Nadzór pod nadzorem

Do Sejmu wrócił projekt dotyczący odpolitycznienia nadzoru nad spółkami Skarbu Państwa. Zakłada on podniesienie wymogów kwalifikacyjnych, zaostrzenie kryteriów wykluczających dla kandydatów do RN i wprowadza instytucję członka niezależnego z konkursu.

Publikacja: 03.06.2025 06:00

Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz w Millennium Domu Maklerskim

Marcin Materna, dyrektor departamentu analiz w Millennium Domu Maklerskim

Foto: D.Sobieski

Problem z wyborem niezależnych władz w państwowych spółkach wydaje się jednak nierozwiązywalny. Lata temu zdecydowano o niesprzedawaniu tych firm, gdyż

a) miało to służyć celom polityki gospodarczej (np. zachowanie kontroli nad spółkami infrastrukturalnymi)

b) lub nikt się nie zastanowił, czy spółka powinna być w portfolio SP

Łagodzenie problemu poprzez określanie wymogów kwalifikacyjnych dla ich władz kłopotu nie rozwiąże – zawsze większy lub mniejszy wpływ będą miały nieobiektywne czynniki i żadne ciało w postaci wybieranej przez polityków np. rady nadzoru nad wyborem członków rad nadzorczych tego nie zmieni. Kwalifikacje nie gwarantują też niezależności – specjalista może być podatny na naciski. Bez mechanizmów zapewniających rzeczywistą autonomię, mówimy więc tylko o kosmetycznej zmianie. Także praktyka z innych krajów wskazuje, że cele to jedno, a rzeczywistość coś całkiem innego – pomimo wprowadzenia niezależnych rad nadzorczych prezesi zarządów często są wciąż mianowani bezpośrednio przez rząd bez przeprowadzenia konkurencyjnej procedury selekcyjnej. Niestety interesy polityczne zawsze znajdą sposób na wywieranie wpływu, niezależnie od formalnych regulacji.

Jeden czy dwóch niezależnych członków nie odpolityczni nadzoru. Przegłosowane będzie to, co zostało ustalone przez właściciela, a kontestujący jego pomysły niezależny członek RN następnym razem nie zostanie do RN wybrany. Poza może intelektualną stymulacją osób z nadania SP rola niezależnego członka będzie więc wciąż znikoma.

Jak zatem rozwiązać problem? Może warto najpierw gruntownie przejrzeć listę firm, w których SP ma udziały. Dobry zarządzający wie, że gdy ma spółkę w portfelu, ale jednocześnie obecnie by jej nigdy tam nie umieścił (gdyby nie miał), z portfela powinien ją usunąć. Podobnie powinien postąpić SP – czy dziś np. kupiłby daną firmę? Jeśli nie, taką firmę należy jak najszybciej sprzedać czy w 100 proc. sprywatyzować. To trudne? Napotykające opór władz takiej firmy oraz potencjalnych zainteresowanych objęciem kluczowych w niej stanowisk? Oczywiście. Ale wydaje się że konieczne. Gdy już ten krok będzie za nami, wtedy można zastanowić się co dalej.

A co ze spółkami, w których państwo posiada udziały uznane za strategiczne (porty, energetyka itp.). Ich strategia faktycznie powinna być spójna ze strategią gospodarczą rządu. Takie firmy powinny być jednak w 100 proc. państwowe (patrz prywatyzacja EDF we Francji) – obecność innych akcjonariuszy nie ma w tym przypadku moim zdaniem sensu (np. nikt się z nimi nie liczy). Tak więc pożytki z ich działalności otrzyma Skarb Państwa, więc i pośrednio wszyscy obywatele (jako pośredni akcjonariusze). Może należałoby pójść drogą Norwegii/Singapuru i powołać niezależny fundusz majątkowy, który przejąłby udziały w spółkach strategicznych? Państwo określiłoby długoterminowe cele strategiczne i pilnowało ich realizacji (na szczeblu funduszu, nie firmy), ale w żaden sposób nie ingerowało w bieżące zarządzanie spółkami. Działalność funduszu nadzorowałaby rada złożona z ekspertów z sektora prywatnego, wybieranych w transparentnym procesie, której członkowie byliby powoływani na kilka lat, a ich usunięcie byłoby utrudnione (zabezpieczyłoby to ciągłość funkcjonowania w przypadku zmian na scenie politycznej). Spółki funduszu podlegałyby regularnym i ogólnie dostępnym audytom zewnętrznym (obecnie pewną wadą systemową jest brak pełnej transparentności i ujawniania informacji o finansach spółek Skarbu Państwa – o ile jeszcze w przypadku spółek giełdowych problem ten nie występuje, to już analiza wyników finansowych czy transakcji z podmiotami powiązanymi i wynagrodzeń kadry zarządzającej w spółkach niepublicznych jest utrudniona). Proponowany fundusz wybierałby władze w firmach, gdzie jest akcjonariuszem, a jakakolwiek ingerencja w ten proces przez polityków byłaby prawnie zakazana.

Aby jednak powyżej opisaną zmianę, polegającą na przeniesieniu ciężaru zarządzania spółkami SP do niezależnego podmiotu, wdrożyć, należałoby się zmierzyć z kwestią opisaną na początku (niechęć do oddania kontroli nad nimi przez Skarb Państwa). Może więc warto zacząć od sprzedaży części firm (uzyskane środki przeznaczyć na cele bardziej służące ogółowi), bo do celu znalezienia sposobu na powołanie apolitycznego ciała, dbającego o długoterminowy rozwój firm i realizacje celów SP, zgłoszony projekt niestety zbytnio nie przybliża.

Felietony
Inwestycje sposobem na walkę ze zmianami klimatycznymi
Felietony
Młodzi inwestorzy stawiają na inwestycje zrównoważone
Felietony
Jedno pismo – dziesiątki pytań
Felietony
Omnichannel to nie sprint, lecz maraton
Felietony
Certyfikaty inwestycyjne bez agenta emisji?
Felietony
Czy wiek emerytalny zostanie podniesiony w dającej się przewidzieć przyszłości?
Felietony
W maju ważnych wydarzeń nie brakuje
Felietony
Zaskakujące zapytanie Urzędu KNF