dr Joanna Róg-Dyrda, kancelaria Prof. Wierzbowski i Partnerzy
Jesienią KNF opublikowała propozycję zmian przepisów dotyczących wezwań. Projekt można uznać za rewolucyjny, bo znosi dotychczasowe progi 33 i 66 proc. i wprowadza w to miejsce próg 50 proc. Rozwiązanie to było od dawna postulowane jako bardziej odpowiadające realnej sytuacji w spółkach z większościowym właścicielem.
Jednym z argumentów przemawiających za zmianą jest także zbliżenie przepisów krajowych do ich odpowiedników w innych państwach UE. Obecne progi nie wynikają z przepisów unijnych, a są rodzimym pomysłem. Pomysłem, który mógł się sprawdzać w początkowym okresie działania rynku, ale teraz się nie broni. Jest to więc reforma oczekiwana i potrzebna. Przepisy dotyczące wezwań wymagają jednak też innych zmian i to aż w trzech obszarach – wezwania delistującego, zasad ustalania ceny minimalnej i sankcji pozbawienia prawa głosu w przypadku zaniechania ogłoszenia wezwania.
Wezwanie przeprowadza się m.in. przed wycofaniem akcji spółki z obrotu. Jest to wymóg prawny, jedynie akcjonariusze posiadający 100 proc. głosów mogą zwołać walne i przegłosować wycofanie akcji z giełdy bez wezwania. Zasadniczo w każdym innym przypadku, nawet przy 90 czy 95 proc., konieczne jest wcześniejsze ogłoszenie wezwania. Wymóg ten został jednak przez przypadek wykreślony, a zmiana – o ile błąd nie zostanie wcześniej naprawiony – wkrótce wejdzie w życie. Piszemy o przypadku, bo wszystko wskazuje na to, że usunięcie z art. 91 ustawy o ofercie ustępu mówiącego o obowiązku ogłoszenia wezwania wynikało z pomyłki. Nie wchodząc w szczegóły, pomyłka wynikała z prawie równoległych prac nad dwoma niezsynchronizowanymi nowelizacjami ustawy o ofercie. Nie ma mowy o celowym działaniu, bo wykreślono sam obowiązek, zostawiając jednak zasady dotyczące ustalania ceny w wezwaniu delistującym. Finalnie zmiana ta ma wejść w życie na początku marca i nic nie wskazuje na to, by stało się inaczej. Co prawda projekt KNF zawiera stosowną łatkę i przywraca usunięty przepis, ale na razie nie nadano mu biegu.
Konsekwencje braku przepisu są dość poważne. Jeżeli ten stan rzeczy się utrzyma, może się okazać, że w wyniku nawet doraźnie zawiązanych porozumień od 1.03.2021 r. przegłosować będzie można delisting bez konieczności wcześniejszego umożliwienia akcjonariuszom mniejszościowym sprzedania akcji. W dodatku sprzedania ich po cenie określonej w oparciu o cenę rynkową, z uwzględnieniem wartości godziwej akcji. Co prawda próg podjęcia decyzji jest dość wysoki, bo walne musi przegłosować delisting większością 9/10 przy obecności połowy kapitału zakładowego, ale jest to próg osiągalny. Na wycofanie akcji z obrotu zgodę będzie musiała jeszcze wyrazić KNF, ale przy dosłownym brzmieniu przepisów bardzo trudno będzie uzasadnić decyzję odmowną brakiem przeprowadzenia wezwania. Najbliższe trzy miesiące są więc stanem zawieszenia, który powoduje niepewność zarówno po stronie akcjonariuszy większościowych, jak i mniejszościowych. A ta niepewność osłabia zaufanie do rynku. Należy więc oczekiwać pilnej zmiany i doraźnego przywrócenia obowiązku ogłoszenia wezwania. Na razie żaden z projektów ustaw okołorynkowych, które leżą w Sejmie lub nad którymi pracuje Rada Ministrów in gremio, nie zawiera stosownej łatki.