Udział absolwentów studiów menedżerskich we władzach giełdowych firm niezbyt szybko, ale rośnie – w ubiegłym roku udział nie przekraczał 15,3 proc. – wynika z najnowszej, przeprowadzonej w lutym, analizy serwisu MBAportal.
– Według jego danych już co trzecia spółka ma we władzach co najmniej jednego menedżera z dyplomem MBA, choć wśród prezesów ten odsetek jest na razie znacznie mniejszy – nie przekracza 14 proc. Zdaniem rekruterów to m.in. kwestia pokoleniowa – moda na studia MBA to kwestia ostatnich dziesięciu lat. Tymczasem dzisiejsi prezesi firm to często 50-latki, którzy wiedzę z zarządzania zdobywali w praktyce. Potem uzupełniali ją na specjalnych, intensywnych kursach Advanced Management Program – skierowanych do doświadczonych menedżerów.
Jednak na pozostałych stanowiskach w zarządach przybywa przedstawicieli pokolenia Y. – Dla młodszych pokoleń menedżerów studia MBA to naturalny wybór, tym bardziej że wielu z nich zaczynało karierę w korporacjach, gdzie firmowe talenty mogą często liczyć na dofinansowanie dobrych studiów – wyjaśnia Paulina Baranowska, partner zarządzający firmy Horton International Poland specjalizującej się w rekrutacji na najwyższe stanowiska (executive search).
Podkreśla, że choć o wyborze kandydata decyduje jego doświadczenie oraz sukcesy, to studia MBA pomagają się wyróżnić – o ile są to studia na jednej z czołowych zachodnich uczelni. Jak ocenia Baranowska, coraz więcej kandydatów może się pochwalić studiami MBA – to m.in. efekt nadpodaży menedżerów związanej z konsolidacją wielu branż (m.in. banków). Coraz więcej kandydatów wykorzystuje przerwę w stałej pracy na uzupełnienie albo zdobycie nowych kwalifikacji, w tym MBA.
a.b.