Od początku tego roku indeks eksporterów, obliczony przez „Parkiet", zyskał prawie 3 proc. Wynik ten może nie robić wielkiego wrażenia, ale warto zwrócić uwagę, że pod koniec października, zanim rozpoczęły się giełdowe spadki, był znacznie wyższy i sięgał nawet 17 proc. Obecny wynik jest znacznie lepszy niż zanotował szeroki rynek. Obrazujący jego zachowanie indeks WIG, stracił w tym samym czasie aż 13 proc. (w szczycie z października był na zero). Za spadek WIG odpowiedzialne są głównie mocno taniejące banki oraz duża przecena spółek energetycznych. Obie te branże nie mają istotnej ekspozycji zagranicznej, więc nie obciążyła indeksu eksporterów.
Eksporterów zawiodły duże firmy
Jednak sytuacja 61 emitentów wchodzących w jego skład wcale nie jest jednolita. Stopa zwrotu od początku roku wśród tych firm waha się od 232 proc. (Bioton) do -63 proc. (Kopex), ale obie miały stosunkowo niewielki wpływ na zachowanie indeksu z powodu małych w nim udziałów. Wśród najlepiej radzących sobie firm były CI Games (163 proc. stopy zwrotu), Ciech (95 proc.), AmRest (93 proc.), Grupa Azoty (68 proc.), Kruk, Amica i Trakcja (po 57 proc.). Jednak ich wagi (z wyjątkiem Ciechu) są stosunkowo niewielkie, więc wpływ na indeks nie był duży. Największe pod względem kapitalizacji firmy, mające jednocześnie największy udział w indeksie, okazały się dla niego ciężarem. Stopa zwrotu z inwestycji w akcje KGHM, mającego 16,5 proc. wagi, znalazła się aż 44 proc. na minusie. Z kolei odzieżowe LPP mające 10 proc. udziału, przyniosło -23 proc. stopę zwrotu. Z eksportowych blue chips wyróżnił się pozytywnie tylko Orlen, w przypadku którego stopa zwrotu wyniosła prawie 30 proc. (firma ma 15,8-proc. udział w indeksie).
Wśród największych spadkowiczów obok wspomnianych Kopeksu i KGHM, znalazły się jeszcze Eko-Export (-52 proc.), Action (-45 proc.), Mostostal Zabrze (-43 proc.). Jastrzębska Spółka Węglowa (-36 proc.), Lubawa (-32 proc.) i Stalprodukt (-29 proc.).
Korelacji nie widać
Ekonomiści wskazują, że pomimo oczekiwanego niewielkiego zmniejszenia udziału eksportu netto w polskim PKB (obecnie wynosi około połowy), będzie on stanowił w dalszym ciągu znaczący udział w gospodarce. Czy wybierając spółki do portfela, warto kierować się wskaźnikiem wysokości eksportu w stosunku do całości przychodów? – Kierując się kryterium ekspozycji na rynki zagraniczne, trzeba w pierwszej kolejności zwrócić uwagę na strukturę geograficzną tego zaangażowania. Przykładowo, w ostatnich kwartałach najlepsze wyniki dawały spółki z wysoką ekspozycją na rynki Europy Zachodniej, w tym głównie Niemcy. Nie bez znaczenia jest też czynnik walutowy i oczekiwanie ewentualnego umocnienia się złotego (słabszy złoty to wyższe zyski z inwestycji zagranicznych przeliczane na złote). Trzecim aspektem jest „jakość" tej ekspozycji, mam tu na myśli głównie rentowność biznesową przedsięwzięcia – mówi Kamil Hajdamowicz, analityk BM BGŻ BNP Paribas.
Z naszej analizy wynika, że nie istnieje korelacja pomiędzy wielkością udziału eksportu w przychodach spółki, a jej notowaniami. Wprawdzie cztery najbardziej eksportowe firmy dały zarobić – i to całkiem sporo (CI Games 160 proc., LiveChat 39 proc., CD Projekt 34 proc., Medicalgorithmics 17 proc.) – ale po obu stronach skali wielkości udziału eksportu można znaleźć zarówno firmy, których kursy akcji dużo zyskały, jak i straciły. Np. Elemental Holding, mający tylko ok. 20 proc. udziału eksportu dał zarobić od początku roku 31 proc., a mająca podobną skalę przychodów z zagranicy Kruszwica straciła 16 proc. Podobnie jest wśród firm z dużą ekspozycją eksportową – obok perełek takich jak LiveChat czy CI Games znaleźli się tacy spadkowicze jak Eko-Export, którego akcje potaniały o połowę (ma 91 proc. udziału eksportu).