Prezes warszawskiej giełdy: Mam nadzieję, że nowy system ruszy 10 listopada

– Słyszymy dużo ciepłych słów na temat Polski i siły naszej gospodarki. Inwestorzy doceniają spółki, a także ostatnie debiuty na GPW. Naszą kartą przetargową jest też płynny rynek i dobrze ustrukturyzowane transakcje. To wszystko powoduje, że inwestorzy faktycznie czują, że warto patrzeć na nasz rynek i być na nim obecnym – mówi Tomasz Bardziłowski, prezes Giełdy Papierów Wartościowych w specjalnym programie Prognozy „Parkietu”.

Publikacja: 29.09.2025 06:00

Prezes warszawskiej giełdy: Mam nadzieję, że nowy system ruszy 10 listopada

Tomasz Bardziłowski, prezes Giełdy Papierów Wartościowych

Foto: materiały prasowe

Ostatnio był pan w Londynie. Jaki był cel tej wizyty?

Oczywiście spotykaliśmy się z inwestorami, promowaliśmy nasz rynek i opowiadaliśmy o giełdzie.

Reklama
Reklama

Inwestorzy chcą nas słuchać?

I to nawet bardzo. Polska zdecydowanie jest na fali. W tym roku jesteśmy jednym z najlepszych rynków na świecie. Wzrosty indeksów są naprawdę imponujące. Każdy fundusz inwestujący globalnie powinien też myśleć o polskich akcjach.

Inwestorzy chcą słuchać, ale czy chcą też inwestować w Polsce jeszcze większe pieniądze niż do tej pory?

Wszystko na to wskazuje. Słyszymy dużo ciepłych słów na temat Polski i siły naszej gospodarki. Inwestorzy doceniają nasze spółki, a także ostatnie debiuty na GPW, w szczególności debiut Diagnostyki, która od wejścia na parkiet dała zarobić już około 100 proc. Naszą kartą przetargową są też płynny rynek i dobrze ustrukturyzowane transakcje. To wszystko powoduje, że inwestorzy faktycznie czują, że warto patrzeć na nasz rynek i być na nim obecnym.

To plusy. Ale słychać też o potrzebach zagranicznych inwestorów w stosunku do polskiego rynku?

Szczerze mówiąc, w tym roku słyszymy jednak więcej pochwał. Doceniane jest chociażby to, że mamy krajowych inwestorów, którzy są również ważni z perspektywy zagranicznego kapitału, ponieważ wpływają na płynność. Jeśli już mowa o potrzebach, to przede wszystkim kolejne IPO i nowe spółki na rynku. Liczy się oczywiście też to, aby gospodarka była mocna i się rozwijała, bo to ma wpływ na giełdową koniunkturę.

Reklama
Reklama

Wspomniał pan o IPO. W tym roku będą jeszcze jakieś oferty?

Mamy doniesienia prasowe na temat kolejnych IPO.

Powiedzmy sobie szczerze… „Parkiet” jako pierwszy pisał o IPO firmy Smyk.

Tak, natomiast tych IPO w tym roku jest mniej niż zakładałem. Myślałem, że będziemy mieli ich około pięciu.

Czytaj więcej

Smyk oraz inni. Czyli polski rynek IPO wreszcie budzi się z letargu

One zniknęły czy przesunęły się w czasie?

Przesunęły się w czasie. Rozmawiam z kilkoma spółkami, które chcą zadebiutować na GPW i to w I połowie przyszłego roku. Ale warto jednak zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt: wartość emisji i transakcji w przypadku spółek, które już są notowane na warszawskiej Giełdzie. Mam tutaj na myśli przede wszystkim transakcje ABB (Accelerated Book Building), w ramach których pozyskiwany jest kapitał. W I półroczu wartość tych transakcji przekroczyła 9 mld zł. Rok do roku oznacza to wzrost o ponad 250 proc. To pokazuje, że nasza Giełda jest po prostu ważna i daje duże możliwości. Okazuje się, że zebranie poprzez Giełdę w ciągu 24 godzin nawet kilkuset milionów złotych jest jak najbardziej realne.

Jakie macie przewidywania w kontekście ABB w perspektywie całego tego roku?

Myślę, że można być optymistą. Koniunktura nadal jest dobra. Inwestorzy, z którymi spotykałem się w ostatnich dniach jasno wskazują, że czekają na kolejne transakcje, tym bardziej, że w tym roku na większości ABB dało się zarobić. Inwestorzy zagraniczni to widzą i chwalą polskich brokerów za dobrze przygotowane transakcje. Można się spodziewać, że będzie ich jeszcze więcej i to również świadczy o sile naszej Giełdy.

Wróćmy jeszcze na chwilę do wątku IPO. Pisaliśmy, że oferta Smyka może wynosić około 100 mln euro. W przypadku przyszłorocznych debiutów, o których pan wspomniał, te oferty mogą być jeszcze większe?

Przytoczone 100 mln euro jest granicą, powyżej której mamy zainteresowanie inwestorów zagranicznych. Sami inwestorzy w rozmowach wskazują, że jeśli transakcje są mniejsze, to siłą rzeczy ich zainteresowanie staje się mniejsze. Przedział 50-100 mln euro może być jeszcze ciekawy dla transakcji wtórnych, ale na IPO jest to jednak trochę za mało. To jest bolączka naszego rynku, nad którą musimy pracować. W ostatnim czasie odbywamy liczne spotkania ze spółkami, które myślą o giełdzie, ale w większości przypadków chodzi o transakcje rzędu 50 mln zł, a nie 500 mln zł.

Reklama
Reklama

To jest swoistego rodzaju pułapka średniego rozwoju. Mamy mało dużych IPO, którymi zainteresowani byliby zagraniczni inwestorzy, ale z drugiej strony mamy dużo średnich i małych spółek, które chciałyby wejść na giełdę, ale są one z kolei za małe, by zainteresował się nimi zagraniczny kapitał. Jak to zmienić?

Powinniśmy skupić się na dwóch aspektach. Musimy budować kulturę venture capital i private equity tak, by miały one więcej kapitału, wspierały spółki i szykowały je do debiutu giełdowego. W ostatnich latach wykonaliśmy już duży krok naprzód, ale wciąż to jest za mało, patrząc na potrzeby gospodarki. Drugi element to rozbudowa ekosystemu funduszy inwestujących już na giełdzie. Mam tutaj na myśli mniejsze podmioty, których jest za mało. Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją, w której są napływy do TFI, ale pieniądze płyną głównie do funduszy dłużnych i dużych TFI, dla których te mniejsze transakcje są po prostu za małe.

Tych pieniędzy inwestorów indywidualnych brakuje na GPW. Hossa trwa już prawie trzy lata, a Polacy w zasadzie niewiele z niej skorzystali. Jak przekonać Polaków do GPW?

Faktycznie mamy rekordy na warszawskiej giełdzie, zagranica kupuje polskie akcje i na tym zarabia, a Polacy już nie bardzo. Wartość aktywów inwestorów detalicznych na GPW to około 100 mld zł i ta kwota nie zmieniła się znacząco w ciągu ostatnich trzech lat. W tym samym czasie wartość depozytów gospodarstw domowych w bankach wzrosła o 200 mld zł do prawie 1,4 bln zł. Wpływ na to mają m.in. wciąż wysokie stopy procentowe. Myślę, że gdy będą one dalej spadać, część pieniędzy z lokat faktycznie trafi na rynek kapitałowy. Nie można także zapominać, że mamy wieloletnią hossę na rynku nieruchomości. W mojej opinii w najbliższym czasie trzeba się liczyć z mniejszą dynamiką wzrostu cen, co powinno przełożyć się na większe zainteresowanie innymi rynkami, w tym giełdowym. Kolejny element to atrakcyjne spółki na GPW, nowe produkty, a także zapowiedziane w sierpniu otwarte konta inwestycyjne. Uważam, że OKI to będzie przełomowy produkt na rynku i mocno trzymam za niego kciuki.

OKI to dopiero perspektywa przyszłego roku. Przed nami jeszcze IV kwartał. Co Polacy powinni zrobić z pieniędzmi w tym czasie?

Przede wszystkim ważna jest dywersyfikacja, ale i ekspozycja na pewne ryzyko inwestycyjne, bo tylko wtedy jest szansa na wyższy zwrot. Tego typu elementy dają chociażby fundusze ETF. Nasza oferta w tym zakresie stale się powiększa. Zaledwie w ciągu ostatniego miesiąca na GPW zadebiutowały trzy nowe ETF-y. Najbardziej cieszy nas debiut funduszu ETF opartego na indeksie spółek dywidendowych, który co kwartał będzie wypłacał inwestorom pożytki. Produkt ten już spotkał się z dużym zainteresowaniem inwestorów. Mam nadzieję na kolejne debiuty funduszy ETF na GPW i liczę, że jeszcze w IV kwartale do grona ich emitentów dołączą także polskie instytucje. Jest realna szansa, że duża instytucja finansowa stanie się emitentem ETF-ów na naszym rynku.

Czytaj więcej

ETF-y usuwają większość przeszkód inwestycyjnych

Jakich ETF-ów brakuje panu na GPW?

Warto pomyśleć o funduszu ETF, który skupiałby dwa główne obszary rynkowe, czyli WIG20 i mWIG40. Również myślimy o ETF-ach tematycznych. Ciekawym rozwiązaniem byłby teraz ETF na spółki związane z szeroko rozumianym sektorem obronnym na GPW. Oczywiście tych spółek na naszym parkiecie wciąż jest stosunkowo niewiele, ale coraz więcej firm deklaruje zainteresowanie tym sektorem. Czekamy na więcej IPO spółek z tego sektora, szczególnie, że w tym obszarze nie brakuje też dużych podmiotów, które mogłyby pomyśleć o warszawskiej giełdzie.

Na rynku akcji czy też ETF-ów widać rosnące obroty, a na drugim biegunie znajdują się instrumenty pochodne, gdzie zainteresowanie wyraźnie maleje. Co chcecie z tym zrobić?

Rynek instrumentów pochodnych wciąż oparty jest o jeden instrument. To widać także po strukturze naszych przychodów, gdzie 90 proc. przychodów z rynku pochodnych to zasługa kontraktów na WIG20. Chcemy rynek pochodnych mocno rozwinąć i uważamy, że kluczem jest tutaj wyjście do inwestorów indywidualnych poprzez zaoferowanie instrumentów, które będą odpowiednie do ich strategii i pomysłów inwestycyjnych. Stawiamy na mini kontrakty, czyli kontrakty z mniejszym mnożnikiem.

Reklama
Reklama

Ten mnożnik miałby dotyczyć kontraktów na WIG20?

Plan jest taki, aby wystartować z mini kontraktem na mWIG40. Naszym zdaniem obecna formuła tego instrumentu nie jest optymalna. Tutaj jednak jesteśmy zależni też od tego, kiedy zostanie wdrożony system WATS.

To skoro system WATS… ruszy w tym roku?

Intensywnie pracujemy, zgodnie z harmonogramem. Prowadzone są testy funkcjonalności, wydajności i cyberbezpieczeństwa. Za nami dwie pierwsze próby generalne z udziałem członków Giełdy. Pierwsza próba obowiązkowa z udziałem wszystkich członków, również zagranicznych, odbędzie się 4 października. Po tej próbie podejmiemy decyzję w sprawie potwierdzenia terminu wdrożenia.

Jak dotychczasowe próby wypadły?

Wypadły zgodnie z oczekiwaniami. Miały też dość ograniczony zakres, natomiast ta obowiązkowa będzie już znacznie szersza.

WATS ma ruszyć 10 listopada. Jak szacuje pan prawdopodobieństwo, że faktycznie uda się dotrzymać tej daty?

Powtórzę jeszcze raz: prowadzimy testy, widzimy zaangażowanie rynku, z którym prowadzimy dialog. Tylko dobrze przetestowany system da nam poczucie tego, że bezpiecznie i stabilnie możemy go wdrożyć. Po teście 4 października zapadnie decyzja, ale mam nadzieję, że utrzymamy datę 10 listopada. Są na to szanse, ale najważniejsze jest bezpieczeństwo. Sama data wdrożenia w tym kontekście nie jest dla nas najważniejsza. Sam system to nowa jakość i duży krok naprzód naszego rynku.

Czytaj więcej

Zbliża się chwila prawdy dla giełdowego systemu WATS
Reklama
Reklama

Czy pan dzisiaj żałuje tego, że obejmując stery na GPW nie zdecydował się jednak zrezygnować z WATS-u, a w zamian za to kupić gotowy system od zagranicznego dostawcy?

Bardzo trudno jest podjąć decyzję na temat tego, czy będąc giełdą średniej wielkości, rozwijać własny system. Zwrot z tego typu inwestycji jest przecież dłuższy, ale w zamian zyskujemy niezależność i większą elastyczność przy wprowadzaniu nowych produktów. Daje nam to też synergie. System będzie przecież wprowadzony nie tylko na rynku akcji, ale również na rynku obligacji. Wierzę, że w długim terminie udowodnimy to, że nasza decyzja o tym, by kontynuować prace nad WATS-em była właściwa.

W przestrzeni publicznej od czasu do czasu pojawia się także temat wydłużenia czasu notowań. Dla GPW jest to temat?

Faktycznie debata na temat wydłużenia czasu sesji toczy się na całym świecie, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Dzisiaj konkurencją dla rynków finansowych stał się rynek cyfrowy, gdzie obrót trwa 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Jeśli chodzi o GPW, to na ten moment nie ma planów wydłużania sesji. Europa i my także skupiamy się na przejściu na krótszy cykl rozliczeniowy T+1. To będzie duża i ważna zmiana dla rynku. Wydłużenie notowań będziemy testować najpierw na aktywach cyfrowych. Rozwijamy w tym obszarze pewne pilotażowe projekty.

GPW pozostanie spółką dywidendową?

Tak. Płacimy dywidendę od kiedy GPW jest notowana na Giełdzie. Nasza polityka zakłada wypłatę 60-80 proc. zysku. W zeszłym roku wypłaciliśmy jednak wyższą dywidendę na poziomie 89 proc. skonsolidowanego zysku. Ważny jest dla nas stabilny, stopniowy wzrost dywidendy.

Czy jest szansa, że dywidenda będzie wypłacana częściej niż raz w roku, bo też były takie plany?

Faktycznie mieliśmy taki plan, ale są pewne ograniczenia natury prawnej. Jest to trochę trudniejsze niż zakładaliśmy. Dlatego też tak bardzo cieszymy się z wprowadzenia dywidendowego funduszu ETF, który będzie raz na kwartał wypłacał dochody inwestorom.

Z zysku za 2025 r. wypłacicie większą dywidendę, nawet 90 proc. zysku?

Te decyzje są jeszcze przed nami.

Reklama
Reklama

Czy GPW z marketingiem wyjdzie poza swoje mury i pojawi się na ulicach?

To już się dzieje. Ruszyliśmy z nowym projektem, w ramach którego w 58 miejscach w największych miastach w Polsce, na wieloformatowych cyfrowych ekranach codziennie wyświetlane są aktualne dane z warszawskiej Giełdy, w tym notowania indeksów, największe wzrosty i spadki oraz spółki o najwyższych obrotach. Będą im towarzyszyły krótkie treści edukacyjne. Liczę, że to będzie kolejny krok w ramach popularyzacji Giełdy.

CV

Tomasz Bardziłowski

pracę zawodową rozpoczął w 1997 r. w ABN Amro. W latach 1998–2003 pracował w Credit Suisse First Boston jako analityk ds. rynku polskiego. W latach 2003–2005 był szefem departamentu sprzedaży instytucjonalnej DM BZ WBK (obecnie Santander), a w latach 2005–2006 prezesem CAIB Securities. W latach 2006-2010 związany z UniCredit CAIB, zaś w okresie 2010–2012 r. pracował dla Credit Suisse Securities. Następnie w latach 2012–2018 związany z Vestor DM. W 2019 r. trafił do Ipopemy Securities. Od lutego 2024 r. prezes GPW.


Finanse
Piątek na rynku: Dino z nową rekomendacją, stabilne LPP, Orlen i Poczta razem
Finanse
Czwartek na rynku: Pepco znów czaruje, Azoty łapią oddech, złoty ucierpiał
Finanse
Koniec konklawe w PZU. Spółka ma nowego prezesa. Teraz Bogdan Benczak
Finanse
MF obniżyło oprocentowanie obligacji detalicznych od 3 mies. do 6 lat w październiku
Finanse
Środa na rynku: Niestraszny efekt PZU, Eurotel rozczarował, Murapol wierzy
Finanse
Gdzie kryje się byk, a gdzie niedźwiedź?
Reklama
Reklama