Chodzi o decyzje podjęte przez udziałowców pod koniec kwietnia. Wówczas przegłosowali m.in. uchwalę o obniżeniu wartości nominalnej dotychczas zarejestrowanych walorów z 4 zł na 1 zł. Tym samym kapitał zakładowy miał spaść z 51,7 mln zł do 12,9 mln zł. W kolejnym kroku planowano emisję, dzięki której kapitał zakładowy miałby wzrosnąć czterokrotnie, czyli o niespełna 38,9 mln zł.
Dlaczego DSS zdecydowały się na taki ruch, mimo że potrzebują pieniędzy na dalsze funkcjonowanie? Tego nam się nie udało dowiedzieć. Z opublikowanego w „Parkiecie" kilkanaście dni temu wywiadu z Maksymilianem Kostrzewą, przedstawicielem Kredyt Banku, który został delegowany przez radę nadzorczą DSS do zarządu tej spółki, wynika jednak, że przyczyn jest co najmniej kilka. Przede wszystkim giełdowa firma podejmuje działania zmierzające do odzyskania jak największej kwoty z zamrożonych pieniędzy. – DSS dostały już zwrot nadpłaconego VAT. Czekamy ponadto na postanowienie sądu w sprawie odblokowania pieniędzy znajdujących się u komorników (około 5?mln zł) – powiedział wówczas Kostrzewa. Dodał, że spółka rozmawia też z ubezpieczycielem, który ubezpieczył należności od Covecu. Jego zdaniem w tym wypadku do odzyskania jest kilkanaście milionów złotych.
W piątek kurs akcji DSS spadł o 2,4 proc., do 1,2 zł. Inwestorzy na informacje o odwołaniu emisji mogli jednak nie zareagować, bo komunikat pojawił się już po sesji.