Jedną z głównych przyczyn obniżenia tempa wzrostu produktu krajowego brutto w 2016 r. był znaczący spadek wartości nakładów inwestycyjnych w gospodarce. Złożyło się nań kilka czynników, ale jeden z nich zdecydowanie wybija się na pierwszy plan. Było to wolniejsze wydatkowanie środków unijnych na realizację inwestycji infrastrukturalnych. Znalazło to odzwierciedlenie w wynikach budownictwa, które doświadczyło najgłębszego od wielu lat kryzysu. Wart odnotowania jest fakt, że polska gospodarka nie była jedyną, w której zaobserwowano podobne zjawisko.
Wśród państw członkowskich Unii Europejskiej daje się zauważyć ciekawą zależność. W ubiegłym roku nakłady brutto na środki trwałe wzrastały w państwach starej Unii, a zmniejszały się w nowych państwach członkowskich. Z tego schematu wyłamały się jedynie Chorwacja i Cypr, w których inwestycje rosły, oraz Portugalia, w której nieznacznie się one zmniejszyły. Podobną regułę, choć z nieco większymi od niej odstępstwami, odnotować można w przypadku wartości produkcji w budownictwie. W większości starych państw unijnych tempo jej wzrostu było dodatnie, a w większości nowych – ujemne.
Trudno w przyczynach tego zjawiska nie dostrzec głównej roli schematu rozdysponowania w czasie funduszy napływających do nowych państw członkowskich z budżetu Unii Europejskiej. Po rozliczeniu inwestycji sfinansowanych w ramach jednej perspektywy finansowej, następuje wyraźne spowolnienie wydatkowania środków, związane z planowaniem i powolnym uruchamianiem projektów przewidzianych do realizacji z kolejnego budżetu. Powszechność tego faktu zauważalna w danych statystycznych sugeruje, że jest to immanentna cecha systemowa – spadek dynamiki inwestycji finansowanych ze środków wspólnotowych nie wynika ze złej woli urzędników unijnych ani nieudolności rządzących, a po prostu z niedoskonałości funkcjonujących procedur.
Zaznaczyć warto w tym miejscu, że pomimo powtarzalności tego zjawiska w kolejnych perspektywach finansowych Unii Europejskiej, nie można go mylić ze zjawiskiem cyklu koniunkturalnego. Cykl koniunkturalny przejawia się bowiem zmianami poziomu aktywności gospodarczej, których przyczyny tkwią w czynnikach o charakterze ekonomicznym, a nie politycznym, bądź proceduralnym. Większego podobieństwa w tym przypadku upatrywać można raczej, przy oczywistym zastrzeżeniu wszelkich różnic, z tzw. cyklami inwestycyjnymi, których istnienia dopatrywano się niekiedy w socjalistycznych gospodarkach centralnie planowanych.
O konsekwencjach nierównomiernego rozłożenia w czasie dużych inwestycji infrastrukturalnych zdążyliśmy się już przekonać. Z jednej strony były to kłopoty przedsiębiorstw w szerokim sensie związanych z sektorem budowlanym oraz wynikające z nich konsekwencje makroekonomiczne. Z drugiej strony w okresie największego spiętrzenia robót napotykane są istotne trudności natury logistyczno-technologicznej, takie jak ograniczona przepustowość kanałów dostarczania kruszyw budowlanych, zbyt niska dostępność materiałów budowlanych, czy umiarkowana zasobność rynku pracy. Stwierdzenie powszechności tego zjawiska w skali międzynarodowej pozwala wydłużyć listę jego negatywnych skutków. Wspomnieć należy, że duże projekty infrastrukturalne realizowane są często przez duże konsorcja o charakterze międzynarodowym. Wielość projektów podejmowanych w tym samym czasie w kilku państwach wywoływać zatem musi wyższy wzrost cen żądanych przez te konsorcja za wykonanie robót niż w przypadku gdyby konkurencja ograniczała się do inwestycji realizowanych w jednym kraju.