Bez szans na dobry prospekt

Po wielu rozmowach z wieloma osobami z wielu rynków, reprezentujących różne środowiska, mogę stwierdzić, że grupa osób szczerze zainteresowanych skróceniem prospektów jest bardzo nieliczna.

Publikacja: 09.02.2022 21:00

dr Mirosław Kachniewski, prezes zarządu Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

dr Mirosław Kachniewski, prezes zarządu Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Foto: materiały prasowe

Prace nad konsultacjami "Listing Act" wkroczyły w nową fazę – porównujemy opinie organizacji emitentów z różnych krajów i staramy się wypracować wspólne stanowiska w poszczególnych działach. Teraz zajmujemy się prospektem emisyjnym i choć nie ma rozbieżności (wszyscy wiemy, że jest za długi i że nie jest czytany przed podjęciem decyzji inwestycyjnej), to raczej nic z tym nie będziemy w stanie zrobić, bo chyba zbyt wielu uczestników rynku jest zadowolonych z obecnego stanu rzeczy.

Na początek warto przywołać garść statystyk. Według danych Komisji Europejskiej średni prospekt dla średniej spółki (tj. o kapitalizacji od 150 mln do 1 mld euro) ma objętość 577 stron, a dla spółki dużej (powyżej 1 mld euro) – 514 stron (tak, średnia spółka ma średnio dłuższy prospekt niż duża). Oczywiście są prospekty krótsze i dłuższe od średniej. Amatorów sportów ekstremalnych zapraszam do lektury prospektu Poste Italiane liczącego aż 988 stron formatu A4. Przy czym bariera 1000 stron prędzej czy później pęknie, bo mechanizm zwiększania objętości prospektu jest niezawodny w swojej prostocie – jeśli nadzorca o coś dopyta, to kolejne prospekty będą już zawierały tę informację (choćby w kontekście innej spółki nie miała żadnego znaczenia), żeby ograniczyć czas zatwierdzania prospektu. A jeśli na rynku wybuchnie jakiś skandal, to przyrost wymaganych informacji staje się skokowy.

Jednocześnie warto podkreślić, że emitent nie jest podmiotem, który chciałby celowo wprowadzić w błąd inwestorów. Przecież jeśli ktoś chce oszukać, nie będzie chciał zrobić tego w ramach najbardziej doregulowanego i przejrzystego procesu. Racjonalny przestępca nie kradnie roweru z oświetlonego i monitorowanego parkingu przed komendą policji. A jeśli ktoś ma jakąś perwersyjną potrzebę, żeby tak właśnie zrobić, żeby oszukać w świetle jupiterów, to szeroka objętość prospektu temu nie zapobiegnie, a może nawet będzie sprzyjać.

Po wielu rozmowach z wieloma osobami z wielu rynków (co ciekawe, gdyby nie Covid-19 takie natężenie międzynarodowych interakcji nie byłoby możliwe), reprezentujących różne środowiska, mogę stwierdzić, że grupa osób szczerze zainteresowanych skróceniem prospektów jest bardzo nieliczna. A mamy bardzo wiele grup podmiotów zainteresowanych nadmiernie obszernym prospektem: regulatorzy, nadzorcy, domy maklerskie, podmioty sporządzające prospekty, kancelarie prawne, biegli rewidenci i w jakimś sensie... sami emitenci.

Regulatorzy i nadzorcy za nadmiernie rozbudowany prospekt kupują spokój. Nikt im nie zarzuci, że było tam za mało informacji. Dom maklerski podobnie – im więcej będzie danych, pod którymi zarząd podpisze się własną krwią, tym mniejsze ryzyko. Im dłuższy prospekt, tym więcej zarobi sporządzający. Im więcej danych w prospekcie, tym większy zakres prac kancelarii prawnych. Im dłuższy okres wymaganych historycznych danych finansowych, tym więcej zarobią biegli rewidenci (jedni za konwersję raportów do MSSF, a drudzy za ich zbadanie).

A emitenci? To są podmioty, które tę pierwszą, najtrudniejszą procedurę prospektową mają już za sobą i niekoniecznie muszą chcieć ją ułatwiać dla innych.

Po drugiej stronie mamy tylko najbardziej bezbronną grupę uczestników rynku – inwestorów indywidualnych. To za ich pieniądze pisane są niezrozumiałe i niestrawne dla nich prospekty, ograniczające w jak największym stopniu potencjalną odpowiedzialność któregokolwiek z wymienionych powyżej podmiotów. Przy czym nie za bardzo mogą coś zrobić – obawiają się, że jeśli będą żądać krótszego prospektu, to część ważnych danych się tam nie znajdzie z ich powodu i „sami będą sobie winni".

Nadmierną objętość prospektu najbardziej jaskrawo widać przy prospektach spółek już obecnych na rynku i dokonujących kolejnych ofert. Co więcej może o sobie napisać spółka po wielu latach drobiazgowego raportowania? Jedyne nowe dane to te dotyczące oferty i mogłyby one być publikowane np. raportem bieżącym.

Niestety, uwikłanie w obecnie obowiązujące wymogi nie pozwala na twórcze podejście do tematu. Zamiast ciekawego ćwiczenia intelektualnego: „jakie informacje są niezbędne do podjęcia decyzji inwestycyjnej", prowadzimy jałową dyskusję nt. „jakie informacje w obecnych prospektach są zbędne dla inwestorów". Dlaczego jałową? Bo nie da się zidentyfikować obszarów, które definitywnie są zbędne. Nawet jeśli są to informacje powszechnie dostępne w innych źródłach, nawet jeśli ich prawdziwość i rzetelność jest potwierdzona, zawsze jakiś „nieoznaczony adresat" może uznać, że akurat taką czy inną informację chciałby mieć w prospekcie. Dlatego prospekty będą coraz dłuższe, coraz droższe i coraz mniej przydatne dla inwestorów. Ale – żeby zakończyć optymistycznie – dodam, że inne części konsultacji "Listing Act" dają nadzieję na poważne zmiany w pożądanym kierunku.

Felietony
Pora obudzić potencjał
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie
Felietony
Przyszłość płatności bankowych w Polsce