Czas przemyśleć kwestię wypłaty dywidend na nowo

Prawie zerowe stopy procentowe, wizja dopłat w bankach dla depozytów firm i poszukiwanie przez inwestorów stabilnych stóp zwrotu powinny zmienić filozofię wypłat dywidend według zasady „częściej i szybciej" i uczynić z nich oręż walki o atrakcyjność naszego rynku oraz przyciągnięcie inwestorów.

Publikacja: 21.09.2020 05:00

Tomasz Prusek, publicysta ekonomiczny, prezes Fundacji Przyjazny Kraj

Tomasz Prusek, publicysta ekonomiczny, prezes Fundacji Przyjazny Kraj

Foto: materiały prasowe

W latach 90. zeszłego wieku, gdy inflacja w Polsce grubo przekraczała stopę dywidendy, np. 5–6 proc., na walnym jednej ze spółek giełdowych zapytałem prezesa wielkiej firmy, która generowała wysokie zyski i wręcz spała na gotówce, dlaczego zarząd nie chce wypłacać dywidendy. Usłyszałem: „Panie, przy tej inflacji to akcjonariusze nawet jej nie poczują i lepiej zostawić sobie kasę na przejęcia albo jakąś czarną godzinę". Zdarzało się w historii giełdy, że nawet jeśli walne zgromadzenia uchwalały podzielenie się zyskiem z akcjonariuszami, to zarządy walczyły, aby datę wypłaty ustalić maksymalnie odległą lub dzielić wypłatę na raty. W efekcie można było otrzymać ją np. w grudniu, czyli blisko rok od zamknięcia roku obrachunkowego.

Od tego czasu dużo się jednak zmieniło, choć w jednym wiele krajowych spółek wciąż myśli podobnie: lepiej na wszelki wypadek zachomikować gotówkę. Tym bardziej że pół roku temu pandemia Covid-19 sprawiła, że cała gospodarka została zamrożona, a priorytetem rządu stało się utrzymanie płynności firm i ochrona miejsc pracy. Kto miał z tym kłopoty, mógł liczyć na tarcze antykryzysowe, więc w takiej sytuacji o wypłacie dywidend nie mogło być mowy. I można powiedzieć, że rację mieli ci, którzy zachomikowali kasę, ponieważ mieli własną poduszkę finansową.

Jednak kryzysowa sytuacja z płynnością nie dotyczy wszystkich firm. Co więcej, są takie, dla których pandemia stworzyła szansę na ponadprzeciętne zyski, którymi spokojnie i hojnie mogłyby się podzielić z akcjonariuszami. Tym bardziej że utrzymywanie nadmiaru gotówki w firmach za chwilę zacznie pachnieć wręcz... niegospodarnością. A to za sprawą kryzysowego obcięcia stóp procentowych do prawie zera, które wywróciło do góry nogami myślenie o lokowaniu pieniędzy przez firmy. Od przedsiębiorców coraz częściej można usłyszeć, że bankowa lokata na umowne „0,01 proc." ich nie interesuje, a banki zostały sprowadzone do skrytki bagażowej na dworcu, skąd wyjmuje się to samo, co się wkłada. A przedłużenie się okresu zerowych stóp procentowych może sprawić, że upowszechnią się dopłaty firm do depozytów, czyli de facto spółki będą musiały zapłacić bankom za usługę przechowania pieniędzy. I to nawet jeśli bankom uda się przekuć je na kredyty, a przecież sektor cierpi od lat na nadpłynność, bo firmy niechętnie inwestują, a tym bardziej na kredyt. Kulejące inwestycje prywatne mają wiele przyczyn, ale jeden skutek: dobrze prosperujące firmy mają nadwyżki gotówki, z którą nie wiadomo za bardzo co zrobić. Jeśli boją się inwestować w rozbudowę mocy produkcyjnych, bo przyszłość gospodarki jest niepewna, albo przejmować konkurentów, bo za wysoko się cenią i efekty synergii kosztowej są wątpliwe, to można się spodziewać, że będzie rosła presja akcjonariuszy na wypłatę dywidend.

Co więcej, dla spółek wycenianych poniżej 1 w relacji cena do wartości księgowej wypłata dywidendy powinna być rodzajem przyzwoitego obowiązku względem właścicieli, ponieważ trzymanie przez nie gotówki na kontach – w dużym uproszczeniu – oznacza, że złotówka w kasie jest warta mniej niż złotówkę, więc lepiej ją oddać akcjonariuszom jako całą złotówkę. Słynny prywatny inwestor Warren Buffett przekonywał kiedyś w liście do akcjonariuszy, że jeśli cena do wartości księgowej jest poniżej 1, to niewypłacanie dywidendy przez spółkę jest de facto działaniem na szkodę akcjonariuszy, ponieważ z dolara dla akcjonariusza robi się np. 50 centów. To dodatkowy argument za wypłacaniem dywidendy w kontekście wyceny spółek, których np. dotknęły skutki pandemii.

Jednak w nowych okolicznościach gospodarczych warto by przemyśleć, jak na nowo sformułować filozofię wypłaty dywidend, ich rolę dla portfeli inwestorów i dostosować do tego możliwości finansowe spółek, także pod względem operacyjnego zarządzania płynnością. A jeśli konieczne są zmiany polityki dywidendowej, to również warto to zrobić, tak samo jak dostosować przepisy prawa regulujące wypłaty (zaliczki czy fundusz dywidendowy) oraz przemyśleć związane z tym koszty, bo przecież dzielenie się z akcjonariuszami kasą generuje po stronie spółki niemałe koszty (organizacyjne i opłaty). Wszystko według zasady: „częściej i szybciej" pod względem częstotliwości, daty ustalenia prawa i wypłaty dywidendy. Dlaczego?

Dywidendy mogą stać się w Polsce atutem rynku kapitałowego, jeśli będą wypłacane – wzorem np. rynku amerykańskiego – częściej niż raz w roku. Ideałem byłaby wypłata kwartalna, ale może być też półroczna. Najważniejsze, aby akcjonariusz wiedział, kiedy i z jaką częstotliwością będzie otrzymywał pieniądze. W ten sposób może z trzymania akcji spółek dywidendowych uczynić namiastkę rentierskiej lokaty, choć oczywiście ze wszystkimi ryzykami, jakie ogólnie niesie inwestowanie w akcje giełdowych spółek. Jak na razie jest szereg ograniczeń prawnych związanych chociażby z zaliczkową wypłatą dywidend i tworzeniem funduszu dywidendowego, ale może właśnie teraz jest dobry moment, aby to zmienić i uprościć wypłaty.

Tym bardziej że kwestia dywidend, jako jedna z nielicznych zachęt dla inwestorów indywidualnych, została podniesiona konkretnie w przyjętej przez rząd Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego (SRRK). W myśl SRRK inwestorzy będą mogli liczyć na zmniejszenie z 19 proc. do 9 proc. opodatkowania dywidendy pod warunkiem, że inwestycja ma horyzont co najmniej 36-miesięczny. W ten sposób można dodatkowo wypromować długoterminowe inwestowanie w spółki dywidendowe. Kolejną korzyścią ze spółek płacących „częściej i szybciej" byłoby zbudowanie kategorii solidnych, przewidywalnych finansowo i zarządczo firm, które byłyby oczkiem w głowie inwestorów na GPW.

Dlatego nadszedł dobry moment na dyskusję o zmianie na naszym rynku całej filozofii dywidendowej i dostosowanie do tego zarządzania spółkami kosztów oraz przepisów prawa. Nasz rynek może dzięki temu wiele zyskać na atrakcyjności w oczach inwestorów, a dodatkowo dywidendy mogą się przyczynić do budowania tak potrzebnych w kraju długoterminowych oszczędności, co również jest jednym z celów SRRK.

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów