Spółkom giełdowym teoretycznie powinno zależeć na jak najlepszych relacjach z analitykami i na tym, by ci, którzy w swoich raportach oceniają firmy, jak najlepiej rozumieli biznes, a także to, jak trendy rynkowe wpływają na wyniki. Okazuje się, że otwarta polityka informacyjna nie zawsze podoba się regulatorowi. Zwłaszcza gdy – jego zdaniem – prowadzona jest selektywnie.
W USA tamtejszy nadzór giełdowy, czyli Securities and Exchange Commission (SEC), przedstawił zarzuty trzem średniego szczebla pracownikom działu relacji inwestorskich AT&T, drugiego co do wielkości operatora telekomunikacyjnego. SEC oskarża ich, że selektywnie wybranym analitykom ujawnili informacje dotyczące wyników finansowych spółki.
Rzecz nie jest nowa, bo wydarzyła się w marcu 2016 r. Według SEC pracownicy działu IR na polecenie dyrektora finansowego i dyrektora IR obdzwonili ok. 20 analityków i zwracali im uwagę, że w prognozach wyników kwartalnych mają przeszacowane przychody ze sprzedaży sprzętu, a dokładniej smartfonów. Przez to tzw. konsensus prognoz przychodów kwartalnych telekomu były przestrzelony o ok. 1 mld dolarów.
Pracownicy działu IR dobrze wykonali powierzone im zadanie pokazywania palcem, gdzie analitycy ignorują rynkowy trend. Tuż po uwagach ich rozmówcy jeden po drugim zaczęli korygować prognozy przychodów. Średnia z prognoz spadła na tyle, że opublikowane przez AT&T wyniki kwartalne na poziomie przychodów okazały się o 100 mln dolarów wyższe od oczekiwań.
SEC zainteresowała się sprawą i przez cztery lata ją badała. Regulator uznał, że informując analityków, AT&T naruszyło jedną z zasad wprowadzonych w 2000 r. regulacji (tzw. Reg FD), która m.in. zakazuje informowania wybranych podmiotów – analityków czy inwestorów – że prognozy są przeszacowane. Zamiast tego wprowadza zasadę, że takie informacje powinny być ujawnione wszystkim i w tej samej chwili.