Bardzo często, próbując ustalić, czy dane zdarzenie powinniśmy zaraportować, zatrzymujemy się na rozważaniach, czy jest to coś, co racjonalny inwestor prawdopodobnie wziąłby pod uwagę przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Eksperci ds. compliance i relacji inwestorskich uczestniczący w konferencjach Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych i wnikliwi czytelnicy MAR-opedii znają kilka metod ustalenia potrzeb informacyjnych racjonalnego inwestora, ale mimo to chciałbym zwrócić uwagę na rafy, na które można natrafić, nawet gdy dołożyło się w tych analizach należytej staranności.
Jakiś czas temu jedna z notowanych na warszawskiej giełdzie spółek poinformowała, że padła ofiarą ataku hakerskiego, wykradzione zostały pewne dane dotyczące obecnie prowadzonych przez nią projektów, ale nikt nie powinien się martwić, bo same projekty nie są zagrożone. Hakerzy zażądali okupu i grozili ujawnieniem wykradzionych danych, ale zarząd uznał, że nie ugnie się przed szantażem i nie zapłaci. Ot, sytuacja, jaka może się przydarzyć każdemu, kto prowadzi jakąkolwiek działalność operacyjną (a nie tylko zajmuje się raportowaniem).
Spółka poinformowała o tych zdarzeniach w ramach swoich aktualności i nie wysłała raportu ESPI z informacją poufną. Uważam, że nie ma w tym nic dziwnego – pewnie tak wynika z wdrożonej przez nią polityki informacyjnej; może to były mało istotne dane, a może kwota okupu poniżej pewnej wartości progowej. Jasne było, że zarząd uznał, iż nie była to informacja, którą racjonalny inwestor wziąłby chociaż w części pod uwagę.
Tymczasem niektórzy inwestorzy zaczęli się zastanawiać, czy nie należałoby zdarzenia wziąć pod uwagę. Pojawiły się w internecie sugestie, że skoro sprawa jest nieistotna (bo przecież nie było raportu), to spółka podała ją w świat w celach marketingowych, by przypomnieć o projektach, które prowadzi. Część inwestorów zaczęła intensywnie wpatrywać się w źródło ESPI i czekać na raport.
Wreszcie, gdy po kilku godzinach raport nie nadchodził, analityk jednego z poczytnych portali informacyjnych poświęconych giełdzie przeprowadził na Twitterze sondę, z wyników której wynikało, że spółka powinna była poinformować o zdarzeniu raportem ESPI. Otworzył tym samem puszkę Pandory, z której wyskoczyły co najmniej trzy duże problemy.