Od początku maja na akcjach KB Dom, grupy specjalizującej się w generalnym wykonawstwie inwestycji budowlanych i produkcji prefabrykatów betonowych, nie są zawierane na GPW żadne transakcje. Wszystko za sprawą dużej, jak na tę firmę, podaży jej walorów. Ostatnie transakcje maiły miejsce 30 kwietnia. Wówczas właściciela zmieniło ponad 1 tys. papierów po cenie 0,5 zł za szt. Od tego czasu chętnych do kupna jest bardzo niewielu. Dziś jest ich tak mało, że teoretyczny kurs otwarcia wynosi tylko 1 gr.
Inwestorzy nie chcą akcji KB Dom, gdyż spółka jest w wyjątkowo trudnej sytuacji finansowej. Świadczy o tym m.in. złożony 10 dni temu przez zarząd wniosek o ogłoszenie upadłości spółki z uwagi na utratę zdolności do regulowania zobowiązań pieniężnych. W tym samym czasie firma zależna, o tej samej nazwie ale działająca w formie spółki z o.o., wezwała giełdowe przedsiębiorstwo do zwrotu 11,3 mln zł udzielonych pożyczek oraz prawie 0,6 mln zł w związku z wcześniej sprzedanymi środkami trwałymi. Ostatnia z tych operacji skutkowała również tym, że obecny zarząd firmy zależnej złożył zawiadomienie do prokuratury o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstw przez niektórych byłych członków zarządu oraz byłą główną księgową.
O złej kondycji KB Dom świadczy wreszcie opublikowany raport za I kwartał tego roku. Wynika z niego, że skonsolidowane przychody wyniosły 25,3 mln zł, co oznaczało spadek o 10,5 proc. Co gorsze, grupa zanotowała 7,1 mln zł czystej straty, podczas gdy w I kwartale 2017 r. miała 1,5 mln zł zysku netto. Podpisania kwartalnego sprawozdania, podobnie jak wcześniej rocznego, odmówił prezes KB Dom, Grzegorz Dobrowolski. Stwierdził m.in., że kieruje grupą dopiero od końca marca tego roku i nie miał możliwości oceny sytuacji finansowej i majątkowej firmy. Co więcej zidentyfikował brak licznych i ważnych dokumentów mogących mieć wpływ na publikowane dane.