Rok temu ten odsetek był o 3 pkt proc. niższy – wynika z raportu opublikowanego przez grupę Navigator. Co ciekawe, kilka firm zadeklarowało nawet termin publikacji późniejszy niż 30 maja, a więc de facto niezgodny z przepisami.
Wśród spółek, których raporty trafią na rynek dopiero 30 maja, dominują podmioty małe i średnie, co może dziwić, zważywszy, że dużym grupom kapitałowym (Orange czy PKN Orlen) udaje się przygotować sprawozdania stosunkowo szybko.
Nie brak też jednak blue chips, które inwestorom każą czekać dłużej. W tym gronie są reprezentanci branży energetycznej, jak Energa, która pierwotnie sprawozdanie miała opublikować 15 maja, ale zmieniła ten termin na 30 maja. Choć trzeba też zaznaczyć, że kluczowi reprezentanci sektora energetycznego podali wcześniej szacunkowe dane za I kwartał, więc ich raporty nie powinny być dla rynku niespodzianką.
Eksperci podkreślają, że spółki, które wcześniej publikują wyniki, są lepiej postrzegane przez inwestorów. Ma to nie tylko aspekt wizerunkowy, ale może mieć też przełożenie na wycenę – z uwagi na niższą premię za ryzyko. O tym, że wyniki można publikować jeszcze szybciej, świadczą przykłady firm amerykańskich, gdzie sezon publikacji rusza zdecydowanie szybciej niż na GPW.
Stosunkowo dobrze na tle innych branż na naszym parkiecie pod tym względem wypadają m.in. banki.