Do niedawna żyliśmy w przeświadczeniu, że raport roczny jest przygotowywany przez św. Mikołaja, który w dniu planowanej publikacji wrzuca ten dokument przez komin siedziby spółki, na dodatek wraz z opinią biegłego. Rzeczywistość jest niestety dużo bardziej skomplikowana, co kreuje określone ryzyka dla inwestorów i emitentów.
Prace nad raportem rocznym spółki giełdowej to proces trwający kilka miesięcy. Dynamicznie wzrastające wymogi dotyczące zawartości tych raportów oraz procedur związanych z badaniem biegłego rewidenta powodują, iż coraz więcej spółek publikuje raporty w ostatnich dniach kwietnia. Z drugiej strony już w pierwszych tygodniach po zakończeniu roku w spółce znane są szacunkowe dane finansowe, ale ubranie ich w formę raportu rocznego zajmie jeszcze sporo czasu. Powoduje to, że część osób jest uprzywilejowanych w dostępie do informacji.
Wcześniej z problemem tym radziliśmy sobie dość prosto – zakaz wykorzystania informacji poufnej w połączeniu z zakazem dokonywania transakcji przez menedżerów w okresie pracy nad raportem oraz z wymogiem publikacji transakcji menedżerów wydawał się wystarczający. Inwestorzy otrzymywali kompletną informację, tj. raport roczny wraz z opinią biegłego rewidenta, w dniu zapowiedzianej wcześniej publikacji. Mogli się zatem skoncentrować na badaniu jednego kompletnego dokumentu, zawierającego zaudytowane dane, publikowanego we wskazanym uprzednio terminie.
Rozporządzenie MAR mocno zburzyło ten porządek, głównie ze względu na drastyczne sankcje w przypadku zaniechania natychmiastowej publikacji finansowej informacji poufnej. Zwłaszcza że regulacja ta nie daje możliwości formalnego opóźnienia publikacji tego typu informacji. A badania Edmunda Kozaka i Marioli Golec bardzo jasno dowodzą, że w raportach okresowych znajdują się informacje cenotwórcze. Pozornie nie wygląda to na epokowe odkrycie, ale empiryczne dowiedzenie tej hipotezy po przeanalizowaniu wpływu na notowania wszystkich raportów rocznych największych 144 spółek w ciągu pięciu lat ma dość dramatyczne implikacje. Zwłaszcza w kontekście innego wniosku – że informacją cenotwórczą są też publikowane szacunkowe dane finansowe.
Okazuje się zatem, że spółka, która zgodnie z dyrektywą Transparency publikuje raport roczny w zadeklarowanym wcześniej terminie, naraża się na ryzyko zarzutu nieuprawnionego opóźnienia publikacji informacji poufnej. Jest zatem zmuszona do możliwie wczesnego opublikowania danych szacunkowych. A inwestorzy, zamiast uporządkowanej komunikacji raportów okresowych, otrzymują z zaskoczenia fragmentaryczne dane, które mogą być przedmiotem dalszych korekt (także z zaskoczenia). Tak oto w imię ochrony inwestorów zafundowany im został olbrzymi problem, jednocześnie bardzo obciążający emitentów.