W 2018 r. inwestorzy indywidualni kupili obligacje skarbowe za niemal 13 mld zł. Blisko dwukrotnie pobity został rekord, ustanowiony w 2017 r. Skąd ten skokowy wzrost zainteresowania obligacjami skarbowymi?
Ta kwota odpowiada mniej więcej sprzedaży obligacji na dwóch hurtowych przetargach. Obligacje oszczędnościowe stały się więc znaczącą pozycją w zobowiązaniach Skarbu Państwa. To jest pochodna tego, że w związku z dobrą koniunkturą na rynku pracy Polacy mają coraz więcej oszczędności, szukają sposobu ich ulokowania. A obligacje średnio dają większy dochód niż lokaty. Dodatkowo ubiegły rok nie był najbardziej udany dla funduszy inwestycyjnych. Większość aktywów, a co za tym idzie, większość funduszy, poniosła straty. Na to jeszcze nałożyła się afera GetBacku, która podkopała zaufanie do branży inwestycyjnej. Szukając alternatywy dla lokat, więcej osób zdecydowało się na zakup obligacji.
W ofercie obligacji detalicznych są takie, które są atrakcyjnie oprocentowane. Ale Polacy kupują głównie papiery trzymiesięczne i dwuletnie o stałym oprocentowaniu, wynoszącym obecnie 1,5 proc. Uwzględniając podatek od zysków i inflację, nawet tak niską jak ostatnio, to jest to lokata kapitału z gwarancją straty.
Proszę jednak zwrócić uwagę na to, w jaki sposób te papiery są dystrybuowane. Bank, który sprzedaje obligacje skarbowe (PKO BP – red.), nie oferuje najbardziej atrakcyjnych lokat na rynku. Obligacje skarbowe mają zresztą także inne atuty: można je łatwo zbyć przed terminem bez większych kosztów, dają poczucie stabilności, której nie zapewnią nawet fundusze obligacji. We wszystkich krajach obywatele kupują bezpośrednio obligacje skarbowe. Dobrze, że u nas też rośnie ich popularność.