Polacy nie gęsi i swój… rozum mają

Referenda to ciekawy sposób do dostosowania prawa do preferencji obywateli. Obecnie, głosując pośrednio na swoich przedstawicieli (posłów), nie mają oni takiej możliwości.

Publikacja: 15.07.2023 05:00

Marcin Materna, dyrektor biura analiz rynków kapitałowych, Bank Millennium

Marcin Materna, dyrektor biura analiz rynków kapitałowych, Bank Millennium

Foto: fot. J. Dudek

Z racji istnienia ograniczonej liczby opcji (czyli partii politycznych), obecnie można głosować jedynie „pakietowo”. Dla przykładu: z socjalnymi poglądami ekonomicznymi partii jednocześnie idzie najczęściej polityka proemigracyjna, lewicowa światopoglądowa i silny nacisk na politykę proekologiczną. Konserwatyzm kojarzy się też z niezbyt przyjazną polityką względem emigrantów, ale za to z dużym udziałem państwa w kwestiach światopoglądowych, partia preferująca liberalizm gospodarczy i niskie podatki neguje jakąkolwiek rolę państwa w gospodarce (w tym jego angażowanie się w służbę zdrowia), natomiast niekoniecznie już prezentuje postawy wrogie poprawie jakości klimatu. Trochę przypomina to sytuację, gdyby jedynymi samochodami dostępnymi na rynku były np. Ford z mocnym silnikiem, czerwoną tapicerką z czarnym nadwoziem, Skoda elektryk, tapicerka skórzana, kolor nadwozia biały oraz Toyota z napędem hybrydowym, koloru granatowego. Gdyby ktoś akurat chciał Toyotę napędzaną silnikiem benzynowym i czarną zakup odpowiedniego modelu byłby niemożliwy – tylko trzy pakiety albo nic, żadnych stanów pośrednich. Wydaje się, że szersze użycie referendów w części poprawiłoby sytuację i umożliwiłoby wybór pomiędzy poszczególnymi zagadnieniami (w przypadku aut: oddzielnie kolorów, silnika, marki), a niekoniecznie głosowanie na cały pakiet, jaki proponuje dana partia (inną kwestia jest, czy jej propozycje są realne czy są raczej pustymi obietnicami). Umożliwiłoby to kształtowanie regulacji w sposób bliższy preferencjom wyborców. Przykład Szwajcarii, w której taki system działa od lat i jednocześnie kraj ten przoduje w rankingach wolności ekonomicznej czy dochodu na głowę, jest w tym kontekście dość inspirujący.

Ostatnio ze strony władz padła propozycja, aby zorganizować referendum w sprawie uchodźców i dla oszczędności połączyć głosowanie z wyborami parlamentarnymi. Idea szczytna, faktycznie nie ma potrzeby mnożyć kosztów organizując blisko siebie dwa plebiscyty i uruchamiając całą machinę wybiorczą dwukrotnie. Ale może warto przy okazji pójść jeszcze dalej – dlaczego przedmiotem referendum miałoby by być tylko jedno pytanie (na stronie A4 zmieści się ich chyba więcej)? Skoncentrujmy się w tym miejscu tylko na zagadnieniach ekonomicznych, które od wielu lat nie mogą być uzgodnione ani ostatecznie rozwiązane czy uregulowane. Często są to sprawy, za którymi zagłosowałaby na Tak albo Nie większość społeczeństwa, ale nigdy nikt Polaków o to nie pyta. Od czasu do czasu niektóre postulaty pojawiają się w programach partii politycznych (często dość ogólnikowo), ale najczęściej po zakończeniu kampanii już się o nich zapomina. Wiele z tych spraw było wielokrotnie poruszanych w mediach, ale nigdy na posiedzenia Sejmu nie trafiły (zazwyczaj nie ma „dobrego momentu” do dyskusji”, „budżetu na to nie stać” itp.). Czemu więc przy okazji nie zadać dodatkowych pytań, aby było wiadomo, co oni w tej kwestii sądzą i w jakim kierunku powinna pójść polityka gospodarcza w kolejnych latach. Biorąc pod uwagę, że koszt zadania kolejnego pytania jest minimalny, a i same referenda przeprowadza się w Polsce bardzo rzadko, trochę więc szkoda by było nie skorzystać z okazji.

Poniżej przedstawiam kilka przykładowych zagadnień (w formie pytań) ze sfery ekonomii, które mogłyby zainteresować Polaków. Pojawiały się one wielokrotnie w ostatnich latach w mediach jako projekty reform czy były przedmiotem dyskusji pomiędzy ekonomistami.

1. Czy jesteś za wprowadzeniem częściowej odpłatności za służbę zdrowia, jeśli miałoby to pozytywnie wpłynąć na jej jakość i dostępność? Przykłady krajów, które wprowadziły taki system (bądź to w formie częściowej płatności bądź zasady „pierwszy 1000 płacisz z własnej kieszeni rocznie, resztę dopłaca Państwo” mogą być dobrym przykładem)

2. Czy jesteś za przeznaczeniem większej puli środków na kształcenie służb medycznych kosztem innych dziedzin? Czy jesteś za przeznaczeniem zysków ze sprzedaży udziałów w spółkach Skarbu Państwa i wszystkich dochodów z dywidend z tych spółek (a także zysku NBP) na poprawę jakości i dostępności służby zdrowia?. Czy jesteś za uwolnieniem rynku usług medycznych i wprowadzeniem systemu „pieniądze z NFZ – wg jego stawek – idą za pacjentem”? To inne wersje wcześniejszego pytania. Dodatkowe środki na służbę zdrowia z pewnością by się przydały, bo jak widzimy – pomimo znacznego zwiększenia kosztów, jakie ponosi obywatel na ten cel (zniesiono możliwość odliczenia składki zdrowotnej od podatku, co zwiększyło obciążenia) dużo się nie poprawiło i biorąc pod uwagę starzenie się społeczeństwa i wzrost kosztów z tym związanych – raczej przy istniejącym systemie już nie poprawi. Warto byłoby wiedzieć, czy Polacy wolą lepszą służbę zdrowia i wdrożenie w niej nowoczesnych rozwiązań czy np. CPK i kolejne programy socjalne.

3.Czy jesteś za zmniejszeniem roli państwa w gospodarce i prywatyzacją spółek państwowych?

Wielu ekonomistów stoi na stanowisku, że im mniej państwa w gospodarce, tym lepiej. Warto się zastanowić, jak zapatruje się na tę kwestię pozostała część społeczeństwa. Każdą swoją funkcję (poza jedną, na której zależy głównie politykom) mogą one pełnić jako firmy prywatne. Pokazują to banki, prywatne elektrownie, firmy zarządzające nieruchomościami czy transportowe oraz doświadczenie z innych gospodarek. Dodatkowo ich sprzedaż przyniosłaby środki na realizację innych – często kulejących – obowiązków państwa wobec obywateli.

4.Czy jesteś za wprowadzeniem jednolitej stawki podatkowej (ew. jednolitej skali podatkowej), obowiązującej dla wszystkich rodzajów dochodów bez względu na ich pochodzenie? Pozytywna odpowiedź zmniejszyłaby dyskryminacje dochodów osiąganych z niektórych form zarobkowania (np. praca na etacie) względem innych (np. zyski ze sprzedaży nieruchomości, podatki ryczałtowe dla części zawodów).

5.Czy jesteś za coroczną waloryzacją progów podatkowych? W warunkach inflacji, która zjada nie tylko oszczędności Polaków, ale także często wyrzuca ich do wyższych progów podatkowych, to pytanie jest zadane.

6. Czy jesteś za wprowadzeniem jednolitego systemu emerytalnego dla wszystkich Polaków zgodnego z założeniem „ile wpłacisz, tyle dostaniesz” bez ulg od płacenia (składka na ZUS to proc. dochodów, bez względu na formę zatrudnienia czy zarobkowania) ewentualnie uzupełnionego o emeryturę minimalną? Obecny system, w którym na część pracowników czeka emerytura w wysokości 25 proc. ostatniego wynagrodzenia, a dla grupki uprzywilejowanych > 80 proc., czy oderwanie wysokości emerytury od wartości wpłaconych składek w niektórych przypadkach (część grup jest wręcz zwolniona z ich płacenia w pełnej wysokości), nie wydaje się sprawiedliwy.

7. Czy jesteś za obowiązkiem przeprowadzenia referendum zatwierdzającego ustawy wprowadzające nowe podatki i opłaty? Od lat 90. liczba podatków tylko rośnie, to pytanie więc wydaje się zasadne. Badania międzynarodowe mówią, że im mniej podatków, tym gospodarka bardziej konkurencyjna. Większa kontrola tej kwestii by nie zaszkodziła.

8.Czy jesteś za obowiązkowym referendum zatwierdzającym ustawy, których koszty dla Skarbu Państwa przekraczają np. 5–10 mld zł? Ograniczyłoby to częściowo nieefektywne programy czy inwestycje, które nie mają szerokiego poparcia społecznego.

To tylko przykładowe pytania, z pewnością znajdą się lepsze propozycje (można zapytać o przyszłość energetyki jądrowej, prioretyzowanie bądź nie energii odnawialnej, zakaz handlu w niedzielę, wprowadzenie limitu podatków vs. PKB wzorem limitu zadłużenia/PKB, ściślejsze niż obecnie ustalenie maksymalnego deficytu budżetowego itp.). Niekoniecznie trzeba ograniczać się tylko do pytań ekonomicznych, na uregulowanie czy zmianę istniejących regulacji czeka cała masa kwestii światopoglądowych, prawnych czy wręcz ustrojowych, ale pewnie „Parkiet” nie jest odpowiednim miejscem do dyskusji w tym zakresie.

W dobie powszechnego dostępu do informacji, wady referendów, które były aktualne przed erą internetu („pytania zbyt trudne, społeczeństwo ich nie zrozumie, łatwo da się zmanipulować”) nie mają obecnie racji bytu, a i autorom pytań czy zwolennikom określonych odpowiedzi będzie łatwiej przedstawić swoje argumenty w mediach. Co więcej, samo zadanie pytania może sprowokować konstruktywną dyskusję, a już na pewno wzrosłaby świadomość społeczeństwa czy jego zainteresowanie polityką (potwierdzają to badania naukowców zajmujących się tym tematem). Dobrze wybrane pytania w referendum mogłyby też przybliżyć realizację potrzebnych według ekonomistów reform (np. w dziedzinie zarządzania finansami państwa), które teraz są wzajemne blokowane przez główne siły polityczne, często na zasadzie „skoro oni to proponują, to musimy być przeciwni, bo nie możemy mówić jednym głosem z naszymi przeciwnikami” bądź negowane przez grupy, którym zależy na utrzymaniu status quo w danym temacie. Tym samym, zadając jedynie kilka dodatkowych pytań w planowanym referendum, może udałoby przybliżyć rozwiązanie wielu problemów, które dzisiaj blokują rozwój gospodarczy i w obecnym klimacie politycznym są nierozwiązywalne, wbrew woli wyborców.

Felietony
Trudne relacje
Felietony
Zmiana perspektyw polityki Fedu
Felietony
Pracowita majówka polska
Felietony
Starożytne wskazówki dla współczesnych
Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów