Moje nieszkodliwe rekomendacje

Styczeń się skończył. Skoro pierwszy miesiąc nowego roku jest za nami, to znaczy, że ten rok nastał nieodwołalnie. I nie jest już taki nowy. Co się wydarzyło w tym pierwszym miesiącu, co byłoby godne naszej uwagi?

Publikacja: 03.02.2025 06:00

Ludwik Sobolewski, były prezes giełd (Warszawa, Bukareszt), prawnik, menedżer, autor książki "Po pro

Ludwik Sobolewski, były prezes giełd (Warszawa, Bukareszt), prawnik, menedżer, autor książki "Po prostu to zrobić"

Foto: materiały prasowe

Henri Bergson powiedziałby, że samo mówienie o tym, że coś się skończyło, zawiera w sobie ryzyko popełnienia filozoficznego błędu. Ale nim kilka słów o tym, przypomnijmy, kim był Bergson. Chociaż to wiadomo, z grubsza. Mnie się akurat najbardziej kojarzy z księdzem Józefem Tischnerem. Tischner miał wykład na temat tej filozofii, a było to w czasach zamierzchłych, to znaczy w latach 80., na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wygłaszał go co tydzień w Kolegium Witkowskiego, parę kroków od pomnika Kopernika (któremu od czasu do czasu ktoś kradł cyrkiel znad globusa trzymanego przez astronoma; ciekawe, czy ta tradycja przetrwała – zapewne nie, bo dzisiaj jest to jakieś bardzo poważne wykroczenie). Zasadniczo wykład był przeznaczony dla studentów polonistyki czy może też garstki tych z filozofii. Zachodziliśmy na ten wykład i my, studenci prawa. Czy też, jak należałoby dziś powiedzieć, studentki i studenci. Ale nawet gdybyśmy nie byli wtedy w towarzystwie studentek, to i tak Bergson, a zwłaszcza Tischner, pojawiali się w różnych koedukacyjnych interakcjach. Były to bowiem czasy, gdy dziewczyny można było zainteresować tym, że „chodzi się na Tischnera”. Czyli w ten właśnie sposób można je było zainteresować sobą samym. Jak wiadomo, kiedyś to były czasy, a dzisiaj czasów już nie ma (zidentyfikowałem to ostatnio jako jedno z bardziej popularnych powiedzonek w mediach społecznościowych).

Wracając do Bergsona, to jest to postać ciekawa zwłaszcza z perspektywy dzisiejszej. Podwójnie nawet. Po pierwsze, ten geniusz był celebrytą, i to takiego kalibru, jak dziś ci najwięksi, powiedzmy, że jak Taylor Swift czy Cristiano Ronaldo. Autorka pierwszej biografii filozofa, napisanej w języku angielskim i właśnie wydanej, Emily Herring, twierdzi nawet, że w szczycie swojej rozpoznawalności, jakieś 15 lat przed wybuchem pierwszej wojny światowej, Bergson był najsłynniejszym mężczyzną na ziemi. Jego wykład w Nowym Jorku spowodował podobno pierwszy w historii korek samochodowy na Broadwayu. Fani czy raczej fanatycy Bergsona czekali, aż opuści on zakład fryzjerski, by zdobyć kosmyki jego włosów. Co zresztą uważam za dziwne, a nawet odpychające. Kosmyk Taylor Swift to jeszcze rozumiem. Ale może to kobiety polowały na te kosmyki włosów Bergsona, mężczyzny mało urodziwego, natomiast z mózgiem dobrej jakości. A jak wiadomo, najbardziej erotycznym organem mężczyzny jest mózg.

To, że w 1927 roku Bergson otrzymał Nagrodę Nobla, było jakimś tam tylko dodatkiem do jego sławy. Otrzymał ją zresztą w dziedzinie… literatury. Mówił i pisał bowiem nie tylko mądrze, ale jeszcze pięknie.

A po drugie, filozofia życia Bergsona wypada jako bardzo nowoczesny zestaw poglądów i przekonań. Nie chcę popełniać karkołomności przez próbę jej streszczania, ale coś warto powiedzieć. A zatem według Bergsona kieruje nami przede wszystkim intuicja, a nie rozum. To wytwarza pęd życiowy (élan vital), dzięki czemu dzieją się rzeczy. Właśnie, rzeczy nie powstają i się nie kończą, lecz dzieją się. Cechą naszego istnienia jest trwanie (durée, duration), a nie wydarzanie się. Generalnie jest tak, że teraźniejszość nie jest czymś izolowanym, to jest przeszłość przechodząca płynnie w przyszłość.

Odnajduję co najmniej oznaki słuszności tych stwierdzeń w tym, jak dzisiaj funkcjonuje biznes. W tym, co motywuje ludzi biznesu do działania, jak podejmujemy decyzje w tej dziedzinie. A także dlaczego istnieje konkurencja i rywalizacja i jak się manifestuje. By sięgnąć do bieżących wydarzeń: DeepSeek nie zaistniał nagle, on już był, tworzył się, formował dawno temu. To pokazuje ograniczoność tego, co możemy zrozumieć z raportów bieżących spółek giełdowych, a w każdym razie tłumaczy, dlaczego te raporty tak rzadko wpływają znacząco na wyceny. Ale to inny temat. Inny?

Następnie, jeśli chodzi o wydarzenia stycznia, „Landman”, serial na Showtime. Zwłaszcza bardzo pasuje do kontekstu trumpowskiego, którym żyliśmy przez cały ubiegły miesiąc i na pewno będziemy przez kolejne. Rzecz dzieje się w Teksasie i można powiedzieć, że tylko tam ta fikcja mogłaby być osadzona. Fikcja i niefikcja. Znowu jest dość problematyczne, jak streścić przesłanie tego filmu, choć to nie taka trudna sprawa jak z Bergsonem. Spróbuję jednym pytaniem: czy nie jest gigantyczną hipokryzją, że mówimy o środowisku i ochronie planety, strzelając hejtem w przemysł ropy i gazu, a zarazem w każdej sekundzie naszego życia korzystamy z energii, która została przez ten przemysł wytworzona? Proste pytanie.

No i Teksas, w wielu sensach obecnie jeden z ważniejszych stanów Ameryki. Pisałem o tym w ubiegłym roku, między innymi o rebelianckiej giełdzie papierów wartościowych, jaka tam powstała, i o firmach migrujących do stanu samotnej gwiazdy z liberalnej Kalifornii. „Landman” lansuje nowe, małe gwiazdy. Zaciekawiło mnie, czy bar-restauracja, „Patch Café”, która „gra” w filmie, istnieje w rzeczywistości – bo gdyby istniała, to należałoby ją prędzej czy później odwiedzić, tak świetnie została sportretowana. I co się okazuje? To dekoracyjna konstrukcja, która powstała na potrzeby filmu. Ale, jak można przeczytać w internecie, właściciel posesji buduje teraz restaurację, która będzie się nazywała „Patch Café” i pomieści esencję teksańskości. Miała zostać otwarta w grudniu ubiegłego roku. Oby mu to dobrze wyszło, bo w filmie naprawdę udało się zbudować atmosferę. Gdyby ktoś z państwa w najbliższym czasie był w okolicach Fort Worth w Teksasie, to proszę sprawdzić i dać znać. Konkretnie Fort Worth West, Camp Bowie West Boulevard, numer mniej więcej 9800.

Na koniec Paul Theroux i jego „Szczęśliwe Wyspy Oceanii”. Książka gruba i tak wybitna, jak gruba. Jest w niej i trwanie (a zwłaszcza trwanie jako substancja zmiany), i szorstkość życia, i jego radości. Poza tym poczucie humoru zachwycające.

Bergson, Landman i Theroux. Właściwie to bogactwo wystarczające na cały rok, a tu dopiero pierwszy miesiąc minął. Jak żyć, tym bardziej że są jeszcze pieniądze, geopolityka, biznes, kariera, bliscy nam ludzie, podróże, sport, właściwe odżywianie się, picie wody i inne sprawy.

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów