Dopalaczem mają być głównie nowe zakłady: na Węgrzech (ruszył w zeszłym roku, ale jeszcze nie jest na plusie) i w Gorzycach (ma być oddany w I połowie 2018 r.).
Zgodnie z założeniami programu, w 2018 r.EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja) ma wynieść 117,4 mln zł, a znormalizowany zysk netto (podstawa do wyliczania dywidendy) 86,2 mln zł. W 2019 r. ma to być odpowiednio 129,1 mln i 94,9 mln zł, a w 2020 r. 145,2 mln i 106,7 mln zł.
Po trzech kwartałach br. Alumetal zwiększył wolumen sprzedaży o 9,4 proc., do 131 tys. ton, z czego prawie 20 tys tys. dostarczyły Węgry. Przychody grupy wzrosły o 13,6 proc., do 1,09 mld zł. Zyski okazały się lepsze od oczekiwań zarządu i giełdowych inwestorów. EBITDA wyniosła prawie 70 mln zł. To jednak o niemal 23 proc. mniej niż rok wcześniej. Znormalizowany zysk netto, będący podstawą wyliczania dywidendy, skurczył się o 33,6 proc., do 49,1 mln zł (3,17 zł na akcję). Rentowność jest słabsza niż rok wcześniej z uwagi na mniej korzystne relacje między cenami sprzedawanych stopów a cenami złomu. Jak wyjaśnia prezes Szymon Adamczyk, problem nie leży po stronie cen czy podaży złomów, tylko obniżania cen stopów przez niektórych graczy. To efekt zawirowań i niepewności po aferze dieslowskiej. Jednak zmiany na rynku samochodowym pod kątem napędów następują bardzo wolno. Ponadto silniki dieslowskie są na razie zastępowane przez benzynowe. Kłopotem mógłby być wzrost zastosowania silników elektrycznych, ale jak szacuje Alumetal, to na razie kropla w morzu – udział aut elektrycznych w Europie to zaledwie 0,6 proc.
– Założenia programu motywacyjnego są ambitne, ale nie są bezpodstawne. Liczymy na pozytywną kontrybucję zakładu na Węgrzech, a później w Gorzycach. Jeśli chodzi o popyt, jesteśmy nastawieni pozytywnie, patrząc na zamówienia na IV kwartał 2017 r. i I kwartał 2018 r. Głównym ryzykiem jest zachowanie konkurencji i oferowanie przez nią niskich cen – mówi Adamczyk. Nie wszyscy wytrzymują ciśnienie. Real Alloy właśnie złożył wniosek o upadłość.