Jarosław Janecki: Gospodarka w stanie podgorączkowym

- Za dwa tygodnie poznamy dane o PKB za III kwartał. Te informacje będą znakami ostrzegawczymi, wskazującymi na to, że polska gospodarka ma temperaturę nieco wyższą niż kiedyś. To jest raczej stan podgorączkowy - mówi Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale.

Aktualizacja: 30.10.2017 19:13 Publikacja: 30.10.2017 19:00

Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale

Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale

Foto: parkiet.com

Wspomniał pan niedawno, że polska gospodarka może przypominać rozpalony piec martenowski. Co to oznacza?

Coraz większa liczba analityków i obserwatorów życia gospodarczego wskazuje na pojawiające się czynniki zwiastujące zagrożenia proinflacyjne. Wszystkie związane są ze sferą produkcyjną oraz rynkiem pracy. Gdziekolwiek byśmy zerknęli, mamy do czynienia albo z niedoborami pracowników, albo z tak wysoką dynamiką produkcji, że dotyka ona już maksymalnego potencjału produkcyjnego w gospodarce lub nawet go przekracza. Do tego dodajmy dynamikę płac oraz zagrożenia płynące z obniżenia wieku emerytalnego. Ten drugi czynnik uwidoczni się w najbliższych miesiącach w płacach. Dochodzą jeszcze działania płynące ze strony rządu, jak np. zapowiedzi zniesienia limitu 30-krotności płatności do ZUS. To również może przełożyć się na presję płacową, a w konsekwencji na wzrost cen. Stąd wzięło się porównanie polskiej gospodarki do pieca martenowskiego, które obrazowo przedstawia jej rozgrzanie. Zwróćmy jednak uwagę na definicję. Jeśli rozgrzanie gospodarki będziemy postrzegać przez pryzmat wyraźnego wzrostu dynamiki PKB powyżej potencjału, to sądzę, że wśród ekonomistów będą pojawiać się różnego rodzaju opinie, czy rzeczywiście to już jest wzrost, który nam zagraża. Z drugiej strony można dyskutować, czy pojawią się jakieś dodatkowe czynniki, które spowodują, że w końcu zobaczymy reakcję ze strony władz monetarnych.

Czyli jest ryzyko wybuchu inflacji?

Zazwyczaj gdy myślimy o przegrzaniu gospodarki, to myślimy właśnie o dużej inflacji. Natomiast to, co dziś obserwujemy, są to sprawy wynikające z dwóch źródeł. Pierwsza kwestia to rynek pracy, głównie wyższa dynamika płac, która prawdopodobnie będzie miała miejsce również w przyszłym roku. I ona nie musi być dwucyfrowa, jak na Węgrzech, żebyśmy mogli mówić już o jakichś problemach natury ograniczania kosztów po stronie producentów. Trzeba pamiętać, że już od kilku lat mamy do czynienia ze stabilnym wzrostem dynamiki płac i dziś się to wszystko kumuluje. W pierwszych okresach tego zjawiska przedsiębiorstwa mogły wziąć na siebie koszty wynikające z wyższych płac. Ale jeśli mamy kolejny rok rosnących płac, a dodatkowo braki ludzi do pracy, taka sytuacja stworzy nowe problemy. To jest pierwszy aspekt. Drugi to wszystkie sprawy związane wprost z inflacją. Myślę tu o czynnikach związanych z wyższymi cenami żywności. Już dziś to obserwujemy. Niedawno mieliśmy sprawę masła, teraz jajek, za chwilę pojawi się temat mąki. W przyszłym roku będziemy mówić o cenach energii itd. To wszystko się kumuluje i powoduje, że inflacja będzie powyżej 2,5 proc. Wg naszych szacunków 2,5-proc. inflację spokojnie osiągniemy w I połowie przyszłego roku. Czyli mamy czynniki związane z rynkiem pracy oraz bezpośrednio składające się na inflację. Powstaje pytanie, czy rzeczywiście jest się czego bać czy nie. Za dwa tygodnie poznamy dane o PKB za III kwartał. Te informacje powiedzą nam coś więcej o tym, jak przebiegają obecnie procesy inwestycyjne w gospodarce. Jednak nie będą to wiadomości, które mogą być dla nas w pewien sposób alarmujące. Będą raczej znakami ostrzegawczymi, wskazującymi na to, że polska gospodarka ma temperaturę nieco wyższą niż kiedyś. To jest raczej stan podgorączkowy.

Z jednej strony wyższe koszty zniechęcają firmy do inwestycji, ale być może zdecydują się one na podjęcie kroków w stronę innowacji, by zwiększyć efektywność?

W krótkim okresie jest bardzo trudno zwiększyć wydajność pracy poprzez inwestowanie, to wymaga czasu. Z drugiej strony dynamika inwestycji w Polsce powinna być wyższa. To, że w II kwartale wskaźnik inwestycji znalazł się nieco powyżej zera, nikogo nie satysfakcjonowało, ale jest to również efekt sytuacji na rynku pracy. W III kwartale dane na ten temat powinny być lepsze. Wzrost powinien być między 6 a 8 proc. W III lub IV kwartale jest możliwa nawet dwucyfrowa dynamika. W dłuższym okresie rynek pracy będzie stwarzał jednak bariery. W krótkim okresie to są raczej bariery związane z produkcją, ale w dłuższym horyzoncie czasowym niektóre firmy będą się musiały mocno zastanowić nad tym, co z tym fantem robić.

Kiedy zaczną rosnąć rynkowe stopy procentowe?

Już prawie od roku mam niezmienioną ocenę, jeśli chodzi o politykę pieniężną. W dalszym ciągu uważam, że podwyżki stóp procentowych w II połowie roku są możliwe. Zakładam w tym czasie dwie podwyżki o 25 pkt bazowych. Musimy jednak pamiętać, że dziś dyskutujemy wyłącznie o sferze produkcyjnej, czyli o tym, jaka będzie dynamika PKB, sytuacji na rynku pracy, a mało mówimy o czynnikach zewnętrznych. A należy pamiętać, że te ryzyka narastają. W Chinach coraz więcej mówi się o tym, że może pęknąć bańka. Nawet przedstawiciel Komunistycznej Partii Chin wspomniał o tzw. momencie Minsky’ego. To coś znaczy. Niestabilność finansowa, jaką można będzie prawdopodobnie już za chwilę zaobserwować w Chinach, może przełożyć się na niepokoje na rynkach finansowych, a w konsekwencji także na sferę realną. O tym powinniśmy również pamiętać. Z jednej strony cieszmy się dobrymi wynikami gospodarczymi Polski, ale z drugiej strony pamiętajmy o czarnych łabędziach.

Jak pan ocenia kondycję naszego budżetu?

Deficyt będzie poniżej poziomu zakładanego rok temu. Wiemy już, że sięgnie zapewne nieco powyżej 30 mld zł. Ważne jest to, że częściowo udało się zrealizować plan większej ściągalności podatku VAT. Dzisiejsza sytuacja budżetu jest dobra. Natomiast niepokoje są na horyzoncie. Tutaj cały czas myślmy o przyszłorocznym budżecie, a szczególnie tym, który będzie po roku 2018. Są nowe pozycje w wydatkach, więc to może tworzyć pewne napięcia w dłuższym okresie. Do tego w latach 2018 i 2019 mamy wybory. To będzie bardzo ciekawa sytuacja z punktu widzenia polityki budżetowej.

Firmy
Mercator Medical chce zainwestować w nieruchomości 150 mln zł w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?