Dziś przed południem akcje spółki Toya zyskiwały na warszawskim parkiecie nawet 9 proc. w stosunku do kursu odniesienia. Tym samym handlowano nimi po 5,45 zł. Mocny wzrost kursu może być rezultatem wystąpienia kilku czynników.
Po pierwsze od kilku miesięcy walory firmy zajmującej się handlem narzędziami ręcznymi i elektronarzędziami znajdują się w trendzie spadkowym i obecne zwyżki mogą być odreagowaniem po zbyt dużych przecenach. Wystarczy zauważyć, że jeszcze w marcu zawierano nimi transakcje po cenach przekraczających 7 zł.
Mocnych spadków kursu papierów Toya raczej nie uzasadniają dotychczasowe wyniki osiągane przez grupę. W I kwartale zarówno skonsolidowane przychody, jak i zyski były lepsze niż rok wcześniej. Co równie ważne nie było to zdarzenie jednorazowe, bo firma co do zasady systematycznie poprawia wyniki.
Jednym z powodów obecnej zwyżki może być też żądanie Tomasza Koprowskiego, jednego z dużych akcjonariuszy spółki, dotyczące zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia. W złożonym wniosku domaga się on zmiany uchwały podjętej przez akcjonariuszy w dniu 26 czerwca tego roku, dotyczącej nabycia przez firmę akcji własnych.
- Obecne brzmienie uchwały w ocenie akcjonariusza pozostawia zarządowi zbyt duża swobodę zarówno co do sposobu nabycia akcji własnych, sposobu zadysponowania akcjami własnymi po ich nabyciu, jak i określenia wartości za która akcje mają zostać nabyte, nie pozwalając tym samym akcjonariuszom dokonać oceny prawdopodobnych skutków wykonania uchwały - napisał w uzasadnieniu Koprowski. Dodaje, że jego propozycje odpowiadają brzmieniu uchwały, na podstawie której Toya dokonała skupu walorów własnych w 2017 r.