To jest swoistego rodzaju pułapka średniego rozwoju. Mamy mało dużych IPO, którymi zainteresowani byliby zagraniczni inwestorzy, ale z drugiej strony mamy dużo średnich i małych spółek, które chciałyby wejść na giełdę, ale są one z kolei za małe, by zainteresował się nimi zagraniczny kapitał. Jak to zmienić?
Powinniśmy skupić się na dwóch aspektach. Musimy budować kulturę venture capital i private equity tak, by miały one więcej kapitału, wspierały spółki i szykowały je do debiutu giełdowego. W ostatnich latach wykonaliśmy już duży krok naprzód, ale wciąż to jest za mało, patrząc na potrzeby gospodarki. Drugi element to rozbudowa ekosystemu funduszy inwestujących już na giełdzie. Mam tutaj na myśli mniejsze podmioty, których jest za mało. Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją, w której są napływy do TFI, ale pieniądze płyną głównie do funduszy dłużnych i dużych TFI, dla których te mniejsze transakcje są po prostu za małe.
Tych pieniędzy inwestorów indywidualnych brakuje na GPW. Hossa trwa już prawie trzy lata, a Polacy w zasadzie niewiele z niej skorzystali. Jak przekonać Polaków do GPW?
Faktycznie mamy rekordy na warszawskiej giełdzie, zagranica kupuje polskie akcje i na tym zarabia, a Polacy już nie bardzo. Wartość aktywów inwestorów detalicznych na GPW to około 100 mld zł i ta kwota nie zmieniła się znacząco w ciągu ostatnich trzech lat. W tym samym czasie wartość depozytów gospodarstw domowych w bankach wzrosła o 200 mld zł do prawie 1,4 bln zł. Wpływ na to mają m.in. wciąż wysokie stopy procentowe. Myślę, że gdy będą one dalej spadać, część pieniędzy z lokat faktycznie trafi na rynek kapitałowy. Nie można także zapominać, że mamy wieloletnią hossę na rynku nieruchomości. W mojej opinii w najbliższym czasie trzeba się liczyć z mniejszą dynamiką wzrostu cen, co powinno przełożyć się na większe zainteresowanie innymi rynkami, w tym giełdowym. Kolejny element to atrakcyjne spółki na GPW, nowe produkty, a także zapowiedziane w sierpniu otwarte konta inwestycyjne. Uważam, że OKI to będzie przełomowy produkt na rynku i mocno trzymam za niego kciuki.
OKI to dopiero perspektywa przyszłego roku. Przed nami jeszcze IV kwartał. Co Polacy powinni zrobić z pieniędzmi w tym czasie?
Przede wszystkim ważna jest dywersyfikacja, ale i ekspozycja na pewne ryzyko inwestycyjne, bo tylko wtedy jest szansa na wyższy zwrot. Tego typu elementy dają chociażby fundusze ETF. Nasza oferta w tym zakresie stale się powiększa. Zaledwie w ciągu ostatniego miesiąca na GPW zadebiutowały trzy nowe ETF-y. Najbardziej cieszy nas debiut funduszu ETF opartego na indeksie spółek dywidendowych, który co kwartał będzie wypłacał inwestorom pożytki. Produkt ten już spotkał się z dużym zainteresowaniem inwestorów. Mam nadzieję na kolejne debiuty funduszy ETF na GPW i liczę, że jeszcze w IV kwartale do grona ich emitentów dołączą także polskie instytucje. Jest realna szansa, że duża instytucja finansowa stanie się emitentem ETF-ów na naszym rynku.
Jakich ETF-ów brakuje panu na GPW?
Warto pomyśleć o funduszu ETF, który skupiałby dwa główne obszary rynkowe, czyli WIG20 i mWIG40. Również myślimy o ETF-ach tematycznych. Ciekawym rozwiązaniem byłby teraz ETF na spółki związane z szeroko rozumianym sektorem obronnym na GPW. Oczywiście tych spółek na naszym parkiecie wciąż jest stosunkowo niewiele, ale coraz więcej firm deklaruje zainteresowanie tym sektorem. Czekamy na więcej IPO spółek z tego sektora, szczególnie, że w tym obszarze nie brakuje też dużych podmiotów, które mogłyby pomyśleć o warszawskiej giełdzie.
Na rynku akcji czy też ETF-ów widać rosnące obroty, a na drugim biegunie znajdują się instrumenty pochodne, gdzie zainteresowanie wyraźnie maleje. Co chcecie z tym zrobić?
Rynek instrumentów pochodnych wciąż oparty jest o jeden instrument. To widać także po strukturze naszych przychodów, gdzie 90 proc. przychodów z rynku pochodnych to zasługa kontraktów na WIG20. Chcemy rynek pochodnych mocno rozwinąć i uważamy, że kluczem jest tutaj wyjście do inwestorów indywidualnych poprzez zaoferowanie instrumentów, które będą odpowiednie do ich strategii i pomysłów inwestycyjnych. Stawiamy na mini kontrakty, czyli kontrakty z mniejszym mnożnikiem.