wizji jej rozwoju Skarb Państwa. Wspierać go mogą związkowcy, którzy planują przyjazd do Warszawy.

Aktualizacja: 19.02.2017 02:47 Publikacja: 07.07.2012 06:00

Puławskie Azoty same chcą konsolidować.

Foto: GG Parkiet

Choć decyzje w sprawie wezwania na akcje Azotów Puławy Skarb Państwa ma podejmować w ostatnim możliwym terminie, czyli w okolicach 20 lipca, to wydaje się, że przyszły tydzień też nie będzie bez znaczenia dla rozwoju sytuacji. Zarząd puławskich Azotów, który negatywnie odniósł się do wezwania Synthosu i proponowanej przez niego ceny, od poniedziałku zaczyna bowiem spotkania z akcjonariuszami spółki. Będzie ich przekonywał, by nie sprzedawali papierów grupie, za którą stoi Michał Sołowow. Na pierwszy rzut pójdzie minister skarbu Mikołaj Budzanowski.

Związki mogą bronić Puław w Warszawie

Wygląda na to, że może otrzymać silne wsparcie ze strony związków zawodowych działających w puławskich zakładach. W ostatnim czasie utworzony przez nie Komitet Obrony zbierał wśród pracowników oraz mieszkańców Puław i okolic podpisy pod petycją do premiera Donalda Tuska. Związkowcy pikietowali już przed tamtejszym magistratem. Teraz rozważają przeniesienie protestu do Warszawy. – Nie wykluczamy pikiety przy siedzibie resortu skarbu. Rozważamy też zablokowanie drogi Lublin – Warszawa – zapowiada Andrzej Jacyna, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność" ZA Puławy. Ale zaznacza, że ostateczną decyzję co do konkretnych działań związkowcy podejmą dopiero na początku przyszłego tygodnia.

Niepokoje społeczne

Związkowcy obawiają się, że Synthos po wejściu do spółki zacznie od grupowych zwolnień. Przytaczają przykład oświęcimskich zakładów należących do wzywającego, gdzie po przeprowadzeniu restrukturyzacji zostało 1,3 tys. pracowników z 6?tys. wcześniej zatrudnionych. – Jeśli nastąpi sprzedaż Puław na rzecz Synthosu, to wstrzyma on wszystkie planowane tu inwestycje, w tym w elektrownię gazową. Wyssie z firmy gotówkę i dodatkowo ją zadłuży, a w perspektywie czasu sprzeda zbędne aktywa np. inwestorom ze Wschodu, którzy bardzo chcieliby wejść na nasz rynek – roztacza wizje Jacyna. Zwraca uwagę na fakt, że transakcja w obecnym kształcie zwróciłaby się Synthosowi wyłącznie z zysków wypracowanych przez Puławy oraz gotówki znajdującej się w kasie spółki (po trzech kwartałach było jej ok 400 mln zł).

Paweł Jarczewski, prezes Puław, nie chce spekulować co do możliwych scenariuszy. – Nie możemy się odnieść do zamierzeń inwestycyjnych, sposobu finansowania transakcji czy nawet do kwestii społecznych, gdyż wzywający nie przedstawił konkretów w tych kwestiach. Z pewnych stwierdzeń wynika jednak, że wszelkie pozytywne efekty tego przejęcia zaistnieją po stronie grupy Synthos, a nie naszej – tłumaczy.

Jak będzie przekonywał ministra skarbu? Zapewne przedstawi mu własne projekty inwestycji i przejęć, m.in. te dotyczące Ciechu. Ale kartą przetargową może być też coś innego. – Puławy są już teraz jednym z największych konsumentów gazu. Jesteśmy w trakcie realizacji elektrowni gazowej, więc nasze zapotrzebowanie na ten surowiec wzrośnie ponaddwukrotnie – podkreśla Jarczewski. Twierdzi, że w kontekście ostatniego porozumienia spółek z udziałem Skarbu Państwa, które powinno przyspieszyć poszukiwania i wydobycie gazu łupkowego w Polsce, rola puławskich azotów, jako jednego z głównych odbiorców gazu, jest istotna. – Nasza elektrownia będzie mogła też pracować na LNG, czyli kolejnym strategicznym dla MSP projekcie – mówi szef Puław.

Probowaliśmy się skontaktować z Synthosem, ale bez powodzenia.

[email protected]

 

Jak pan zareagował na słowa wiceministra Pawlaka, że Synthos jest dla Pulaw dobrym, bo polskim inwestorem?

Nie znam kontekstu ani całości wypowiedzi, więc niezręcznie jest mi to komentować. Puławy są polską firmą, która inwestuje i uczestniczy w konsolidacji polskiej chemii. Proszę zauważyć, że wezwanie do sprzedaży akcji Puław odbywa się  w kontekście równoległego wezwania Acronu na Tarnów.

Skąd takie zainteresowanie spółkami z sektora chemicznego w tym momencie?

Jak widać polska chemia ze swoimi rekordowymi wynikami w ostatnim czasie znalazła się w czołówce światowej jeśli chodzi o efektywność technologiczną. Pojawianie się potencjalnych inwestorów, którzy są zainteresowani zakupem firm pokazuje, że polska chemia ma swoją wartość i ta wartość została dostrzeżona. Inna sprawą jest to, kto jak tę wartość liczy.

Zarząd Puław stwierdził, że cena zaproponowana przez Synthos nie jest godziwa. Jaka byłaby odpowiednia?

Oferowana cena nie uwzględnia sytuacji Puław, które od kilku lat pokazują bardzo dobre wyniki. Nie zmieniło się to nawet w ostatnich latach kryzysu, kiedy pokazywaliśmy dodatnie wyniki netto. W ciągu trzech ostatnich lat zainwestowaliśmy ponad 1 mld zł, żeby podnieść swoją efektywność. Jesteśmy w połowie realizacji strategii, która doprowadzić ma do dalszego zwiększania konkurencyjności. Można powiedzieć, że Puławy są dziś w czołówce światowej jeśli chodzi o firmy nawozowe i chemiczne.

Nie bez znaczenia jest też to, że posiadamy znaczące zasoby gotówki. Po trzech kwartałach było to ponad 400 mln zł. Wyniki mieliśmy rekordowe i nie ma żadnych symptomów, by potencjał spółki miał się znacząco zmniejszyć w ostatnim kwartale roku obrotowego. To znaczy, że pieniędzy w spółce przybywa z miesiąca na miesiąc. Taka sytuacja może być interesująca  dla potencjalnych inwestorów. My jednak chcemy te pieniądze chcemy podzielić zgodnie z naszą polityką podziału zysku. Począwszy od debiutu giełdowego w 2005 roku corocznie zyskiem dzielimy się z akcjonariuszami - w formie dywidendy, pracownikami – w formie nagrody z zysku oraz planami inwestycyjnymi. To buduje wartość spółki, daje wymierną korzyść akcjonariuszom a pracowników motywuje do dalszej pracy.

Pytania do Pawła Jarczewskiego, prezesa ZA Puławy

 

Pana zdaniem Synthos celowo ogłosił wezwanie przez raportem rocznym, by dać niższą cenę?

Oczywiście, że czas miał znaczenie. Wyniki będziemy ogłaszać w połowie września. Już po trzech kwartałach są rekordowo wysokie. A sytuacja w branży w dalszym ciągu nam sprzyja.

Związkowcy zwracają uwagę na niepokoje społeczne, które już mają miejsce w Puławach.

W tym mieście mają one szczególne podłoże, bo w latach 90-tych, kiedy prywatyzowano spółkę Żelatyna zapowiadając pozytywne tego efekty, po kilku latach zlikwidowano fabrykę. Ludzie, którzy stracili wtedy pracę przeszli do Azotów. Dzisiaj to my jesteśmy głównym pracodawcą, który zapewnia byt wielu rodzinom w tym mieście. Nic więc dziwnego, że obawiają się jakiekolwiek zachwiań w zakładzie. To bowiem mogłoby się negatywnie odbić na ich życiu.

Komitet Obrony puławskich Azotów twierdzi, że gdyby Synthos przejął waszą spółkę to, powtórzyłby się scenariusz z Oświęcimia, gdzie po zakupie zakładów chemicznych zwolniona znaczną część załogi. Pan najwyraźniej podziela ich obawy.

Synthos nigdy tego nie zdementował, więc przy braku jasności i ogólnikowych stwierdzeniach w wezwaniu, można zakładać, że ten kierunek byłby realizowany

Jesteście przeciwko prywatyzacji spółki, czy tylko przeciwko temu konkretnemu inwestorowi?

Puławy już są sprywatyzowane. Jesteśmy przecież na giełdzie od siedmiu lat i mamy stały akcjonariat.

A więc widzicie się raczej w roli konsolidatora polskiej chemii?

Każdy chce być podmiotem a nie przedmiotem. My też mamy swoje aspiracje. Na dzień dzisiejszy mamy dwie grupy nawozowo chemiczne, które mają potencjał i w jakiś sposób na siebie patrzą. Patrzą nie tylko przez pryzmat konkurencji, ale też czy są między nimi obszary wspólnego działania. Przykładem tego jest projekt budowy z Azotami Tarnów zakładu w Chinach.

Czy ta współpraca może doprowadzić w przyszłości do fuzji?

O te tematy trzeba pytać głównego akcjonariusza obu spółek. Jestem jednak przekonany, że wszystkie scenariusze, zwiększające wartość jego aktywów, są przez właściciela analizowane.

To co chciałbym jeszcze podkreślić, to fakt, że Puławy są już teraz jednym z największych konsumentów gazu. Jesteśmy w trakcie realizacji elektrowni gazowej, więc nasze zapotrzebowanie na ten surowiec wzrośnie ponad dwukrotnie. W kontekście ostatniego porozumienia spółek z udziałem Skarbu Państwa, które powinno znacząco przyspieszyć poszukiwania i wydobycie gazu łupkowego w Polsce nasza rola, jako jednego z głównych odbiorców gazu, jest bardzo istotna. Nasza elektrownia będzie mogła też pracować na LNG, czyli kolejnym strategicznym dla MSP projekcie.

A jeśli chodzi o potencjalne przejęcia, to w ilu procesach negocjacyjnych uczestniczycie?

Nasza strategia zakłada jednak ukierunkowanie się na rynek nawozowy. Widzimy swoje miejsce na nim nie tylko w roli producenta, ale też dystrybutora, który prowadzi dialog z finalnymi odbiorcami. Nie bez powodu przejęliśmy gdańskie Fosfory oraz Adipol na południu Polski. Po wypracowaniu efektów synergii i doinwestowaniu tych zakładów miejsca te będą dla nas stanowić ważny punkt w łańcuchu dystrybucji z możliwością budowy baz logistycznych.

Warto też podkreślić, że na dzień dzisiejszy spółka analizuje kilka tematów nie związanych stricte z biznesem nawozowym. Ostatnio ogłosiliśmy nowy obszar zainteresowań, którym jest biotechnologia. Ale to jeszcze początek drogi.

Ciech byłby dla was interesujący?

W tej grupie są aktywa interesujące dla każdej firmy chemiczno-nawozowej. Już podczas nabywania gdańskich Fosforów wskazywaliśmy na interesujące nas aktywa w tej grupie.

Jak pan zareagował na słowa wiceministra Pawlaka, że Synthos jest dla Pulaw dobrym, bo polskim inwestorem?

Nie znam kontekstu ani całości wypowiedzi, więc niezręcznie jest mi to komentować. Puławy są polską firmą, która inwestuje i uczestniczy w konsolidacji polskiej chemii. Proszę zauważyć, że wezwanie do sprzedaży akcji Puław odbywa się  w kontekście równoległego wezwania Acronu na Tarnów.

Skąd takie zainteresowanie spółkami z sektora chemicznego w tym momencie?

Jak widać polska chemia ze swoimi rekordowymi wynikami w ostatnim czasie znalazła się w czołówce światowej jeśli chodzi o efektywność technologiczną. Pojawianie się potencjalnych inwestorów, którzy są zainteresowani zakupem firm pokazuje, że polska chemia ma swoją wartość i ta wartość została dostrzeżona. Inna sprawą jest to, kto jak tę wartość liczy.

Zarząd Puław stwierdził, że cena zaproponowana przez Synthos nie jest godziwa. Jaka byłaby odpowiednia?

Oferowana cena nie uwzględnia sytuacji Puław, które od kilku lat pokazują bardzo dobre wyniki. Nie zmieniło się to nawet w ostatnich latach kryzysu, kiedy pokazywaliśmy dodatnie wyniki netto. W ciągu trzech ostatnich lat zainwestowaliśmy ponad 1 mld zł, żeby podnieść swoją efektywność. Jesteśmy w połowie realizacji strategii, która doprowadzić ma do dalszego zwiększania konkurencyjności. Można powiedzieć, że Puławy są dziś w czołówce światowej jeśli chodzi o firmy nawozowe i chemiczne.

Nie bez znaczenia jest też to, że posiadamy znaczące zasoby gotówki. Po trzech kwartałach było to ponad 400 mln zł. Wyniki mieliśmy rekordowe i nie ma żadnych symptomów, by potencjał spółki miał się znacząco zmniejszyć w ostatnim kwartale roku obrotowego. To znaczy, że pieniędzy w spółce przybywa z miesiąca na miesiąc. Taka sytuacja może być interesująca  dla potencjalnych inwestorów. My jednak chcemy te pieniądze chcemy podzielić zgodnie z naszą polityką podziału zysku. Począwszy od debiutu giełdowego w 2005 roku corocznie zyskiem dzielimy się z akcjonariuszami - w formie dywidendy, pracownikami – w formie nagrody z zysku oraz planami inwestycyjnymi. To buduje wartość spółki, daje wymierną korzyść akcjonariuszom a pracowników motywuje do dalszej pracy.

Pana zdaniem Synthos celowo ogłosił wezwanie przez raportem rocznym, by dać niższą cenę?

Oczywiście, że czas miał znaczenie. Wyniki będziemy ogłaszać w połowie września. Już po trzech kwartałach są rekordowo wysokie. A sytuacja w branży w dalszym ciągu nam sprzyja.

Związkowcy zwracają uwagę na niepokoje społeczne, które już mają miejsce w Puławach.

W tym mieście mają one szczególne podłoże, bo w latach 90-tych, kiedy prywatyzowano spółkę Żelatyna zapowiadając pozytywne tego efekty, po kilku latach zlikwidowano fabrykę. Ludzie, którzy stracili wtedy pracę przeszli do Azotów. Dzisiaj to my jesteśmy głównym pracodawcą, który zapewnia byt wielu rodzinom w tym mieście. Nic więc dziwnego, że obawiają się jakiekolwiek zachwiań w zakładzie. To bowiem mogłoby się negatywnie odbić na ich życiu.

Komitet Obrony puławskich Azotów twierdzi, że gdyby Synthos przejął waszą spółkę to, powtórzyłby się scenariusz z Oświęcimia, gdzie po zakupie zakładów chemicznych zwolniona znaczną część załogi. Pan najwyraźniej podziela ich obawy.

Synthos nigdy tego nie zdementował, więc przy braku jasności i ogólnikowych stwierdzeniach w wezwaniu, można zakładać, że ten kierunek byłby realizowany

Jesteście przeciwko prywatyzacji spółki, czy tylko przeciwko temu konkretnemu inwestorowi?

Puławy już są sprywatyzowane. Jesteśmy przecież na giełdzie od siedmiu lat i mamy stały akcjonariat.

A więc widzicie się raczej w roli konsolidatora polskiej chemii?

Każdy chce być podmiotem a nie przedmiotem. My też mamy swoje aspiracje. Na dzień dzisiejszy mamy dwie grupy nawozowo chemiczne, które mają potencjał i w jakiś sposób na siebie patrzą. Patrzą nie tylko przez pryzmat konkurencji, ale też czy są między nimi obszary wspólnego działania. Przykładem tego jest projekt budowy z Azotami Tarnów zakładu w Chinach.

Czy ta współpraca może doprowadzić w przyszłości do fuzji?

O te tematy trzeba pytać głównego akcjonariusza obu spółek. Jestem jednak przekonany, że wszystkie scenariusze, zwiększające wartość jego aktywów, są przez właściciela analizowane.

To co chciałbym jeszcze podkreślić, to fakt, że Puławy są już teraz jednym z największych konsumentów gazu. Jesteśmy w trakcie realizacji elektrowni gazowej, więc nasze zapotrzebowanie na ten surowiec wzrośnie ponad dwukrotnie. W kontekście ostatniego porozumienia spółek z udziałem Skarbu Państwa, które powinno znacząco przyspieszyć poszukiwania i wydobycie gazu łupkowego w Polsce nasza rola, jako jednego z głównych odbiorców gazu, jest bardzo istotna. Nasza elektrownia będzie mogła też pracować na LNG, czyli kolejnym strategicznym dla MSP projekcie.

A jeśli chodzi o potencjalne przejęcia, to w ilu procesach negocjacyjnych uczestniczycie?

Nasza strategia zakłada jednak ukierunkowanie się na rynek nawozowy. Widzimy swoje miejsce na nim nie tylko w roli producenta, ale też dystrybutora, który prowadzi dialog z finalnymi odbiorcami. Nie bez powodu przejęliśmy gdańskie Fosfory oraz Adipol na południu Polski. Po wypracowaniu efektów synergii i doinwestowaniu tych zakładów miejsca te będą dla nas stanowić ważny punkt w łańcuchu dystrybucji z możliwością budowy baz logistycznych.

Warto też podkreślić, że na dzień dzisiejszy spółka analizuje kilka tematów nie związanych stricte z biznesem nawozowym. Ostatnio ogłosiliśmy nowy obszar zainteresowań, którym jest biotechnologia. Ale to jeszcze początek drogi.

Ciech byłby dla was interesujący?

W tej grupie są aktywa interesujące dla każdej firmy chemiczno-nawozowej. Już podczas nabywania gdańskich Fosforów wskazywaliśmy na interesujące nas aktywa w tej grupie.

Jak pan zareagował na słowa wiceministra Pawlaka, że Synthos jest dla Pulaw dobrym, bo polskim inwestorem?

Nie znam kontekstu ani całości wypowiedzi, więc niezręcznie jest mi to komentować. Puławy są polską firmą, która inwestuje i uczestniczy w konsolidacji polskiej chemii. Proszę zauważyć, że wezwanie do sprzedaży akcji Puław odbywa się  w kontekście równoległego wezwania Acronu na Tarnów.

Skąd takie zainteresowanie spółkami z sektora chemicznego w tym momencie?

Jak widać polska chemia ze swoimi rekordowymi wynikami w ostatnim czasie znalazła się w czołówce światowej jeśli chodzi o efektywność technologiczną. Pojawianie się potencjalnych inwestorów, którzy są zainteresowani zakupem firm pokazuje, że polska chemia ma swoją wartość i ta wartość została dostrzeżona. Inna sprawą jest to, kto jak tę wartość liczy.

Zarząd Puław stwierdził, że cena zaproponowana przez Synthos nie jest godziwa. Jaka byłaby odpowiednia?

Oferowana cena nie uwzględnia sytuacji Puław, które od kilku lat pokazują bardzo dobre wyniki. Nie zmieniło się to nawet w ostatnich latach kryzysu, kiedy pokazywaliśmy dodatnie wyniki netto. W ciągu trzech ostatnich lat zainwestowaliśmy ponad 1 mld zł, żeby podnieść swoją efektywność. Jesteśmy w połowie realizacji strategii, która doprowadzić ma do dalszego zwiększania konkurencyjności. Można powiedzieć, że Puławy są dziś w czołówce światowej jeśli chodzi o firmy nawozowe i chemiczne.

Nie bez znaczenia jest też to, że posiadamy znaczące zasoby gotówki. Po trzech kwartałach było to ponad 400 mln zł. Wyniki mieliśmy rekordowe i nie ma żadnych symptomów, by potencjał spółki miał się znacząco zmniejszyć w ostatnim kwartale roku obrotowego. To znaczy, że pieniędzy w spółce przybywa z miesiąca na miesiąc. Taka sytuacja może być interesująca  dla potencjalnych inwestorów. My jednak chcemy te pieniądze chcemy podzielić zgodnie z naszą polityką podziału zysku. Począwszy od debiutu giełdowego w 2005 roku corocznie zyskiem dzielimy się z akcjonariuszami - w formie dywidendy, pracownikami – w formie nagrody z zysku oraz planami inwestycyjnymi. To buduje wartość spółki, daje wymierną korzyść akcjonariuszom a pracowników motywuje do dalszej pracy.

Pana zdaniem Synthos celowo ogłosił wezwanie przez raportem rocznym, by dać niższą cenę?

Oczywiście, że czas miał znaczenie. Wyniki będziemy ogłaszać w połowie września. Już po trzech kwartałach są rekordowo wysokie. A sytuacja w branży w dalszym ciągu nam sprzyja.

Związkowcy zwracają uwagę na niepokoje społeczne, które już mają miejsce w Puławach.

W tym mieście mają one szczególne podłoże, bo w latach 90-tych, kiedy prywatyzowano spółkę Żelatyna zapowiadając pozytywne tego efekty, po kilku latach zlikwidowano fabrykę. Ludzie, którzy stracili wtedy pracę przeszli do Azotów. Dzisiaj to my jesteśmy głównym pracodawcą, który zapewnia byt wielu rodzinom w tym mieście. Nic więc dziwnego, że obawiają się jakiekolwiek zachwiań w zakładzie. To bowiem mogłoby się negatywnie odbić na ich życiu.

Komitet Obrony puławskich Azotów twierdzi, że gdyby Synthos przejął waszą spółkę to, powtórzyłby się scenariusz z Oświęcimia, gdzie po zakupie zakładów chemicznych zwolniona znaczną część załogi. Pan najwyraźniej podziela ich obawy.

Synthos nigdy tego nie zdementował, więc przy braku jasności i ogólnikowych stwierdzeniach w wezwaniu, można zakładać, że ten kierunek byłby realizowany

Jesteście przeciwko prywatyzacji spółki, czy tylko przeciwko temu konkretnemu inwestorowi?

Puławy już są sprywatyzowane. Jesteśmy przecież na giełdzie od siedmiu lat i mamy stały akcjonariat.

A więc widzicie się raczej w roli konsolidatora polskiej chemii?

Każdy chce być podmiotem a nie przedmiotem. My też mamy swoje aspiracje. Na dzień dzisiejszy mamy dwie grupy nawozowo chemiczne, które mają potencjał i w jakiś sposób na siebie patrzą. Patrzą nie tylko przez pryzmat konkurencji, ale też czy są między nimi obszary wspólnego działania. Przykładem tego jest projekt budowy z Azotami Tarnów zakładu w Chinach.

Czy ta współpraca może doprowadzić w przyszłości do fuzji?

O te tematy trzeba pytać głównego akcjonariusza obu spółek. Jestem jednak przekonany, że wszystkie scenariusze, zwiększające wartość jego aktywów, są przez właściciela analizowane.

To co chciałbym jeszcze podkreślić, to fakt, że Puławy są już teraz jednym z największych konsumentów gazu. Jesteśmy w trakcie realizacji elektrowni gazowej, więc nasze zapotrzebowanie na ten surowiec wzrośnie ponad dwukrotnie. W kontekście ostatniego porozumienia spółek z udziałem Skarbu Państwa, które powinno znacząco przyspieszyć poszukiwania i wydobycie gazu łupkowego w Polsce nasza rola, jako jednego z głównych odbiorców gazu, jest bardzo istotna. Nasza elektrownia będzie mogła też pracować na LNG, czyli kolejnym strategicznym dla MSP projekcie.

A jeśli chodzi o potencjalne przejęcia, to w ilu procesach negocjacyjnych uczestniczycie?

Nasza strategia zakłada jednak ukierunkowanie się na rynek nawozowy. Widzimy swoje miejsce na nim nie tylko w roli producenta, ale też dystrybutora, który prowadzi dialog z finalnymi odbiorcami. Nie bez powodu przejęliśmy gdańskie Fosfory oraz Adipol na południu Polski. Po wypracowaniu efektów synergii i doinwestowaniu tych zakładów miejsca te będą dla nas stanowić ważny punkt w łańcuchu dystrybucji z możliwością budowy baz logistycznych.

Warto też podkreślić, że na dzień dzisiejszy spółka analizuje kilka tematów nie związanych stricte z biznesem nawozowym. Ostatnio ogłosiliśmy nowy obszar zainteresowań, którym jest biotechnologia. Ale to jeszcze początek drogi.

Ciech byłby dla was interesujący?

W tej grupie są aktywa interesujące dla każdej firmy chemiczno-nawozowej. Już podczas nabywania gdańskich Fosforów wskazywaliśmy na interesujące nas aktywa w tej grupie.

Firmy
Mercator Medical chce zainwestować w nieruchomości 150 mln zł w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?