Mespila Investments, spółka zależna od rodziny Mzyków, płaci 57,63 zł za walor, co jest niemal równe ustawowemu minimum. Zwraca jednak uwagę, że to cena znacznie wyższa niż wartość księgowa. Ta – bez uwzględniania akcji własnych – na koniec marca wynosiła ponad 35 zł.
Kurs Pagedu przez ostatnie trzy lata wzrósł o prawie 50 proc. – Tak więc wezwanie zostało ogłoszone w momencie, gdy cena akcji osiąga górny poziom w stosunku do ostatnich kilku lat. Dla porównania WIG w tym samym okresie wzrósł o 18,4 proc. – wskazują przedstawiciele Mespili. Dodają, że gdyby inwestorzy mniejszościowi chcieli sprzedać akcje na rynku, musieliby się liczyć ze znacznym dyskontem do obecnej ceny z uwagi na niską płynność i małe zainteresowanie papierami Pagedu. Dlatego sprzedając je w wezwaniu – zdaniem Mespili – większość z nich zyska na inwestycji.
W wyniku wezwania przejmujący chce nabyć ponad 5,4 mln akcji stanowiących ponad 35 proc. kapitału. Wezwanie powiedzie się, jeśli do sprzedaży zgłoszonych zostanie nie mniej niż 3,88 mln walorów. DM BDM szacuje, że podmioty związane z rodziną Mzyków już teraz kontrolują od 80,4 proc. do 85,4 proc. akcji. Tak więc w praktyce do powodzenia wezwania potrzeba niewiele. Języczkiem u wagi są Lasy Państwowe dysponujące ponad 8-proc. pakietem. Nie zdradzają, czy odpowiedzą na wezwanie. Również Mespila jest w tej kwestii powściągliwa. – Nie wypowiadamy się na temat otrzymywanych od inwestorów sygnałów dotyczących wezwania – odpowiedziała na nasze pytanie.
Paged jest notowany na GPW od 1996 r. Systematycznie rozwija swój biznes. W strategii na lata 2017–2021 zakłada średnioroczny wzrost przychodów rzędu 5 proc. (bez uwzględnienia potencjalnych nowych inwestycji w moce produkcyjne oraz bez przejęć).