Kapitał nie znika, tylko zmienia swoją postać

Do zapoczątkowania nowego rynku byka wskazana byłaby zmiana trendu na rynku długu i ucieczka zakumulowanego kapitału w stronę bardziej ryzykownych aktywów

Publikacja: 20.04.2020 05:00

Piotr Neidek specjalista, departament rynków regulowanych, BM mBanku

Piotr Neidek specjalista, departament rynków regulowanych, BM mBanku

Foto: materiały prasowe

Z technicznego punktu widzenia lutowo-marcowe załamanie się rynków akcji związane było z przerwaniem kluczowych wsparć przez światowe indeksy. WIG wydostał się dołem z kilkuletniego kanału wzrostowego oraz przerwał linię 25-letniego trendu hossy poprowadzonego z denka z 1995 r. S&P 500 zakończył wzrostową falę rozszerzonej korekty 2018–2021 i przełamał dwie kluczowe średnie MA200_d oraz MA200_w. DAX zaś po fałszywym wybiciu historycznych szczytów zbudował pułapkę hossy i na ruchu powrotnym z lutowych maksimów przebił się przez dno kilkumiesięcznego trójkąta. Czy można było to przewidzieć? O ile tempo spadków jest mocnym zaskoczeniem, o tyle ich pojawienie się już niekoniecznie. A wszystko to za sprawą m.in. praw fizyki, o których często się zapomina, czy też nie chce się ich zauważać.

Zasada zachowania energii jest jednym z podstawowych praw fizyki i dzięki wykorzystaniu matematyki naukowcy są w stanie opisać przyszłe zjawiska, które powinny wydarzyć się na bazie dotychczasowych procesów. Energia mechaniczna, chemiczna, jądrowa, elektryczno-magnetyczna czy też słoneczna stanowią przykłady dobrze nam znanych form nieustannego ruchu cząstek elementarnych. Z jednej strony moglibyśmy zagłębić się w kwantowy świat i zrozumieć, na czym polegają oddziaływania słabe i silne czy też elektromagnetyczne i grawitacyjne, jednakże na końcu naszej naukowej podróży prawdopodobnie pojawiłoby się pytanie: czy naprawdę nasz świat zbudowany jest na probabilistyce? I czy jednak Bóg gra w kości, panie Albercie?

Wracając do tematu energii i kapitału, ostatnie wydarzenia na rynkach finansowych dają do myślenia, że analizowanie od strony fundamentalnej zjawiska krachu na giełdach mija się z celem, a spadki DJIA czy S&P 500 zostały poprzedzone odpowiednimi procesami na rynku długu.

Zachodząca od wielu dekad odwrotna korelacja między technicznymi sygnałami kupna bondów a bessą na rynkach akcji sygnalizowała od 2018 r., że na Wall Street panuje wydłużona korekta pędząca, a nie nowa fala hossy. DJTA czy też Russell2000 nie potwierdzały rzekomego rynku byka w USA, zaś podążanie cen długoterminowych obligacji US30Y w kierunku górnego ograniczenia 30-letniego kanału wzrostowego było dla akcjonariuszy stąpających po kruchym parkiecie sygnałem dywergencji międzyrynkowej i nadchodzących zmian. Kiedy już bondy były przy historycznych szczytach i zaczęły je wybijać, na ucieczkę z akcjonariatu było w USA za późno. Załamanie się cen akcji na Wall Street okazało się błyskawiczne i głębokie, jednakże z punktu widzenia relacji US30Y vs S&P 500 wciąż jest sporo miejsca dla jankeskich indeksów.

Jak pokazuje historia, do zapoczątkowania nowego rynku byka wskazana byłaby zmiana trendu na rynku długu i ucieczka zakumulowanego kapitału w stronę bardziej ryzykownych aktywów. Postępujący od 2018 r. proces upychania energii w długoterminowe obligacje zapewne kiedyś dobiegnie końca, a tym samym zmagazynowany kapitał zacznie rozlewać się po Wall Street, stając się zalążkiem czy też motorem napędowym nowej hossy. Pytanie tylko, kiedy miałoby to nastąpić? Zgodnie z cyklem Bennera-Fibonacciego (B-F) indeksy DJIA czy S&P 500 powinny osiągnąć dołek w 2021 r. i dopiero wówczas zwolennicy grania długich pozycji mieliby zielone światło do budowania długoterminowych strategii. Z drugiej strony możliwe są pewne przesunięcia czasowe, a biorąc pod uwagę, że ww. cykl B-F bazuje na dołkach oddalonych od siebie o 16-18-20 lat, to dokładność prognoz jest tutaj dyskusyjna.

Obecnie ceny 30-letnich obligacji historyczny szczyt mają za sobą, zaś zaatakowanie górnego ograniczenia kanału wzrostowego stanowi pretekst do wykańczania hossy ze zmianą trendu włącznie. Aby jednak popłynęły korzystne dla rynków akcji sygnały, US30Y musiałyby wpierw wygenerować sygnał SELL, którego na razie nie widać. Do jego wykształcenia ursusy potrzebują porcji czasu, czyli zmiennej fizycznej o mocno kontrowersyjnym znaczeniu. Na poziomie kwantowym jednostka czasu jest nieistotna, dlatego też próba odpowiedzenia sobie na pytanie, kiedy zacznie się bessa na rynku długu, dzięki której akcjonariusze otworzą szampana, jest niemożliwa. Wygląda zatem na to, że bezpieczniej pozostaje zaczekać, aż na średnioterminowym wykresie pojawi się SELL dla US30Y, jednakże na chwilę obecną gracze giełdowi muszą się liczyć z tym, że hossa na rynku długu wciąż trwa, a tym samym akcyjne byki są w potrzasku...

Piotr Neidek analityk techniczny, DM mBanku

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie