Rok 2021 w zbyt jaskrawych barwach?

Niepokojąco wysoko kształtują się globalnie wyceny spółek oraz cele zwyżek indeksów w 2021 r.

Publikacja: 11.01.2021 05:00

Damian Rosiński, makler papierów wartościowych, DM AFS

Damian Rosiński, makler papierów wartościowych, DM AFS

Foto: parkiet.com

Świetne w wykonaniu indeksów giełdowych ostatnie miesiące 2020 r., pomimo serii lokckdownów w reakcji na drugą falę pandemii SARS-Cov-2, to w dużej mierze wyraz oczekiwania, że ożywienie w światowej gospodarce po załamaniu z pierwszej połowy roku będzie w 2021 r. kontynuowane lub jeszcze przyspieszy. Podtrzymana miałaby zostać słabość amerykańskiego dolara, sprzyjające warunki finansowe, wysoki apetyt na ryzyko i popyt na aktywa rynków wschodzących. To wszystko w warunkach umiarkowanej lub słabnącej inflacji.

Dobrze rokujący 2021 rok, z pandemią pod kontrolą dzięki skutecznej szczepionce oraz synchronicznym wzrostem PKB stał się (niebezpiecznie) konsensusem wśród uczestników rynku. Nakazuje to zwiększenie ostrożności i skupienie raczej na poszukiwaniu przysłowiowej dziury w całym, niż wpisywanie w nurt nader optymistycznych projekcji.

Już nawet względnie krótkookresowe prognozy, jak choćby te, iż wraz z pojawieniem się drugiej, silniejszej fali pandemii IV kwartału minionego i I kwartału obecnego roku będą generalnie słabe gospodarczo i rynkowo, nie sprawdziły się. W okresie od października do grudnia załamanie konsumpcji czy to w Polsce, czy strefie euro, USA, nie mówiąc już o Chinach i innych krajach Azji, było symboliczne lub wręcz niewidoczne. Przemysł zachowywał się doskonale, stale odbudowując pozycję po pandemii i nawet sektor usług zdołał zaadaptować się do nowych warunków i nie pogłębiał spadków, pomimo wielu restrykcji.

W warunkach, w których formułowanie projekcji na najbliższą nawet przyszłość staje się tak trudne, dużo lepszym rozwiązaniem jest ustawienie się w kontrze do dominujących opinii odnośnie do 2021 r. W szczególności względem tego, co aktualnie dyskontuje rynek, bo na nim o ruchy sprzeczne z tym, co w danym momencie wynika z analizy koniunktury, stosunkowo najłatwiej.

Nawet jeśli przyjąć, że w 2021 roku globalna gospodarka faktycznie będzie rozwijała się w szybkim tempie, co wydaje się prawdopodobne, biorąc pod uwagę niską bazę 2020, hojne programy wsparcia i masę gotówki zgromadzonej przez firmy i konsumentów, czy pewnym jest, że banki centralne będą utrzymywały ultrałagodne nastawienie w polityce pieniężnej? Świadome własnych ograniczeń apelowały one w przeszłości o większe zaangażowanie polityki fiskalnej do stymulowania koniunktury, ale to się właśnie stało. Czy nie jest to więc dobry czas na ograniczenie akomodacyjności polityki pieniężnej, choćby minimalne w postaci redukcji skali zakupów QE? Nie wykluczałbym, że w połowie roku Fed zasygnalizuje taką możliwość.

Byłoby to rozsądnym antycyklicznym działaniem wobec narastającej presji inflacyjnej. Ten element wciąż w zbyt małym stopniu przebija się do świadomości, nie jest odpowiednio uwzględniany w prognozach ekonomistów (większość prognoz wskazuje na spadek inflacji w 2021 r.) i doszacowany w modelach banków centralnych. Tymczasem firmy na nowo zatrudniają pracowników, ponownie pojawiają się problemy ze znalezieniem specjalistów, menedżerowie sygnalizują gotowość podnoszenia cen swoich produktów, a konsumenci są skłonni płacić za nie więcej, akceptując podwyżki jako swoisty koszt pandemii. Wątpię, byśmy w tym roku zobaczyli znacząco niższe wskaźniki CPI, zarówno w Polsce, jak i innych krajach. Rynkowe stopy procentowe oraz rentowności obligacji są obecnie na zbyt niskim poziomie.

Niepokojąco wysoko kształtują się globalnie wyceny spółek oraz cele zwyżek indeksów w 2021 r. Wiele firm ma wciąż ogromny potencjał zwiększania przychodów, ale sądzę, że już w okolicach II kwartału giełdy mogą zacząć dyskontować nieco gorsze perspektywy gospodarcze w kolejnych kwartałach.

Innym „zatłoczonym", a zatem bardzo ryzykownym zakładem jest oczekiwanie dalszego osłabiania się amerykańskiego dolara, w szczególności do euro. Po przebiciu przez kurs EUR/USD poziomu 1,20 byki nabrały animuszu, a średnioterminowe prognozy analityków wyraźnie przesunęły się w górę. Przez większą część roku euro względem dolara wspierało niwelowanie niekorzystnych różnic w oprocentowaniu obu walut, kiedy mocniej spadły rynkowe stopy w USA, niż w strefie euro. Lecz taki trend na kluczowej parze FX nie utrzyma się, jeśli, zgodnie z poczynionym wyżej założeniem, inflacja, jak się oczekuje, nie zwolni. Przy takich uwarunkowaniach globalnych dynamiki cen i rynkowych stóp proc. będą z pewnością wyższe w Stanach, niż w strefie euro, gdzie problemy strukturalnie jeszcze długo nie pozwolą na wzrost CPI porównywalny z resztą świata.

Prognozy na nadchodzący rok wskazują w większości na podtrzymanie tendencji obserwowanych po pierwszej, wiosennej fali pandemii Covid-19. Jakkolwiek kontynuowanie ożywienia w pierwszej połowie 2021 r. wydaje się bardzo realne, druga połowa oraz rok 2022 tak świetne już nie będą. Inflacja będzie dawać o sobie znać przez cały ten okres. Dopiero ewentualnie spadki na giełdach, pogorszenie perspektyw ekonomicznych oraz wzmocnienie (a nie osłabienie) dolara wymuszające niższe ceny surowców, przyhamują ją w kolejnych latach. To nie będzie spacerek i łatwy rok, chociaż z drugiej strony gorszy niż miniony trudno sobie nawet wyobrazić.

Felietony
Tantiemy – sztuka zarabiania na cudzej kreatywności
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Felietony
Najgorętsza dekada od wojny
Felietony
Ślimacze tempo transpozycji
Felietony
Deregulacja? To nie takie proste
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Felietony
Omnibus – zamrażanie czasu
Felietony
Fundusze mogą rozwiązać dylematy inwestorów