Przedstawiona wersja rozwoju gospodarczego na najbliższe lata jest na ogół optymistyczna, ale autorzy zwracają także uwagę na niektóre zagrożenia. Rzuca się przede wszystkim w oczy malejące z roku na rok tempo wzrostu PKB w warunkach coraz większej inflacji. Otóż o ile w 2017 r. wzrost gospodarczy może sięgnąć 4 proc., o tyle w 2018 r. może to być 3,5 proc., a w 2019 r. 3,3 proc. W tym czasie wskaźnik cen konsumenta CPI przyspieszy odpowiednio z 1,9 proc. do 2,2 proc. i 2,5 proc. Taki scenariusz osłabi przyrost siły nabywczej wynagrodzeń w gospodarce narodowej, które w omawianych latach średnio w roku realnie wzrosną o 3,4 proc., wobec 4 proc. w latach 2014–2016.
Mimo to głównym czynnikiem wzrostu gospodarki pozostanie spożycie indywidualne, którego tempo w każdym z najbliższych lat przewyższy dynamikę PKB. Do szybkiego wzrostu konsumpcji przyczyni się dalsza poprawa na rynku pracy, w tym obniżająca się stopa rejestrowanego bezrobocia, która pod koniec 2019 r. nieznacznie tylko przekroczy 4 proc. Korzystnie na spożycie oddziaływać także będzie niski poziom stóp procentowych i związane z tym ograniczone koszty kredytu konsumpcyjnego. Warto przy tym dodać, że od 2018 r. środki z programu Rodzina 500+ przestaną podwyższać dynamikę popytu gospodarstw domowych, co się łączy z tzw. efektem bazy.
Dużą nadzieję pokłada się w dynamizowaniu procesów inwestycyjnych. Tempo wzrostu nakładów brutto na środki trwałe, po głębokiej zapaści w 2016 r., ma w tym roku przyspieszyć do 5,7 proc., co jest założeniem zarówno ambitnym, jak i mało realnym, jeśli się uwzględni ujemną dynamikę inwestowania w pierwszych miesiącach br. W II półroczu i w dwóch następnych latach może być już lepiej, a nadzieje wiąże się z przyspieszeniem wydatkowania środków pomocowych z funduszy unijnych w ramach nowej perspektywy finansowej 2014–2020. Dotyczyć to ma głównie wydatków majątkowych sektora finansów publicznych. Postępować również będzie w przedsiębiorstwach stopniowa odbudowa środków trwałych, finansowana z funduszy krajowych, na konieczność czego wskazuje bardzo niska – nienotowana od 2003 r. – stopa inwestycji, której towarzyszy najwyższy od 2008 r. poziom wykorzystania zdolności produkcyjnych firm. Korzystnie kształtują się również determinanty źródeł finansowania inwestycji, a mianowicie dobra sytuacja finansowa przedsiębiorstw i historycznie niski poziom stóp procentowych, ułatwiający realizację działalności prorozwojowej w oparciu o kredyty. Nie bez znaczenia może też być – na co się liczy – ustępowanie niepewności dotyczącej warunków funkcjonowania podmiotów gospodarczych i poprawa możliwości zbytu. Coraz lepsza sytuacja materialna gospodarstw domowych będzie wpływać na wzrost inwestycji mieszkaniowych, zwłaszcza że 67 proc. wartości zakupionych mieszkań finansowanych jest ze środków własnych.
Istotną barierą rozwoju w najbliższych latach może być słabnące tempo wzrostu liczby pracujących w gospodarce narodowej, które zmniejszy się z 1,2 proc. w 2017 r. do 0,3 proc. w 2018 r. i 0,2 proc. w 2019 r. Jedną z przyczyn są nasilające się problemy ze znalezieniem odpowiednich pracowników, co zgłasza już co trzecie przedsiębiorstwo. Pracodawcy starają się przeciwdziałać temu, zawierając coraz częściej umowy o pracę na czas nieokreślony, które zaczynają wypierać umowy krótkoterminowe. Udział ich spadł z 29 proc. w 2014 r. do 26 proc. w połowie 2017 r. Brak jest natomiast jakichkolwiek wiarygodnych informacji o zwiększonych powrotach z zagranicy osób, które tam szukały zatrudnienia, a obecnie zasilają krajowy rynek pracy.
Negatywnie na dynamikę wzrostu gospodarczego Polski mogłoby także wpłynąć istotne pogorszenie koniunktury w krajach będących naszymi głównymi partnerami handlowymi. Czy taki wariant jest możliwy? Nie potwierdzają tego dane prognostyczne Eurostatu. W Unii Europejskiej w najbliższych latach niewykluczony jest średni roczny wzrost PKB zbliżony do 2 proc., tj. podobny do uzyskanego w latach 2014–2016. Przyczyni się to do zwiększenia popytu na polskie towary i wzrost dodatniego salda obrotów towarowych. Obraz wymiany handlowej nie jest jednak jednakowo pozytywny. Musimy bowiem nadal się liczyć z mniejszą dynamiką eksportu niż importu, ujemnym wkładem eksportu netto we wzrost PKB i małym udziałem eksportu wysokiej techniki w ogólnym eksporcie.