Postępy w budowie stadionów, dróg czy przebudowie linii kolejowych śledzone były w napięciu, gdyż pozwalały uzyskać odpowiedź na najważniejsze pytanie: zdążymy czy nie zdążymy? Dzisiaj już wiemy, że choć nie powstały na czas wszystkie planowane obiekty, to zdążyliśmy na tyle, że imprezę udało się sprawnie przeprowadzić.
Ostatnich kilka lat przed Euro 2012 było dla sektora budowlanego okresem dynamicznego wzrostu, ale rachunek za ten wzrost sektor płaci do dzisiaj. Budownictwo znajduje się bowiem obecnie w stanie głębokiego kryzysu, który z jednej strony spowodowany jest niesprzyjającymi warunkami makroekonomicznymi, a z drugiej wynika z wewnętrznych problemów branży, z których część zaczęła narastać właśnie w czasie najgorętszych przygotowań do mistrzostw. Warto zwrócić uwagę, że majowy spadek produkcji budowlano-montażowej (o 27,5 procent!) był 12. z rzędu miesięcznym spadkiem tego wskaźnika. Oznacza to, że produkcja budowlana spada nieprzerwanie od roku! Jej majowy poziom był niższy nie tylko od tego w maju 2012 roku, ale nawet spadł poniżej poziomu z maja 2010 roku.
Sytuacja makroekonomiczna ewidentnie nie sprzyja budownictwu, które jest na nią szczególnie wrażliwe. Spowolnienie gospodarcze oznacza pogorszenie sytuacji dochodowej ludności i firm oraz wzrost pesymizmu w gospodarce, a to z kolei powoduje mniejszą skłonność do podejmowania decyzji inwestycyjnych, w tym także o charakterze budowlanym. Sytuację dodatkowo pogarsza znaczne ograniczenie środków na inwestycje publiczne – zarówno środków krajowych, jak i europejskich. Biorąc pod uwagę obecną napiętą sytuację budżetową, trudno liczyć na jakąś poprawę w tym zakresie – co więcej, obawiać się raczej należy dalszych redukcji pieniędzy przeznaczonych na inwestycje infrastrukturalne. Sytuacja ma szansę się poprawić najwcześniej w 2014 roku, wraz z kolejną transzą unijnych środków napływających do Polski – pod warunkiem, że będziemy już wtedy odpowiednio przygotowani do wydania tych pieniędzy.
Pocieszenia trudno też szukać w informacjach płynących z budownictwa mieszkaniowego. W ciągu pierwszych pięciu miesięcy roku oddano do użytku niemal tyle samo mieszkań, ile w takim samym czasie poprzedniego roku, ale znacząco obniżyła się zarówno liczba mieszkań w budowie (o prawie 30 procent), jak i liczba wydanych pozwoleń (o ponad 26 procent). Oznacza to, że w tym segmencie w nadchodzących kwartałach spodziewać się możemy mniejszego popytu na usługi wykonawców i dalszych spadków produkcji budowlano-montażowej.
Branża budowlana boryka się obecnie także z własnymi problemami. Od kilku kwartałów budownictwo zajmuje niechlubną pozycję lidera pod względem liczby bankructw i choć ostatnie dane wskazują na niewielkie wyhamowanie tego zjawiska, to trudno na razie mówić o poprawie sytuacji finansowej w sektorze. Nadal poważnym problemem pozostają długie terminy oczekiwania na zapłatę i narastające z tego powodu zatory płatnicze. Niski popyt zaostrza walkę konkurencyjną w sektorze, czego efektem jest ograniczanie marż przez wykonawców, co w wielu przypadkach prowadzi do dalszego pogorszenia sytuacji ekonomicznej. W ten sposób koło niejako się zamyka, ale dla wielu firm obniżanie cen jest obecnie jedyną szansą przetrwania na trudnym rynku. Sytuację firm budowlanych pogarsza też fakt, że budownictwo uznawane jest obecnie za sektor podwyższonego ryzyka, co znacznie utrudnia pozyskanie dodatkowego finansowania w postaci kredytów bankowych.