Długo wyczekiwana decyzja Komisji Europejskiej w sprawie realizacji wspólnego przedsięwzięcia przez koncern energetyczny Tauron i producenta miedzi KGHM zapadnie najpóźniej 23 lipca – dowiedział się „Parkiet". To ostatni warunek do tego, by firmy mogły ruszyć z przetargiem na budowę bloku gazowego w Elektrowni Blachownia w Kędzierzynie-Koźlu (w przypadku utworzenia spółki przez firmy o dużych obrotach potrzebna jest zgoda KE, a nie UOKiK).
Inwestycja może pochłonąć 3–4 mld zł. Pierwotne plany zakładały, że nowy blok o mocy 850 MW ruszy już w 2016 roku. Jednak nie wiadomo, czy spółkom uda się utrzymać ten termin ze względu na opóźnienia związane z wydaniem zgody na koncentrację. Jak informuje Tauron, na decyzję KE czeka od grudnia ubiegłego roku.
To jedyny projekt katowickiej spółki, który przewiduje produkcję z gazu wyłącznie energii elektrycznej. Pozostałe inwestycje – budowa bloku gazowego w Stalowej Woli wspólnie z PGNiG i kolejnego w Katowicach – dotyczą wytwarzania jednocześnie prądu i ciepła. Takie instalacje otrzymują dodatkowe wsparcie w postaci żółtych certyfikatów. Eksperci szacują, że w obecnych warunkach projekt Tauronu i KGHM może okazać się nierentowny.
– Przypuszczam, że obie spółki jeszcze raz przeanalizują opłacalność tej inwestycji – podkreśla Stanisław Ozga, analityk DM PKO BP. Główną przeszkodą jest wysoka cena gazu. – Biorąc nawet pod uwagę wyższą sprawność elektrowni gazowych, niższe koszty ich budowy i niższe koszty emisji CO2, koszty wyprodukowania energii z tego paliwa są wyższe niż np. z węgla – dodaje.
W ostatnim wywiadzie dla „Parkietu" Dariusz Lubera, prezes Tauronu, przekonywał, że wszystkie planowane przez spółkę inwestycje są opłacalne. Jednak w przypadku Elektrowni Blachownia dochodzą jeszcze dodatkowe koszty. – Inwestorzy będą musieli ponieść nakłady na infrastrukturę sieciową w rejonie planowanej elektrowni zdolną transportować ok. 1 mld m sześc. gazu rocznie – zauważa Ozga.