Droga do zmian regulacji

Pierwotnym źródłem problemu jest umiejscowienie obowiązków informacyjnych emitentów w akcie dotyczącym przeciwdziałania nadużyciom na rynku, czyli MAR.

Publikacja: 03.02.2022 05:00

dr Mirosław Kachniewski, prezes zarządu Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

dr Mirosław Kachniewski, prezes zarządu Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Foto: materiały prasowe

Modyfikacja regulacji unijnych jest procesem bardzo żmudnym. Najpierw trzeba przekonać Komisję Europejską do rozważania sensu dokonywania zmian. Następnie trzeba kompletować kolejne argumenty na potwierdzenie tej tezy. Potem trzeba przekonać do swoich racji możliwie dużo uczestników konsultacji. A na końcu to już „tylko" pozostaje dopilnować, aby zostało to właściwie przełożone na przepisy prawa na poziomie unijnym i krajowym.

Od kilku tygodni trwają konsultacje w sprawie tzw. Listing Act, co oznacza, że jesteśmy już na przedostatnim etapie zarysowanej powyżej drogi. Zebraliśmy wiele argumentów i staramy się zarazić naszymi ideami jak największą grupę uczestników rynku w kraju i za granicą. Szczególnie istotne jest przekonanie do naszych racji emitentów z innych rynków, czego staramy się dokonać podczas dyskusji w ramach naszej unijnej organizacji EuropeanIssuers. Dyskusje międzynarodowe są bardzo interesujące, gdyż pokazują różnice w percepcji dolegliwości poszczególnych regulacji w poszczególnych krajach. Jednym z takich obszarów jest oczywiście definicja informacji poufnej.

Pierwotnym źródłem problemu jest umiejscowienie obowiązków informacyjnych emitentów w akcie dotyczącym przeciwdziałania nadużyciom na rynku, czyli MAR. To ma olbrzymie negatywne znaczenie w obszarze czysto komunikacyjnym – codziennie dziesiątki spółek publikują komunikaty dotyczące transakcji „osób pełniących obowiązki zarządcze" w kontekście „rozporządzenia o przeciwdziałaniu nadużyciom na rynku", tak jakby członkowie zarządów spółek zajmowali się głównie nadużyciami. Ale jeszcze istotniejsze jest to, że taka regulacja z oczywistych względów ma charakter bardziej penalizujący niż stymulujący rozwój rynku. Gdybyśmy np. regulacje dotyczące przeszczepu narządów zawarli w kodeksie karnym, na pewno nie sprzyjałoby to rozwojowi transplantologii.

Najbardziej sensownym rozwiązaniem byłoby zatem przeniesienie zasad określających obowiązki informacyjne do innej regulacji, np. dyrektywy Transparency, lecz jeśli to nie okaże się możliwe, rozwiązaniem wystarczającym wydaje się podzielenie definicji informacji poufnej w ramach MAR na dwa rodzaje – tę na potrzeby ograniczania nadużyć (i mogłaby ona być zbliżona do tej obecnej) oraz na potrzeby obowiązków informacyjnych, czyli jakie dane powinny być publikowane (i tu definicja powinna być dużo węższa).

Drugi obszar, gdzie dyskusje są szczególnie ciekawe, dotyczy prospektu emisyjnego. Uczestnicy rynku kapitałowego wpędzeni zostali w taką paranoję, że uważają kilkusetstronicowy prospekt za coś normalnego. Średnio w UE prospekt dla spółki dużej liczy 514 stron, a w przypadku spółek średnich – 577 (tak, to nie pomyłka, więcej niż dla spółek dużych). Dlatego w naszych dyskusjach padają propozycje ograniczenia objętości prospektu do 300 stron. Niestety, to by nie miało sensu, gdyż ograniczenie objętości prospektu o połowę niewiele zmieni. Z perspektywy emitenta objętość prospektu ma niewielkie przełożenie na koszty IPO. A z perspektywy inwestora 300-stronicowy prospekt jest tak samo niestrawny jak 577-stronicowy.

Jeśli zmiana miałaby mieć rzeczywiste znaczenie, musiałaby być drastyczna. Nowy prospekt powinien być dokumentem przystępnym dla inwestorów. Jeśli miernikiem efektywności miałaby być liczba przeczytanych „osobostron" czy zakres informacji przyswojonych przez inwestorów indywidualnych, to na pewno lepszy rezultat osiągnęlibyśmy, publikując prospekt kilku-, a nie kilkuset stronicowy.

Pozornie sporządzanie takich krótkich prospektów wydaje się ryzykowne dla inwestorów, ale jaki ma sens obszerny prospekt emisyjny w przypadku spółki od lat notowanej i właściwie wykonującej obowiązki informacyjne. Przecież wszystkie dane o spółce znane są od lat, nowością jest jedynie opis oferty i ryzyk związanych z zainwestowaniem środków pochodzących z nowej emisji. Te informacje mogłyby się znaleźć np. w raporcie bieżącym spółki lub w ultrakrótkim prospekcie. Również w przypadku IPO można usunąć wiele niepotrzebnych opisów.

Czas najwyższy, aby prospekt stał się narzędziem informacyjnym dla inwestorów, a nie dokumentem zdejmującym odpowiedzialność z regulatorów i nadzorców. Pierwszą nieśmiałą przymiarkę mamy już za sobą w ramach covidowego „recovery prospectus" o maksymalnej objętości 30 stron. To rozwiązanie okazało się jednak nietrafione, gdyż wbudowany weń przekaz: „chcemy sprzedać akcje, bo jesteśmy w trudnej sytuacji", nie sprzyjał powodzeniu emisji. Niemniej, gdyby było powszechne, okazałoby się korzystne dla rozwoju rynku.

Przed nami finalizacja negocjacji związanych ze zgłaszaniem odpowiedzi na konsultacje, potem nastąpi czas ich analizy, kompletowanie kolejnych argumentów i danych na ich potwierdzenie. Następnie formułowanie projektu zmian regulacji, uruchomienie formalnego procesu legislacyjnego, uchwalenie i wdrożenie. Czyli efekty dzisiejszych działań poznamy za kilka lat, ale nie powinno nam to odbierać entuzjazmu – warto dziś zainwestować kilka dni na zaproponowanie sensownych zmian, niż latami się męczyć z przeregulowaniem rynku. Zapraszam zatem do udziału w konsultacjach na www.seg.org.pl.

Felietony
Pora obudzić potencjał
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie
Felietony
Przyszłość płatności bankowych w Polsce