Oszczędności pomogą czy raczej zaszkodzą gospodarce?

Trzeci kwartał rozpoczął okres, w którym rynki finansowe będą doświadczać olbrzymiej zmienności nastrojów. Normalna walka między obozem niedźwiedzi i byków jest też walką między tymi, którzy obawiają się drugiego uderzenia recesji, i tymi, którzy w to nie wierzą.

Publikacja: 20.07.2010 01:32

Jest jeszcze walka „inflacjonistów” z „deflacjonistami”. Pierwsi wieszczą pojawienie się dużej inflacji, a drudzy – wręcz przeciwnie – obawiają się deflacji.

Przedstawicielem „deflacjonistów” jest Paul Krugman, ekonomista i noblista (2008). Twierdzi on, że rządy nie tylko nie powinny wycofywać bodźców dostarczonych gospodarkom w latach 2008/2009, ale nawet znacznie ich skalę zwiększyć. Krugman nie obawia się wzrostu inflacji. Niall Ferguson, wybitny znawca historii politycznej i gospodarczej czasów nowożytnych, ostrzega jednak, że droga zalecana przez Krugmana doprowadzić może do ataku spekulantów na Stany Zjednoczone. Lepiej nawet się nie zastanawiać, czym byłby taki atak i jak by się to skończyło.

Problemem bodźców zajął się ostatni szczyt liderów państw G20. Ustalenia były jednak niezwykle mikre. Ogłoszono sukces, czyli osiągnięcie kompromisu między drogą amerykańską („pobudzajcie gospodarki”) i europejską („tnijcie deficyty”). Kompromis między tak skrajnymi postawami jest głoszony tylko na potrzeby rynków i mediów.

Rozwinięte państwa mają do roku 2013 zmniejszyć deficyty budżetowe o połowę, do 2016 roku rozpocząć zmniejszanie zadłużenia. Jednocześnie, zgodnie z zasadą „wilk syty i owca cała”, państwa będą mogły zgodnie z własnymi potrzebami, elastycznie stosować środki pobudzające gospodarki. Poza tym G20 zobowiązało się do przedsięwzięcia „skoordynowanych akcji” mających na celu podtrzymanie ożywienia gospodarczego.

Słowa, słowa, słowa… W tak długim czasie (lata 2013–2016) wszystko się może jeszcze zdarzyć, a okres 2011–2012 będzie bardzo dla gospodarki światowej trudny. Tym bardziej trudny, że na razie zdecydowanie przeważają „niedeflacjoniści”. Europejczycy tną deficyty, twierdząc, że to do recesji i deflacji nie doprowadzi. Europejski Bank Centralny zgarnął z systemu bankowego 442 miliardy euro, które pożyczył europejskim bankom na jeden rok w ostrej fazie kryzysu.

Chiny próbują ograniczyć apetyty spekulantów na rynku nieruchomości, co może zaszkodzić ich bankom. Uelastyczniają też juana, co ograniczy inflację, ale zaszkodzi ich eksportowi. W USA w przyszłym roku zniknie program 787 miliardów dolarów, za pomocą którego rząd pomagał gospodarce. W tym roku, 30 czerwca, Kongres nie przedłużył programu zasiłków dla bezrobotnych, przez co 1,3 miliona Amerykanów straci możliwość wspomagania gospodarki.

To tylko kilka przykładów, ale to już wystarczy, żeby zacząć się jednak obawiać drugiego uderzenia recesji. Widać zresztą, że na przykład rynek pracy w USA wygląda na niezwykle słaby, a rynek nieruchomości praktycznie się zwinął (w niektórych kategoriach spadek aktywności o 1/3). Słaba też jest sprzedaż detaliczna. To wszystko w sytuacji, kiedy środki pobudzające gospodarkę były wręcz bezprecedensowe. Co się stanie, kiedy zostaną wycofane?

Między innymi z powodu pojawienia się takich pytań tak słabo zachowywały się w maju i czerwcu rynki akcji. W niczym sytuacji nie zmieniają ostatnie zwyżki. Przed rozpoczęciem sezonu publikacji raportów kwartalnych przez amerykańskie spółki należało ich oczekiwać. Wyceny poszczególnych firm wyglądają w miarę atrakcyjnie, ale tylko wtedy, jeśli nie pojawi się znowu recesja.

Wspomniany wyżej Paul Krugman twierdzi, że świat wszedł w trzecią depresję (pierwsza rozpoczęła się w 1873 r., druga trwała w latach 20. XX wieku), która nas będzie jeszcze wiele lat męczyła, ale nie będzie tak niszcząca jak wielki kryzys lat 30. ubiegłego wieku. Profesor Nouriel Roubini, ekonomista, który z dużą dokładnością przewidział obecnie trapiący nas kryzys, twierdzi, że wielkiej depresji nie będzie, ale nie wyklucza drugiego uderzenia recesji. Generalnie znani ekonomiści podzielili się mniej więcej po połowie.

Część mówi o recesji, a część twierdzi, że wycofywanie bodźców i cięcia wydatków nie zaszkodzą gospodarce światowej. Kto chce, niech wierzy. Ja zakładam, że jeśli nawet nie będzie recesji, to gospodarka światowa w 2011 r. znacznie zwolni. Jeśli mam rację, to zapowiadany na przyszły rok 3,5-procentowy wzrost polskiego PKB jest mirażem.

Felietony
Pora obudzić potencjał
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie
Felietony
Przyszłość płatności bankowych w Polsce