Dla porównania, w 2016 r. producent maszyn górniczych miał 1,03 mld zł przychodów oraz 93,8 mln zł czystego zarobku.

Jak wynika z szacunkowych danych, Famur w 2017 r. osiągnął 116 mln zł zysku operacyjnego i 291 mln zł EBITDA. Dług netto sięgnął około 80 mln zł.

Jak informuje spółka, na osiągnięte rezultaty wpłynął szereg zdarzeń jednorazowych, których ujemne saldo na wynik netto oszacowano łącznie na poziomie 26 mln zł. Na tę kwotę składają się: rozpoznane rezerwy i odpisy związane z kontrolami podatkowymi, wynoszące: w CIT 21 mln zł i w VAT 16,9 mln zł oraz rozwiązane aktywo z tytułu odroczonego podatku dochodowego, w związku ze zmianą przepisów podatkowych, w wysokości 6,8 mln zł. Jednocześnie, w związku z wejściem w życie ugody podpisanej ze spółką E003B7 rozwiązano rezerwę z tytułu ryzyka naliczenia kar w kwocie 19 mln zł. Zysk netto grupy bez uwzględnienia zdarzeń jednorazowych wyniósł ok. 84 mln zł.

Zarząd Famuru przekonuje, że jest usatysfakcjonowany poziomem zrealizowanych w ubiegłym roku przychodów. - Odzwierciedlają one znaczne ożywienie w branży górniczej, którego doświadczamy w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Wraz ze wzrostem zamówień, w drugiej połowie roku 2017, odczuliśmy dynamiczny wzrost kosztów wytworzenia, zwłaszcza w zakresie kosztów materiałowych - głównie stali oraz kosztów pracy – wyjaśnia Mirosław Bendzera, prezes Famuru. Podkreśla, że w ubiegłym roku grupa realizowała przede wszystkim kontrakty, które pozyskane były w 2016 r. i na początku 2017 r., w oparciu o wyceny z tamtego okresu. - Ofert tych nie można było renegocjować. Z tego względu w krótkim terminie, w wyniku wspomnianej inflacji kosztów, odczuliśmy okresowy spadek marży. Warto w tym miejscu podkreślić, że wycena kontraktów podpisywanych w drugiej połowie 2017 r., a więc w okresie kiedy pozyskaliśmy ich najwięcej, uwzględnia już nową bazę kosztową, dzięki czemu w najbliższym czasie marża powinna powrócić do optymalnych poziomów – zaznacza prezes.