Wybawieniem ma być tzw. rynek mocy. Im dalej posuwają się prace analityczne nad jego modelem, tym głośniej słychać o wzorowaniu się na brytyjskich rozwiązaniach. Tam obok aukcji na moce dla poszczególnych technologii wdrożono tzw. kontrakty różnicowe dla technologii niskoemisyjnych. – Jaworzno potrzebuje rynku mocy w okolicach 2020 r. Ale nie jesteśmy sami, bo budują się też bloki w Opolu i Kozienicach – mówi Remigiusz Nowakowski, prezes Tauronu.
Zdaniem Marka Woszczyka, prezesa PGE, rozwiązania zastosowane w Wielkiej Brytanii mogą zostać z powodzeniem wykorzystane w Polsce. – Ich atutem są pozytywne doświadczenia zebrane w trakcie procesu notyfikacyjnego (w Komisji Europejskiej – red.) i implementacyjnego. Po pierwszych aukcjach na moc wiemy już, na jakie aspekty należy zwrócić szczególną uwagę i co wymaga ewentualnej korekty – wskazuje szef PGE i Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, gdzie odbywają się równoległe do prac w PSE analizy w obszarze reformy rynku bilansującego i rynku mocy. Eksperci są podzieleni, jeśli chodzi o przeniesienie brytyjskich wzorów do Polski. Według Doroty Dębińskiej-Pokorskiej, dyrektor w PwC, dzięki zamawianiu mocy w ramach poszczególnych koszyków technologicznych można w sposób świadomy kontrolować ich przyrost. Jednocześnie zaś aukcje pozwalają na minimalizowanie kosztów utrzymywania systemu, bo wybierane są najlepsze projekty.
Z kolei prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej, biorąc pod uwagę ekonomikę projektów, zauważa, że przy wdrożeniu tego typu rozwiązań źródła węglowe będą przegrywać z gazowymi, zwłaszcza jeśli ceny błękitnego paliwa pójdą w dół do 200–250 dol. za 1 tys. m sześc., a ceny uprawnień do emisji CO2 wzrosną do 15 euro za tonę. – U nas potrzebny jest pakiet rozwiązań, który będzie uwzględniać z jednej strony zachęty do inwestowania, ale też regulacyjne usługi systemowe wynagradzające szybkie uruchamianie i modyfikowanie mocy do zapotrzebowania, a także gwarantujące strumień przychodów, by opłacało się pozostawać w rezerwie – zauważa Mielczarski. Zdaniem niektórych obserwatorów model cen węzłowych, nad którym pracuje dziś PSE w ramach prac nad reformą rynku bilansującego, ma jedynie uzasadniać ekonomiczny sens budowy Ostrołęki C – zamrożonej przez Energę wiele lat temu.