Takie wydarzenia, których świat doświadcza z reguły raz na 100 lat, oprócz bieżącego wpływu niosą ze sobą również strukturalne zmiany. W tym kontekście warto śledzić to, co dzieje się w innych krajach, często bowiem pewne zjawiska i procesy pojawiają się u nas z opóźnieniem.
Jednym z ciekawszych zjawisk, które przykuwają uwagę na przełomie lat 2021 i 2022, jest coś, co określa się jako „Great Resignation" lub też „Big Quit". To zjawisko odnosi się (jak na razie) głównie do USA, gdzie w II połowie 2021 r. duża liczba pracowników – ponad 20 milionów – zrezygnowała z pracy, „rzuciła papierami". Choć nie ma jeszcze pogłębionych badań tego fenomenu, to wiele wskazuje na to, że to pochodna pandemii, efektów bezpośrednio lub pośrednio z nią związanych. Część pośród rezygnujących z pracy stanowiły osoby mające przewlekłe problemy ze zdrowiem; bądź to jako konsekwencja przebycia covidu, bądź jako efekt oddziaływania pandemii na ich stan zdrowia psychicznego. Dużo istotniejsza i liczniejsza okazuje się jednak inna grupa; otóż pandemia stworzyła pracownikom przestrzeń do głębokich przemyśleń na temat życia i karier. Pozwoliła im zatrzymać się w codziennej nieustannej pogoni i spojrzeć na życie z nieco szerszej perspektywy. W przypadku wielu osób – szczególnie ludzi młodych – zrodzona w tym procesie refleksja sprowokowała istotne zmiany.
Jakie były głównie elementy tej refleksji? Po pierwsze, pandemia uświadomiła pracownikom nietrwałość życia, dlatego też zaczęli oni przywiązywać znacznie większą wagę do lepszego zbilansowania pracy i sfery osobistej. Po drugie, ludzie nie chcą już „pracować po to, by pracować", chcą pracy, która będzie miała szerszy sens zarówno w wymiarze tego, co robi ich firma, jak też tego, co robią oni sami. Po trzecie, ludzie przekonali się, że można pracować w dużo bardziej elastycznej formule (co do miejsca i harmonogramu), i wielu – w sytuacji gdy firmy zaczęły wracać do biur – nie chciało wracać do starego modelu.
Warto zauważyć, że „Great Resignation" sprzyjają makroekonomiczne uwarunkowania. Pandemia pozwoliła wielu gospodarstwom domowym, czy poszczególnym osobom, nadbudować oszczędności; wydatki na niektóre dobra znacząco spadły, a poza tym do gospodarstw domowych trafiły dość szczodre pakiety rządowego wsparcia. Równocześnie rynek pracy w USA jest dziś w dużej mierze – także w efekcie „Great Resignation" – rynkiem pracownika; pracodawcy zgłaszają wiele wolnych ofert, to podnosi bezpieczeństwo tych, którzy „rzucają pracę" – wiedzą, że jeśli będzie taka potrzeba (bo np. skończą im się oszczędności) i pojawi się chęć, to stosunkowo łatwo będzie wrócić na rynek.
Dla niektórych „Great Resignation" okazało się wielkim zaskoczeniem. Warto jednak zauważyć, że nie dla wszystkich. Ten, kto np. w marcu 2021 r. czytał opublikowany wówczas przez firmę Microsoft raport „Work Trend Index 2021" – powstały m.in. w oparciu o wywiady z ponad 30 tys. pracowników z ponad 30 krajów – już wtedy mógł się dowiedzieć, że globalnie około 40 proc. pracowników rozważa opuszczenie swojego pracodawcy w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Wygląda na to, że w przypadku wielu ludzi w USA nie skończyło się jedynie na planach, ale doszło do ich realizacji.