Zainteresowanie platformami m.in. z Niemiec i W. Brytanii skoczyło o 45 proc. Szacuje się, że rocznie wydajemy w ten sposób nawet ponad 2 mld zł. Choć to stosunkowo niewiele w porównaniu z wartością polskiego rynku e-commerce, która sięga 31 mld zł, to jednak zakupy za granicą zyskują na znaczeniu. I to zdecydowanie szybciej niż cały e-handel. Wciąż jednak daleko nam do wyników, jakie osiągają nasi sąsiedzi. W Niemczech czy Czechach odsetek internautów kupujących poza swoim krajem sięga aż 50 proc.
Eksperci twierdzą, że nasze zagraniczne wydatki internetowe wciąż mają spory potencjał wzrostu. Dziś strumień pieniędzy z Polski płynie głównie do e-sklepów z branży fashion z Niemiec i W. Brytanii. Pierwsze miejsca w rankingu popularności okupują jednak zagraniczne platformy z polską domeną. – Pierwsze miejsce wśród e-sklepów z odzieżą zajmuje niemiecki Zalando. Na jego stronę WWW zagląda więcej niż co dziesiąty użytkownik internetu – mówi Mateusz Gordon, ekspert firmy Gemius. Drugim najchętniej wybieranym przez Polaków zagranicznym serwisem jest Bonprix, czyli polska odnoga niemieckiej platformy sprzedaży wysyłkowej. Do wychodzenia z ofertą do polskich klientów namawia ich m.in. Ruch. Dariusz Stolarczyk, wiceprezes tej sieci kiosków, przyznaje, że prowadzi rozmowy na ten temat z dużymi zachodnimi e-sklepami.
Czytaj więcej w „Rzeczpospolitej"