Dziś na otwarciu sesji giełdowi inwestorzy płacili za akcje Libetu 2,62 zł, czyli o 2,6 proc. mniej niż w czwartek. Rosnąca podaż spowodowała, że w kolejnych minutach spadki były jeszcze większe. Tuż przed południem ich kurs osiągnął poziom 2,55 zł, co oznaczało zniżkę już o 5,2 proc.

Powodem przeceny papierów Libetu były zapewne nienajlepsze wyniki wypracowane przez grupę w pierwszym kwartale tego roku. Wprawdzie skonsolidowane przychody wzrosły o 9,9 proc. do 33 mln zł ale zwyżkowały też straty. Po trzech miesiącach grupa zanotowała wynik netto na poziomie minus 4 mln zł, co oznaczało pogłębienie straty w stosunku do tego samego okresu ubiegłego roku o 11,6 proc.

Zarząd Libetu tłumaczy, że pierwszy kwartał tradycyjnie jest już najsłabszym okresem w działalności grupy. Wynika to ze zjawiska sezonowości odnotowywanego w branży materiałów budowlanych. W okresie zimowym wszyscy producenci tego typu wyrobów ograniczają lub nawet wstrzymują produkcję ze względu na niewielki popyt.

Poza tym spółka poniosła stosunkowo duże koszty. Przede wszystkim wprowadziła nowy program premiowy dla brukarzy. - Dlatego zintensyfikowaliśmy szkolenia i zdecydowaliśmy się nagradzać ich za wybór naszych produktów premium. Znaczące koszty wiązały się również z wprowadzeniem do oferty ekskluzywnych produktów włoskiej firmy Mirage – tłumaczy Thomas Lehmann, prezes Libetu. Jest przekonany, że te inwestycje pozytywnie przełożą się na wyniki grupy w kolejnych kwartałach.

W ofercie Libetu na ten rok znalazło się 79 nowych produktów, z czego 80 proc. to produkty premium. Dla porównania, rok wcześniej spółka wprowadziła do sprzedaży ponad 50 nowości. Spółka dynamicznie rozwija także sieć punktów sprzedaży.