Gdy jawność pójdzie za daleko (i nie dotrze do wszystkich)

SEC zamierza częściej niż do tej pory przyglądać się komunikacji spółek z analitykami

Publikacja: 21.04.2021 05:00

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek, publicysta ekonomiczny

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Spółkom giełdowym teoretycznie powinno zależeć na jak najlepszych relacjach z analitykami i na tym, by ci, którzy w swoich raportach oceniają firmy, jak najlepiej rozumieli biznes, a także to, jak trendy rynkowe wpływają na wyniki. Okazuje się, że otwarta polityka informacyjna nie zawsze podoba się regulatorowi. Zwłaszcza gdy – jego zdaniem – prowadzona jest selektywnie.

W USA tamtejszy nadzór giełdowy, czyli Securities and Exchange Commission (SEC), przedstawił zarzuty trzem średniego szczebla pracownikom działu relacji inwestorskich AT&T, drugiego co do wielkości operatora telekomunikacyjnego. SEC oskarża ich, że selektywnie wybranym analitykom ujawnili informacje dotyczące wyników finansowych spółki.

Rzecz nie jest nowa, bo wydarzyła się w marcu 2016 r. Według SEC pracownicy działu IR na polecenie dyrektora finansowego i dyrektora IR obdzwonili ok. 20 analityków i zwracali im uwagę, że w prognozach wyników kwartalnych mają przeszacowane przychody ze sprzedaży sprzętu, a dokładniej smartfonów. Przez to tzw. konsensus prognoz przychodów kwartalnych telekomu były przestrzelony o ok. 1 mld dolarów.

Pracownicy działu IR dobrze wykonali powierzone im zadanie pokazywania palcem, gdzie analitycy ignorują rynkowy trend. Tuż po uwagach ich rozmówcy jeden po drugim zaczęli korygować prognozy przychodów. Średnia z prognoz spadła na tyle, że opublikowane przez AT&T wyniki kwartalne na poziomie przychodów okazały się o 100 mln dolarów wyższe od oczekiwań.

SEC zainteresowała się sprawą i przez cztery lata ją badała. Regulator uznał, że informując analityków, AT&T naruszyło jedną z zasad wprowadzonych w 2000 r. regulacji (tzw. Reg FD), która m.in. zakazuje informowania wybranych podmiotów – analityków czy inwestorów – że prognozy są przeszacowane. Zamiast tego wprowadza zasadę, że takie informacje powinny być ujawnione wszystkim i w tej samej chwili.

SEC uznała, że obdzwanianie analityków z prognozami wyższych wyników od szacowanych przez spółkę było manipulowaniem tzw. konsensusem.

AT&T broni się i twierdzi, że tak naprawdę IR-owcy nie ujawnili żadnej poufnej czy istotnej informacji. Co najwyżej zwrócili analitykom uwagę, że ci nie dostrzegli albo zignorowali kilkakrotnie powtarzaną wcześniej przez spółką i dyskutowaną z analitykami informację, że branża – a więc także AT&T – odchodzi od subsydiowania urządzeń końcowych.

Operator twierdzi też, że konsekwencją działań i zarzutów regulatora może być zburzenie prawidłowych relacji między spółką a analitykami i wprowadzenie klimatu niepewności.

O tym, jak istotna dla odbioru wyników kwartalnych, zwłaszcza pierwszej reakcji na nie, jest ich zgodność ze średnią oczekiwań, nikogo nie trzeba przekonywać. Często zdarza się, że stosunkowo niewielkie – kilkuprocentowe – odchylania in minus znajdują silne odbicie w spadku kursu akcji tuż po ogłoszeniu wyników. A tego żaden zarząd spółki nie lubi.

Stąd notowane na giełdach firmy stosują różne tricki, które potencjalnie pozwalają mieć wpływ na średnią oczekiwanych wyników. Jednym z nich jest publikowanie tydzień czy dwa przed ogłoszeniem wyników tzw. konsensusu z zebranych od analityków prognoz. Potencjalnie zawsze jest czas, by zwrócić analitykowi uwagę, że coś przeszacował lub nie doszacował, bo nie uwzględnił (albo zrobił to zbyt słabo) podanych przez firmę wcześniej do publicznej wiadomości informacji.

W komentarzach, które pojawiły się pod internetowymi informacjami dotyczącymi działania SEC wobec AT&T, można było przeczytać, że wcześniejsze przesyłanie prognoz w oczekiwaniu na wskazywanie miejsc, w których analityk poszedł w nich za daleko, przynajmniej kilka lat temu było dość powszechną praktyką na rynkach innych niż amerykański. W przypadku analityka miało tę zaletę, że nie wychodził w oczach klienta na głupka, publikując mocno przestrzeloną prognozę.

Z Reg FD SEC korzystała do tej pory bardzo rzadko. Od 2013 r. zrobiła to drugi raz. W 2019 r. regulator postawił zarzuty mało znanej spółce TherapeuticsMD. Stąd działania wobec AT&T przykuły uwagę wszystkich, którzy bezpośrednio czy pośrednio związani są z informacjami publikowanymi przez spółki giełdowe.

Komunikat prasowy SEC dotyczący AT&T i udostępniony przez regulatora akt oskarżenia są czytane od góry do dołu i od dołu do góry. I płynie z nich jeden wniosek: prywatne rozmowy przedstawicieli spółek, w których ujawniają oni istotne informacje lub podkreślają znaczenie jakichś informacji, muszą się skończyć oraz że do istotnych informacji zaliczyć należy też to, czy spółka w swych wynikach odczuwa trendy rynkowe, a jeśli tak, to jak. A Reg FD ma być stosowana tak często, jak będzie to potrzebne. To zaś oznacza, że SEC zamierza częściej niż do tej pory przyglądać się komunikacji spółek z analitykami. Spółki zaś – bez względu na to, jaki wyrok w sprawie SEC kontra AT&T zapadnie – muszą jeszcze raz zastanowić się, jak prowadzić politykę informacyjną w rozmowach czy spotkaniach „jeden na jeden".

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie