Koło się zamyka

Co wspólnego mają wakacje kredytowe i „Mieszkanie na start”? Oba programy to próba zmniejszenia wpływu negatywnych skutków polityki ekonomicznej i monetarnej na rynek mieszkaniowy poprzez łagodzenie ich objawów.

Publikacja: 19.01.2024 06:00

Marcin Materna doradca inwestycyjny, dyrektor biura analiz rynków kapitałowych BM Banku Millennium

Marcin Materna doradca inwestycyjny, dyrektor biura analiz rynków kapitałowych BM Banku Millennium

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Wprowadzeniach tych programów (przy jednoczesnym utrzymaniu uprzywilejowania podatkowego zysków z nieruchomości vs inwestycje w inne aktywa oraz nadmiernej ochronie lokatorów, skutkującej wyższymi cenami za wynajem plus wycofaniem z rynku najmu części nieruchomości) prowadzi jednak do nieskuteczności np. polityki monetarnej, która mogłaby uzdrowić sytuację, i koło się zamyka:

¶ polityka fiskalna stymuluje inflację poprzez programy socjalne czy ingerencje na rynku płac, co pośrednio wywołuje wzrost cen nieruchomości;

¶stopy procentowe utrzymywane są na zbyt niskim poziomie vs inflacja (obecna czy przewidywana w okresie >6 miesięcy), co – poprzez spadek atrakcyjności lokat czy obligacji (dodatkowo dyskryminowanych podatkowo) – powoduje przepływ środków na rynek nieruchomości jako bardziej atrakcyjnej inwestycji. Przypomnę, że w latach 90. tego typu sytuacje wywoływały reakcję NBP w postaci podwyżek stóp, które miały przeciwdziałać bańce na rynku nieruchomości, obecnie – wobec istnienia wspomnianych programów – takie działania byłyby bez sensu.

Reakcją na skutki powyższych czynników jest wprowadzanie wakacji kredytowych czy programu quasi-darmowego kredytu, które jednak powodują obniżenie skuteczności działań (np. polityki monetarnej), które mogłoby przeciwdziałać wzrostowi cen. Nie pozwala to więc rynkowi nieruchomości na przejście pełnego cyklu: wzrost cen mieszkań -> wzrost stóp procentowych -> konieczność sprzedaży części mieszkań nabytych w celach inwestycyjnych na kredyt + spadek popytu na mieszkania + spadek atrakcyjności mieszkań jako inwestycji -> spadek cen mieszkań -> spadek stóp. Natomiast wprowadza nowy schemat – wzrost cen mieszkań -> wprowadzenie programów pomocy stymulujących popyt na mieszkania (kredyt 0 proc.) czy obniżających podaż (wakacje kredytowe są takim programem na rynku wtórnym) przy jednoczesnym utrzymywaniu stóp na zbyt niskim do sytuacji poziomie, aby nie podwyższać kosztów kredytu -> dalszy wzrost cen mieszkań.

Oba wspomniane na początku programy łączy jedno – to próby łagodzenia skutków, a nie przyczyn znacznego wzrostu cen mieszkań, a co za tym idzie – spadku ich dostępności. Co więcej, działania te, zamiast wygaszać problem, tylko go potęgują i tym samym wymuszają kontynuację nieskutecznych w jego zwalczaniu decyzji. Ważnym czynnikiem jest też to, że za te działania płacą prywatne firmy, ale też pośrednio wszyscy Polacy, poprzez obniżenie dochodów Skarbu Państwa z podatków i dywidend z banków (do tego prowadzą wakacje kredytowe) czy poprzez dotowanie akcji kredytowej dla wybranej niewielkiej grupki beneficjentów.

Małe porównanie – wyobraźmy sobie wpływ wprowadzenia darmowego kredytu na akcje notowane na GPW (przy stopach procentowych rynkowego kredytu rzędu 8 proc.) i dodatkowo zmuszenie domów maklerskich do wakacji kredytowych na wspomniane kredyty… Wynik łatwy do przewidzenia, więc czemu na rynku nieruchomości miałoby być inaczej?

Felietony
Trudne relacje
Felietony
Zmiana perspektyw polityki Fedu
Felietony
Pracowita majówka polska
Felietony
Starożytne wskazówki dla współczesnych
Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów