Na budowę baterii, która ma stabilizować system energetyczny Południowej Australii rząd tego stanu zdecydował się po blackoutcie z września 2016 r. Przyczyną gigantycznej awarii było pozrywanie przez burze i huraganowy wiatr linii energetycznych. Usterki w systemie przesyłowym spowodowały wyłączenia kilku dużych farm wiatrowych. Spadek mocy wytwarzanej w Australii Południowej sprawił, że stan zaczął czerpać więcej energii z sąsiedniej Wiktorii. To przeciążyło sieć i interkonektor łączący stanowe sieci energetyczne został wyłączony. Na obszarze trzykrotnie większym od Polski nastała ciemność.
Bateria miała okazję „wykazać się" bardzo szybko, bo już w grudniu ub.r., czyli podczas australijskiego lata. Najpierw gdy awarii uległa elektrownia węglowa w stanie Victoria, a kilka dni później elektrownia w sąsiednim stanie Nowa Południowa Walia. 100-MW bateria błyskawicznie uzupełniała braki prądu. Elektrowniom gazowym i węglowym dostosowanie mocy do aktualnych potrzeb zajęłoby nawet kilka minut.
Przedstawiciele Australian Energy Market Operator (AEMO), bogatsi o kilkumiesięczne doświadczenia, mówią dziś wprost, że bateria spełnia założone cele. Reaguje bardzo szybko – dużo szybciej niż konwencjonalne źródła energii – na zmiany warunków w sieci energetycznej (np. awarię elektrowni węglowej), stabilizuje sieć i – co w ostatecznym rozrachunku nie jest bez znaczenia – przynosi operatorowi sieci wymierne oszczędności. AEMO ujawnił, że w I kwartale koszty związane ze stabilizacją częstotliwości w sieci, tak by wynosiła 50 Hz spadły o 33 mln dolarów australijskich, z czego większość związana jest z uruchomieniem megabaterii Neoen.
Do czasu, gdy Neoen nie opublikował prospektu emisyjnego związanego z planami IPO niewiele było wiadomo o kosztach budowy baterii, a także o przychodach z jej działalności. Wiadomo było, że kontrakt z AEMO na usługi stabilizacji sieci wart jest 4 mln dolarów australijskich rocznie. Przychody z komercyjnej sprzedaży prądu i innych usług można było tylko szacować. Tak samo, jak szacowano, że bateria kosztowała 50 mln dolarów amerykańskich.
Z prospektu wynika, że bateria kosztowała 56 mln euro, czyli 91 mln dolarów australijskich. Neoen ujawnił też mediom, że w I półroczu miał 2,24 mln dolarów australijskich przychodu od AEMO oraz 10,75 mln dolarów australijskich ze „spekulacyjnej" sprzedaży prądu (wytwarzany jest na farmie wiatrowej Neoen, obok której zlokalizowana jest bateria; bateria ładowana jest, gdy jest nadmiar mocy, a określoną w umowie z AEMO część zgromadzonego prądu może sprzedawać, gdy popyt winduje jego cenę) i innych usług. To pozwala szacować, że w pierwszym roku działania baterii przychody wyniosą 25 mln dolarów australijskich.
Wpływu australijskiej baterii na podejmowane przez inwestorów decyzje w sprawie IPO istniejącego od dziesięciu lat Neoenu nie należy przeceniać. Patrząc poprzez widełki na wycenę spółki (1,4-1,5 mld euro), która dzięki IPO będzie w stanie do 2021 r. sfinansować zwiększenie posiadanych mocy produkcyjnych do 5 GW, warto pamiętać o naszych stawiających na węgiel koncernach energetycznych.